Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/488

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
BAJRACH.

Szczęśliwy kraj Azyi umieszczał ludzi prawych, którzy cnoty miłością ujęci, przenosili słodkie jej użycie nad wszystkie inne korzyści. Z tych liczby był Bajrach mieszkaniec nadbrzeża sławnej rzeki Gangesu. Był on z pierwszego pokolenia Braminów, ale umysł jego wzniosły przypadkowi oddawał, co było jego własne; zwłaszcza iż nie wiedział, ani czuł w sobie nic takowego, coby go różniło od innych. Miał wysokości pięć stóp i calów półósma: jego sługa Dahar, choć był z czwartego pokolenia, a więc pośledniejszy od niego trzema stopniami, miał stóp sześć i dwa cale, a lepiej i smaczniej zjadł niż on, i co większa na niestrawność nie narzekał. Potwierdzało go to w sposobie jego myślenia o mniemanych różnicach, a stąd pochodziło, iż o rzece, na której nadbrzeżu miał siedlisko, nie tak sądził jak drudzy, i powiadał, iż nic innego nad inne rzeki nie miała chyba to, że one w nię wpadały, a ta wraz z innemi; szła do morza.

Człowiek ten ściśle dobry, uczył się w sławnej akademji miasta Benarez; a mistrz jego Dabul był człowiey wielki. Naprzód dla tego był wielkim, iż był mistrzem, a więc małych uczył; powtóre, iż umiał być mistrzem, bo wziął kubek złoty od Tamerlana za to, iż napisał panegiryk o jego dobroci, i więcej jeszcze było przyczyn jego wielkości, ale się dla skrócenia opuszczają. Ten wielki człowiek raz wraz powtarzał : iż kto ma naukę, ma wszystko. Bajrach, który chciał mieć wszystko, jak zaczął się uczyć, tak się uczył ciągle, pilnie, ochoczo, upornie i zapalczywie, iż napisał jedenaście xiążek o nauce rządowej. — O wojnie cztery. — o kunszcie budowniczym siedem.— Dwanaście o genealogiach Indyjskich, gdzie Braminów na pierwszem miejscu położył. — Dwadzieścia o dziejach krajowych. — O rolnictwie trzy, i jednę o regułach muzycznych.
Chociaż tyle xiążek napisał, postrzegł z podziwieniem, iż mimo słowa mistrza swojego, nic nie miał. Przestał więc pisać, przedał xiążki, kupił niedaleko miasta małą wioskę, i udał się do rolnictwa. Choć nie miał, i nie chciał mieć xiążek, kalendarze jednak corok kupował, a że w kalendarzach Indyjskich, tak jako i w naszych, przeplatają kartami próżnemi nader potrzebne nauki: kiedy się w drogę wybierać, kiedy się żenić, i t. d.; on owe karty zapisywał, a kalendarze chował, bo wszystko chował.
Jak umarł, między innymi ruchomościami znalazły się kalendarze : ten zbiór pozostała żona darowała swojej siostrze, ta swojemu bratankowi, ten kuśnierzowi w Smirnie, ten gronostaje niemi obwinął, te dostały się żydowi : ten je mnie przedał, a kiedy mnie te grzeją, niech z obwinięcia, kto chce, korzysta.
« Jakem osiadł na wsi, a nigdy przedtem w niej nie mieszkałem, i o wiejskiem życiu z xiążek tylko wiedziałem, jak jest zabawne i słodkie; rozumiałem, iż każdy strumyk będzie mruczał, i po kamyczkach spadał, iż wszystkie drzewa cień rozkoszny będą mi dawać rozłożystością gałęzi swoich, iż pasterki przybrane w wieńce, będą śpiewać pieśni Saadego. Nie znalazłem strumyków krętych; Tamerlana żołnierze nie tylko gałęzi, ale i drzew nie zostawili. Pasterki zamiast różanych wieńców, ledwie miały suknie, a o Saadym i jego pieśniach, nikt nawet w całej okolicy nie wiedział. Zasmuciło mnie to zrazu, ale z czasem i pracą odkryłem zdroje, i znalazły się strumyki : szczepiłem drzewa, i doczekałem się cienia, a zapomogłszy rolników, widzę pasterki w wieńcach : nie śpiewają one uczonych pieśni, ale skaczą raźnie, a co im radość do ust niesie, milsze to moim uszom, niż pieśni Saadego.
« Był u mnie wczoraj syn naszego Kadego najstarszy, który powrócił z nauki : na wszystko do razu odpowiada. Znać że głupi.
« Wszedłem raz będąc w Benarez do świątyni, i gdym się dziwował niezmierności posągu Bramy bożyszcza, rzekł do mnie staruszek Achar, który w przysionku siedział : posągi i ludzie, gdy są wzniesieni, wcale się przeciwnie wydają. Posągi im bliżej przystąpisz, większe obaczysz : do ludzi im bardziej się zbliżysz, tym i mniejszych znajdziesz.
« Będąc w szkołach napisałem wiersze na pochwałę mistrza Tajuba gdym mu je przyniósł, przeczytał, uśmiechnął się, podziękował, i pytał : czym pisał kiedy podobne dzieła? rzekłem: iż to trzecie. A drugie dwa dla kogo były? jedno dla rządcy miasta, drugie dla tego kolegi Hatyba. Zmarszczył się na to i odszedł, a gdy go się wkrótce moja matka pytała, jaki czyniłem w naukach postęp? radził, aby mnie oddała w rzemiosło.
« Żeby zyskać, jedni mówią trzeba cnoty; drudzy : trzeba rozumu; a doświadczenie: nieczułości na nieszczęście : podobno prawdę powiada.
« Kiedym się zaczął wsławiać; czułem jednakże moję niedostateczność. Jakem wszystkich przeszedł, poznałem, że nic nie umiem.
« Pytał mnie mój sąsiad Duchar przypatrując się ryżowi, który u mnie bujno wschodził, a u niego ledwo się źdźbła pokazywały, skąd ta różnica? Stąd odpowiedziałem : że ty wstajesz o godzinie siódmej a ja o piątej.
« Nie mogłem mojej żony odzwyczaić od wierzenia w sny : zdało się jej, iż widziała ogień, i zaraz przyszła do mnie powiadając, iż będzie trzeba przydać do stołu kilka półmisków, bo goście przyjadą. Oczekiwaliśmy godzinę jednę i drugą, nakoniec aż do wieczora, i nie przyjechali, a jam się śmiał. Rozumiałem zatem, iż przestanie snom wierzyć. Nie stało się tak, owszem sam słyszałem, jako powiadała sąsiadce, iż jechali goście, alem ja ich umyślnie zwrócił.
« Gdy przyszedł czas starszemu synowi memu obmyślić stan, długo namyśliwałem się, czy oddać go do szkół? Oddałem do introligatora : lepiej xięgi oprawiać, niż pisać.
« Gdybyśmy te tylko dni w liczbie wieku naszego kładli, w których byliśmy zupełnie kontenci, nie wiem, czyby choć i najstarszy roku doszedł.
« Wiadomości nasze podobne są do wzgórków, na te gdy wstępujemy, rozumiemy, iż wyższych nie masz; gdyśmy na nich, postrzegamy wyższe, na które znowu piąć się trzeba.
« Śmiech mię czasem bierze, kiedy sobie przypominam, żem pisał o gospodarstwie, nie postawszy na wsi; teraz gdy na niej siedzę, a roztrząsam, com dawniej pisał, przyznać muszę, iż więcej warta ćwiartka doświadczenia, niż arkusz spekulacyi. Toż samo trzymać należy o moich xięgach nauki rządu; potrzeba znać ludzi, żeby dawać prawidła, jak nimi powodo-