Strona:Czarna msza.pdf/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wreszcie sam on był świadkiem czarnej mszy, której szczegółowy opis pozostawił w wyżej wymienionej powieści. Na ulicy de Vaugirard w Paryżu, w pewnej opuszczonej kaplicy, obchodzono szatańską ceremonję. Wonie z palonych pachnideł unosiły się w powietrzu, podniecając nerwy zebranych, złożonych przeważnie z ludzi histerycznych lub niezrównoważonych. Zdawali się oni niespełna rozumu. Na ołtarzu widniała bezwstydna karykatura krucyfiksu. Przed nim dzieci z chóru potrząsały kadzielnicami, w których płonęły ruta, rozchodnik i bieluń: zioła miłe szatanowi.
Poprzedzany przez dwoje dzieci z chóru, przybrany w szkarłatny kołpak, nagi pod uroczystym strojem wkracza „kapłan“ i rozpoczyna nabożeństwo, początkowo dość podobne do zwykłego. Podczas tego dzieci rozdają zebranym miseczki miedziane i kadzielnice, by każdy z nich otoczyć się mógł wonnym dymem. Niektóre kobiety rzucają się na nie, wdychają woń pełnemi haustami, poczem, omdlewając, obnażają się częściowo, dysząc ciężko i chrapliwie. Kiedy odbywa się to upajanie, kapłan djaboliczny schodzi tyłem ze stopni ołtarza i, zatrzymując się na ostatnim, przyklęka,