Strona:Świat pani Malinowskiej (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Borowiczów, z którymi był pokrewniony przez babkę, Dowmuntównę z domu.
Bogna bardzo ceniła sobie zdanie Miszutki i teraz, korzystając z chwilowej nieobecności Ewarysta, zapytała po prostu:
— Podoba ci się?
— O, zapewne — skinął głową — znałem go zresztą dawniej. O ile się nie mylę, jest ścisłą kopią tego, czegoś szukała.
— Dlaczego nie oryginałem? — zaśmiała się.
— Bo widzisz... jakby tu powiedzieć...
— Szczerze! — zachęciła go.
— Ma się rozumieć. Otóż oryginał tego typu miałby już lat ze sto. Był to prawdopodobnie jeden ze zdobywców życia z czasów rozkwitu drugiego Cesarstwa. Wiesz, że nie należę do konserwatystów i gdybym zobaczył wówczas w Lasku Bulońskim zbyt świeży lakier powozu i zbyt nowe liberie służby owego oryginału, nie tylko nie zżymałbym się, lecz zgodliwie uchyliłbym kapelusza w odpowiedzi na ukłon nowego pana, w którego krwi więcej jest czerwonych ciałek niż rtęci, którego energia witalna podbije Paryż, Francję, Ziemię i kilka pobliskich planet.
— Miszutka, jesteś zbyt enigmatyczny.
— Nie sądzę.
— Ale dlaczego kopia?
— Ach, oryginał był tak udatny, że życie, zapoznawszy się z Darwinowską teorią o przetrwaniu najlepiej przystosowanych, przystąpiło do masowego kopiowania. Na szapirografie niektóre odbitki wychodzą słabiej, ale