Strona:Czesław Kędzierski - Gwiazdka.pdf/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jakich nigdy przedtem nie widziała. Sanki z srebrnemi dzwoneczkami. Na sanie te wsiadła chmara aniołków z workami, pełnemi najśliczniejszych podarków. A kiedy już wszyscy usiedli na swem miejscu, wtedy ostatni usiadł św. Mikołaj i zawołał wesoło:

Dalej żwawo, jazda na dół,
Na ten biedny ziemski padół,
Z nami szczęście i wesele
Damy dzieciom uciech wiele.
Niechże wiedzą, że z Chrystusem
Dobry Bóg na świat się rodzi,
Że z Chrystusem wielka przyszłość
Gwiazda szczęścia nad świat wschodzi.

Na końcu miasta, niedaleko parku, stała chateczka. I przed tą chatką właśnie zatrzymały się sanki z nieba. Aniołki rozglądają się ciekawie i wtem słyszą za sobą głos św. Mikołaja:
— W tej chałupce mieszka mała Żabcia. Weźcie z sanek zabawki i pierniczki i zanieście pocichutku do jej pokoiku.
Zabawek i innych podarków dla Żabci było tak wiele, że dźwigać je musiały aż trzy aniołki. Szybko więc aniołki wyniosły wszelkie prezenty i cichuteńko udały się do pokoiku.
Tam w łóżeczku Żabcia mała spała grzecznie, nie chrapała. I przez sen się uśmiechała, tak miluchno, tak rozkosznie, że aż aniołki stanęły w zachwyceniu.
Ale aniołki skrzydlate — to także dzieciaczki i do figielków także mają ochotę, zwłaszcza gdy z Mikołajem chodzą po ziemi. To też, gdy rozpakowały podarki śliczne i zabawki, zaczęły same się bawić. Zapaliły świeczki na choince, śpiewały srebrzystemi