Przejdź do zawartości

Panna Maliczewska (Zapolska, 1912)/Akt II/Scena IV

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Gabriela Zapolska
Tytuł Panna Maliczewska
Podtytuł Sztuka w 3 aktach
Wydawca Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów
Data wyd. 1912
Druk Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały Akt II
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Artykuł w Wikipedii Artykuł w Wikipedii
SCENA IV.
FILO — STEFKA.
(Scena pusta — Stefka opiera się o piec i tak pozostaje zgnębiona, wsuwa się Filo i pocichu mówi ładnie na tle walca).
FILO.

Pani smutna?

STEFKA (przy piecu).

Tak mi jakoś...

FILO.
Taka pani była przed chwilą wesoła.
STEFKA (wzdychając).

No cóż? Chwila do chwili niepodobna.

FILO.

Tem lepiej. Rozmaitość. Jak łąka kwietna. Aż się śmieje.

STEFKA.

Tak... panu...

FILO.

A pani?

STEFKA.

Och! mnie!...

FILO.

Cóż pani brak? Pani młoda, śliczna — artystka — tylko się śmiać. Pani jeszcze nic nie przeszła... ja... to co innego.

STEFKA.

Właśnie.

FILO.

Na lata to ja młody. Ale co ja już przeszedłem. Właściwie ja jestem starcem.

STEFKA.

E! to taka moda tak mówić.

FILO.

Ja jestem po nad to... Niech Pani nie będzie smutna.

STEFKA.
Tak na rozkaz?
FILO.

Tak — na prośbę.

STEFKA.

A co Panu na tem zależy?

FILO.

Bo mnie zaraz tak smutno jak pani pogasiła w oczach światełka. Takie pani miała cudne oczy kiedy pani tańczyła walca.

STEFKA.

Ba! żeby to można całe życie tańczyć walca.

FILO.

Można... w przenośni! Takie upojenie, taka radość to może trwać całe życie.

STEFKA.

A potem taki smutek...

FILO.

Co tam myśleć co potem? Dziś do nas należy! Niech żyje dziś — Jaka pani cudna!...

STEFKA.

Ciągle Pan to powtarza.

FILO.

Bo inaczej nie mogę. A ja to już od Bóg wie kąd tak za Panią... jeszcze jak Pani mieszkała w tej suterenie...

STEFKA.
A! to Pan mi kwiatki przez Kuleszę dawał?
FILO.

Ja!

STEFKA.

Ja nie wiedziałam, bo on nigdy nie powiedział od kogo, tylko że od „kolegi”... ani się pan pod wierszami nie podpisał. Ja nawet niewiem jak się Pan nazywa?

FILO (z uśmiechem).

Ja się nazywam... wiosna!

(chwila milczenia — Stefka powtarza cicho „wiosna”! — a potem z wdziękiem).
STEFKA.

Ale tak — naprawdę?

FILO (po chwili).

Januszkiewicz.

STEFKA.

A na imię. Tak w domu jak na Pana wołają. Mama Panowa?

FILO.

Mamusia? Filo...

STEFKA.

To jak w Balladynie...

(wchodzi Michasiowa).
MICHASIOWA.

Proszę panienki?

STEFKA (jak ze snu).
Ach!... czego?...
MICHASIOWA.

Ciocia panienkę prosi żeby zaraz przyszła.

FILO.

To ja pójdę... żegnam panią...

STEFKA (z żalem).

Szkoda! tak dobrze z panem porozmawiać. A Kulesza co robi — zdrów?

FILO.

A — kuje!

STEFKA.

I zadania odrabia za Pana?

(śmieje się).
FILO (śmieje się).

Pst!... to sekret.

STEFKA.

E! wróble o tem gwiżdżą!

FILO.

Ale!

STEFKA.

Na sumienie! Siawus!

FILO.

Siawus!...

(chwyta ją za ręce i całuje w ramiona, w łokcie).
STEFKA (śmiejąc się).

A to ładna historya...

(wyrzuca go za drzwi).
No! no! dosyć! dosyć!
(Filo jest wzruszony i ona także — śmieją się nerwowo — Filo wychodzi — Stefka patrzy za nim — wraca na scenę — porządkuje meble — przez drzwi od kuchni wchodzi ostrożnie Daum — szuka surduta).



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Gabriela Zapolska.