Strona:Adam Mickiewicz Poezye (1822) tom drugi.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tonie, tonie, i wkrótce przetnie mi oddechy!
Wiele cierpię! ach! bo téż wielkie moje grzechy!
XIĄDZ.
Uspokój się, uspokój! przyjm słowo pociechy!
Ach tak okropne bole, moje dziecie;
Za twe na ziemi jakieżkolwiek grzechy,
Przyjmie w rachunku Bóg na tamtym świecie!
PUSTELNIK.
Grzechy? i proszę, jakież moje grzechy?
Czyliż niewinna miłość wiecznéj godna męki?
Ten sam Bóg stworzył miłość, który stworzył wdzięki.
On dusze obie łańcuchem uroku
Powiązał na wieki s sobą!
Wprzód nim je wyjął ze światłości stoku,
Nim je stworzył, i okrył cielesną żałobą,
Wprzódy je powiązał s sobą!
Teraz kiedy złych ludzi odłącza nas ręka,
Rościąga się ten łańcuch, ale się nie pęka!
Czucia nasze dzielącéj uległe przeszkodzie,
Chociaż nigdy nie mogą napotkać się zbliska;