Strona:Bruno Jasieński - Człowiek zmienia skórę.djvu/013

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Clarke nie wierzył w socjalizm. Uważał on bogactwo za jedyny bodziec ludzkiej pomysłowości i energji. Był on jednak sportsmenem. Podobał mu się ten kraj, który wymyślił niebywały eksperyment i walczy o niego naprzekór całemu światu. Dlatego przyjechał tu pracować, brać udział w urzeczywistnieniu eksperymentu, w który nie wierzył. Pociągała go piękność niebywałego wyścigu jednego ze wszystkimi i w tych zawodach nie chciał on stanąć po stronie wszystkich.
(Tak myślał on, Clarke. Podobało mu się czuć się niezależnym, bez przesądów. Nie brał pod uwagę niektórych powszednich szczegółów, które, w miarę oddalenia od Ameryki, poczęły mu się wydawać drugorzędnemi. Takim szczegółem było to, że oto już cztery miesiące, jak stracił pracę i daremnie ofiarowywał swe usługi licznym firmom. W Ameryce panował kryzys. Pisano o tem we wszystkich gazetach. Pisali o tem mądrzy uczeni i filozofoiwe. Nie pisali oni o Jimmy Clarku, który nie może znaleźć zajęcia, pisali językiem naukowym, a to w języku nauki nazywało się nadprodukcją technicznej inteligencji. Pisali oni całe traktaty, jak można uniknąć tej i innych nadprodukcyj, albowiem istniały również i inne: nadprodukcja robotników, nadprodukcja towarów. Towary palono i topiono w morzu, — było to, naturalnie, nader proste rozwiązanie. Lecz robotników nie można ani spalić, ani utopić, —- było ich zadużo. Nie można ich było nawet eksportować. I uczeni nie widzieli wyjścia. Jimmy Clarke również go nie widział. Wiedział, że można się samemu utopić. Byłoby to,