Strona:Adam Mickiewicz Poezye (1822) tom drugi.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

(do gałęzi.)
Powiédz, jak dawno płaczę lubéj straty:
Dawno to bydź musiało! przed dawnemi laty!
Pamiętam, kiedy cyprys przyjąłem z jéj ręki,
Był to listeczek taki, ot taki maleki;
Zaniosłem, posadziłem na piasku, daleko...
I gorącą łez moich polewałem rzeką.
Patrz jaka z liścia gałązka urosła,
Jaka gęsta i wyniosła!
Kiedy mię boleść ostatnia dotłoczy,
Niechcąc na zagniéwane poglądać niebiosa,
Okryłem mój grobowiec cieniem tych warkoczy.
(z łagodnym uśmiéchem.)
Ach taki właśnie był kolor jéj włosa,
Jak te cyprysu gałąski!
Chcesz, pokażę. (szuka i ciągnie od piersi) Nie
mogę odpiąć téj zawiąski.
(coraz z większém sileniem się.)
Zawiąska miękka... z warkocza dziewicy...
Lecz skorom tylko położył na łonie,
Opasała mię wkoło nakształt włosiennicy;
Pierś przejada... w ciało tonie!..