Strona:Czesław Kędzierski - Gwiazdka.pdf/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

głosikami piękne kolendy. A potem wzięły lalkę, huśtały ją, pląsały i bawiły się naprawdę jak aniołki, bez swarów, kłótni i krzyku.
A jeden aniołek podszedł na paluszkach do łóżeczka i przyglądał się ciekawie a figlarnie Żabci, jakby chciał się z nią bawić.
I długo tam pozostawały aniołki, wesoło się krzątając. Aż wreszcie noc minęła i nastał świt. Wtedy aniołki zniknęły z domku Żabci, pobiegły na dwór, gdzie już czekał na nie mocno zziębnięty św. Mikołaj, siadły na sanki niebieskie i pojechały, niby błyskawica w górę do nieba, które nazywają swym rajskim ogrodem.

∗     ∗

Wszystko to Żabcia grzeczna widziała przez sen, kiedy spała. Ładny to był sen — prawda? Ale cudny sen Żabci stał się rzeczywistością. Gdy bowiem rano otwarła oczęta, ujrzała poustawiane obok łóżeczka i boże drzewko i wózek i lalkę i najrozmaitsze śliczności. Któż zdoła opisać jej radość! Wszakże wszystko to, o czem marzyła wieczorem, stojąc przed oknem wystawnem, spełniło się co do joty. Św. Mikołaj wysłuchał jej prośby, bo Żabcia była grzeczna, posłuszna i pilna.