Strona:Bajka o człowieku szczęśliwym.djvu/054

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

naprawdę ten sam sarkofag, w którym złożono ciało Juljetty. A przecież to jest rzecz tak obojętna! Legienda ten właśnie kamień uświęciła, a zresztą dość, że na tem miejscu rozegrał się ostatni akt tragedji... nie! dośpiewał się ostatni akord cudownego poematu miłości Romea i Juljetty! Tak, bo to był poemat i piękniej nie mógł się zakończyć. Sentymentalne niemki i angielki ocierają łzy i przewracają oczyma, stojąc nad grobowcem i żałują „nieszczęśliwej“ pary kochanków! Mój Boże! żałują, zamiast zazdrościć im: tej złotej, co tak była kochana, i czarnemu jej kochankowi, który po nocy szczęścia niewysłowionego i po nocy bolu i rozpaczy, miał śmierć tak cudowną i błogą!
A jak to było?
Ów pan z Werony, o którym już wspomniałem, pisze: „Disgraziato, tre volte disgraziato Romeo! Fossi tu almeno morto di spada, che chiusi piu presto gli occhi per sempre, non avresti assistito, nell’impotenza dell’agonia, alla orribile scena che si sta preparando...“ I w dalszym ciągu opowiada barwnie, jak Romeo w ostatniej chwili, walcząc już z ogarniającą go śmiercią po zażyciu trucizny, widzi bu-