Strona:Aleksander Świętochowski - Historja chłopów polskich w zarysie I (1925).djvu/514

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

może być obronioną (inaczej), tylko ręką ludzi wolnych albo doznawających sprawiedliwości i opieki rządowej». Nie przestawał zalecać i żądać od jednostek, od rad i komisji, ażeby każdemu chłopu idącemu do wojska przynajmniej jeden dzień w tygodniu pańszczyzny był darowany, aby gromady w pospolitem ruszeniu czyli obławy na nieprzyjaciela uwolnione były od robocizny przez czas ich pobytu w obozie, «biorąc najtroskliwsze staranie o pozostałych wdowach, żonach i dzieciach obrońców wspólnej ojczyzny». Kościuszko włączając do «pospolitego ruszenia» włościan i czyniąc ich obrońcami Polski na równi ze szlachtą, nadawał im godność obywatelską. Po raz pierwszy usłyszeli oni i odczuli, że ich uznano za istotnie prawe dzieci ojczyzny, która ich miłuje i dla której oni mają obowiązki wdzięczności. Były nawet chwile, w których mogli mniemać, że tylko oni podtrzymują wojnę. Szlachta bowiem zachowywała się niechętnie względem powstania, które powoływało ją do ofiar i odciągało od pańszczyzny jej poddanych. Pochlebstwami, zachętami, wreszcie napomnieniami starał się ją pobudzić zarówno Kościuszko, jak komisje porządkowe. «Włościanie — pisała Komisja Krakowska — na pierwszym wstępie do boju dali już dowód swojej odwagi, wierności i przywiązania do kraju... Pozostaje wam jeszcze, zacni obywatele, moment przekonania narodu o cnocie i gorliwości waszej». Zbolały tą obojętnością, albo co gorsza — wyraźnem przeciwdziałaniem Kościuszko mniej rozkazywał, a więcej błagał, zaklinał, wzruszał. «Musimy wiele rąk uzbroić — pisał. — Lecz aby te ręce dźwigały dzielnie i chętnie broń za ojczyznę — trzeba