Strona:Adam Mickiewicz Poezye (1822) tom drugi.djvu/047

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nic nie wyrzucić, jak ze słów pacierza.
A com rzekł usty, prawicą dowiodę;
Jama którąście pod nami kopali,
Na waszą własną wykopana szkodę,
Dziś jeszcze, jeszcze téj nocy się zwali;
Tak, jakem Ditrich Halstark von Kniprode,
„Komtur zakonu, za mną knechty dalij.

Zaczekał jednak, lecz po krótkiéj zwłoce,
Gdy nic nie słyszał, bramą w pole goni;
Kiedy niekiedy zbroja zamigoce,
Kiedy niekiedy podkowa zadzwoni,
Kiedy niekiedy słychać rżenie koni,
Coraz znikaią w dali i w pomroce,
Las ich nakoniec i góra zasłoni.

„Jedźcie szczęśliwie, bodaj wasza noga
Nigdy w Litewskiéj nie powstała ziemi!
Rzekł Rymwid patrząc z uśmiechem za niemi:
Dzięki o xiężno! jaka zmiana błoga,
Jak niespodziana! proszę teraz, kto tu
Pochlebi sobie, że zna serce cudze?