Strona:Bruno Jasieński - Człowiek zmienia skórę.djvu/299

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Kartka do Krystałowa. Historja z ekskawatorami. Jeszcze mało?
— Co do ekskawtorów Połozowa dowiadywała się u inżyniera Clarka. Clarke nie wie — porozumiewał się Urtabajew z Barkerem czy nie.
— Wie za to Murri. To całkowicie wystarcza. Urtabajew cały miesiąc kręcił nam głowy, posyłał wślad za Barkerem depesze i do Moskwy i do New Yorku, — żadnego zaprzeczenia nie otrzymaliśmy. Więc co, podług ciebie, wszyscy, — firma Bewsirius, i dechkanie, i basmaczowie, — zmówili się, aby zgubić Urtabajewa?
— Wiem, że sprawa jest skomplikowana, dlatego nie można jej tak szybko decydować. Usunąć z partji zawsze zdążysz. Trzeba również pomyśleć i o tem: Urtabajew u nas jest jedynym inżynierem tadżykiem, więcej Urtabajewych nie mamy. Nie wolno rzucać takimi ludźmi.
— Zawcześnie będziesz mnie uczył, Kerim. Wiedziałem o tem wszystkiem przed tobą. Daremnie mi tylko czas zajmujesz.
— Nie daremnie. Przypomnisz sobie moje słowa, towarzyszu Synicyn. Wielki błąd popełniasz. Aj, jaki błąd! Urtabajew niewinny.
— Znudziłeś mnie, powtarzasz jedno, jak papuga. Idź, udowodnij, zamiast gadać w próżnię, później będziemy rozmawiać.
— I dowiodę. Tylko zapóźno będzie odpowiadać za omyłkę, towarzyszu Synicyn.
— Nie troszcz się o mnie. Odpowiadałem za me czyny, jeszcze kiedyś ty na kolanach pełzał.