Aż się cały świat dziwował:
Żółw się w żabie rozmiłował; Ale w żabie Nie babie;
Owszem młoda i gładka
Była żółwia sąsiadka. Wnet jegomość i w swaty.
Do swéj niebogi
Nie ma złéj drogi. Choć sto kroków do jéj chaty Szedł kawaler tylko tydzień; W niedzielę dał jéj dobrydzień, W poniedziałek był żonaty.
A jak mówią ludzie starzy,
To się rzadko widzieć zdarzy,
By się która tak kochała
Jako ta para wspaniała. Ale cóż po téj miłości? Mąż powolny, jéjmość żwawa; Ni romanse ni zabawa Nie czyniły przyjemności. Bo czy do krewnych gościna, Czy to przechadzka wypadła, Sto razy pani żółwina I podskoczyła i siadła,
Była na łące, w potoku,
Póki mąż zrobił puł kroku;
A on jak mógł usiłował
By nie znudzić lubéj żony,
Nie raz truchtem pójść probował,
Nie raz przystał uznojony;
Lecz próżne znoje i poty;
Imość z tęsknoty
Wpadła w suchoty;
Mąż, gdy się prędszym być stara
W krótce stracił siły swoje;
Tak zginęli oboje. Zle gdy nie dobrana para.
Tekst lub tłumaczenie polskie tego autora (tłumacza) jest własnością publiczną (public domain), ponieważ prawa autorskie do tekstów wygasły (expired copyright).