Strona:Bruno Jasieński - Człowiek zmienia skórę.djvu/193

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ SZÓSTY.

Rano przybył samochód z Piandża i przywiózł paliwo. Przywitano go głośnem „hurra“, i ludzie szturmem rzucili się wyładowywać żelazne beczki. Od rana stały oba ekskawatory, od wczoraj bez kropli benzyny.
W ogólnym rwetesie nikt nie zauważył, jak z kabinki ciężarówki, wślad za szoferem, wylazł niepozorny mężczyzna w szoferskiej kurtce. Mężczyzna zapytał, gdzie mieści się partkom i poszedł we wskazanym kierunku.
W brezentowym namiocie partkomu powiedziano mu, że sekretarz jest zajęty i kazali czekać. Mężczyzna siadł na wolny taburet, wziął ze stołu miejscową gazetę i pogrążył się w czytanie.
Pojawił się wreszcie Synicyn w towarzystwie Nusreddinowa.
— Pan do mnie? — zatrzymał się Synicyn przed nieznajomym.