Jezuici w Polsce (Załęski)/Tom I/039

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Załęski
Tytuł Jezuici w Polsce
Podtytuł Walka z różnowierstwem 1555—1608
Wydawca Drukarnia Ludowa
Data wyd. 1900
Druk Drukarnia Ludowa
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały Tom I
Indeks stron


§. 39. Wojenne plany Batorego przeciw Moskwie i Possevino — Honorowe wygnanie jego w Brunsberdze. 1584—1585.

Wiemy już, że wielostronnej działalności Possevina głównym jedynym celem była sprawa wojny świętej. „Lubił on jednać panujących“, bo zgoda książąt chrześcijańskich to pierwszy tej wojny warunek; kojarzył ją, sposobił ludzi, przygotowywał umysły, wciągał w swe myśli i plany króla Batorego; w jednym atoli punkcie przekonać go nie mógł. Król nie wierzył, żeby kiedykolwiek Moskwa do ligi przystąpiła szczerze i dowodził, że chcąc pokonać Turcyą, należy pierw uporać się z Moskwą, albo ją ubezwładnić tak, iżby podczas wojny tureckiej, na tyły Polski rzucić się nie była w stanie, albo zlać ją z Polską w jedno federacyjne państwo i porwać do wojny św. Dlatego przystawał tylko na rozejm zapolski, a potem na dwuletnie zawieszenie broni z nowym carem Fiedorem, o pokoju wieczystym wspomnieć sobie nie dał.
W Rzymie nie podzielano tych zapatrywań. Owszem Grzegorz XIII, usilniej jeszcze jak Pius V, pracował przez swych nuncyuszów nad przygotowaniem ligi chrześcijańskiej z Polską i Moskwą razem. W tym też duchu działał ajent jego Possevino i łatał jak mógł zgodę, którą, jak na złość, rozrywały sprzeczne wielkie i małe interesa państw, kłopoty wewnętrzne i drobne rankory królów.
Śmierć Iwana Groźnego 18 marca 1584 i w ślad za nią idący zamęt i przewrót rzeczy w Moskwie, przyspieszyć miała ziszczenie zamiarów Batorego. Na tronie carów zasiadł niedołężny, słabowity Fiedor, małego wzrostu, brzydkich rysów twarzy, głosu skrzeczącego, wzroku i uśmiechu idiotycznego; rządził zaś carstwem wieloletni faworyt iwanowy, Borys Godunow, w wiecznej intrydze i kłótni z czteroma swymi kolegami, doradcami cara, z których znów każdy tworzył własne stronnictwo, intrygował i mącił, a wszyscy lękali się zamachu stanu, dojścia do tronu choćby po trupach, ambitnego, a bezsumiennego Borysa Godunowa; wszak brat carski, Dymitr, dziecko dwuletnie, już był w Ugliczu na wygnaniu. A tu Tatarzy i Turcy od południa i wschodu, Szwedzi i Duńczycy od północy, grożą lada chwila napadem zbrojnym. Słusznie więc poseł polski w Moskwie, Lew Sapieha, nawoływał króla do prędkiej akcyi. „Ogarnęła tę ziemię, pisał w kwietniu 1584, zawiść i niezgoda. Nigdy nie było lepszej pogody do jej podbicia. Jawno nawet słyszeć, że WKM. nie omieszkasz tej sposobności. Sama Moskwa w myśli swojej przyłącza już Siewierz i Smoleńsk (bo te zdawna należały do Litwy), czeka Cię w stolicy swojej“. Godunow, oceniając niebezpieczeństwo chwili, aby ująć sobie króla, puścił wolno bez żadnego okupu 1100 jeńców polsko-litewskich i wyprawił posłów Iśleniowa i Niepielicewa w imieniu cara i pięciu radców jego, do króla i rzpltej, aby utrwalić albo odnowić rozejm zapolski.
Possevino bawił w Pradze, gdy go doszedł list od kanclerza Zamojskiego z Krakowa 29 maja, donoszący o zmianach, zaszłych w Moskwie i o poselstwie nowego cara[1]. Ledwo list odczytał, już miał plan gotowy. Papież wyśle dwa brevia, jedno do cara, drugie do jego rady z gratulacyami i upewnieniem o życzliwości dla wielkiego kcia i narodu, z wyrazem nadziei trwałego pokoju i przyjaźni z sąsiadami. Plan przyjęto w Rzymie, wchodził on w ramy projektu sojuszu wszystkich państw chrześcijańskich, Polski zwłaszcza z Moskwą, aby rzucić je wszystkie na Turka. Pod dniem 11 sierp, wyszły dwa brewe: ad Theodorum Dominum Russiae, jedno, drugie: ad Gubernatores Ducatus Moscorum[2]. Były one zarazem zapowiedzią przybycia Possevina do Moskwy i jego listami kredencyonalnemi.
Król zrazu myślał o odzyskaniu tylko Siewierza i Smoleńska, jako z dawna należących do Litwy i pod tym warunkiem przystawał na odnowienie rozejmu z Moskwą. Wnet jednak porzucił te skromne żądania i postanowił dokonać podboju Moskwy w trzech latach, bo rozejm zapolski śmiercią Iwana uważał za rozwiązany, a obawiał się, ażeby Szwed, a bardziej jeszcze Turczyn, nie porwał się na nią i nie pokonał, należy ich więc uprzedzić. Myśl, coby się stało z Polską i chrześcijaństwem, gdyby sułtan już i tak straszną swą potęgę powiększył jeszcze podbojem Moskwy, grała w tem postanowieniu królewskiem główną rolę.
Więc w sierpniu 1584 zwołał radę senatu do Lublina, bo do sejmu zbyt długo czekać, a posłom fiedorowym odprawę dać trzeba. Zawezwał i Possevina i „oznajmił mu, że zwierza się przed nim z rzeczą największej wagi, o której on nietylko niech napisze do Rzymu, ale niech wejdzie osobiście w negocyacye z panami chrześcijańskimi, jeżeli tego okaże się potrzeba“. Cóż to za „rzecz największej wagi?“ Oto „gdyby król mógł liczyć na pomoc kilku książąt, to korzystając z obecnego stanu carstwa, spodziewa się przy pomocy tychże książąt w trzech latach ujarzmić całą Moskwę, odjąć Tatarom i Turkom możność zajęcia Astrahanu i sprzymierzyć go z chrześcijańskimi pany. Tym sposobem sułtan zmuszony byłby zaniechać swych zaborczych planów przeciw chrześcijaństwu w Europie; a możnaby jeszcze wciągnąć do przymierza Czerkiesów, Georgianów i porozumieć się z Persyą. Chociażby Polska odmówiła podatku na tę wojnę, to on przecie znalazłby sposób urzeczywistnienia swej myśli“. Liczył snać na poparcie pieniężne papieża, Wenecyan, kcia Toskany, Franciszka de Medicis, bo do nich dał listy kredencyonalne dla Possevina.
Ten zaś znalazł się między młotem a kowadłem. Gwoli posłuszeństwa Rzymowi skojarzyć pragnął trwały powszechny pokój, skleić anti-turecki sojusz Polski z Moskwą, a tu król obiera go za swe narzędzie do wojny przeciw Moskwie, prawda, że umotywowanej pogromem Turcyi, ale zawsze wojny i to eksterminacyjnej przeciw chrześcijańskiemu państwu. W rozterce sam z sobą, znalazł punkt wyjścia.
Oto zanim król porobi potrzebne do tak wielkiej wojny przygotowania, to prawie pewna, że tymczasem Turcy i Tatarzy zapuszczą swe zagony do Moskwy. Król, aby nie dopuścić do wzrostu potęgi Islamu, musi przyjść Moskwie z pomocą, uratuje ją od jarzma tureckiego, a wdzięczna za to Moskwa połączy się unią federacyjną z Polską. Więc kontent z tego wynalazku, wierną treść swej konferencyi z królem o wojennych jego planach przeciw Moskwie, oraz uwagi swe, jakby bez wojny z Moskwą te same plany urzeczywistnić się dały, przesłał do kardynała di Como, w liście z Lublina d. 29 sierp. 1584 r.[3].
Jak piorun z pogodnego nieba, tak wiadomości te przeraziły kardynała di Como i starzejącego się już Grzegorza XIII., który wprawdzie o wyprawie na Turków szczerze myślał, ale zgody powszechnej państw chrześcijańskich pragnął. Istotnie, plan Batorego niweczył odrazu przez lat tyle i z taką mozołą prowadzoną pracę papieża nad pogodzeniem Europy, wykluczał cesarza Niemiec i króla Węgier od udziału w wojnie, wysuwał naprzód Polskę, Moskwę, Siedmiogród, Mołdawią i Multany, nie dbał o ligę, a ciężar dostarczenia pieniędzy zwalał na papieża. Chcąc ten plan przeprowadzić, potrzeba było przenieść się w świat inny idei, myśli, poglądów, rozpoczynać wszystko na nowo, narazić się na zarzut niestałości, ba, sprzeczności z sobą; to wszystko przechodziło siły zacnego starca.
Dodajmy i to, że kredyt Possevina w Rzymie znacznie się zmniejszył. Już 1578 Hoziusz zarzucał mu brak zakonnej pokory „elatos spiritus, o których bracia jego wiedzieli, ale poprawić zapewne nie mogli“, zarzut ten powtórzył przed kard. di Como, ba nawet przed Grzegorzem XIII, dowodząc „że do sprawowania apostolskiego urzędu (nawrócenia Szwecyi) pokory, a nie słodkiej swady potrzeba. „Opat też Reszka obwiniał Possevina przed kardynałami i papieżem o zuchwalstwo i wyniosłość (audacia cor elatum), i powoływał się w tem na zdanie Jezuity Toleta i wikarego jeneralnego zakonu Oliveriusza[4]. Miał więc w zakonie surowych krytyków; należał do nich i Skarga, który bawiącemu w Wilnie 1579 Possevinowi pokazał list Hozyusza, gdzie między innemi stało: „Possevina sposób działania nie ze wszystkiem mi się podoba“. Sam Possevino narzeka 1579 przed kard. di Como na jakiegoś Brisiniciusza w Rzymie, że dołki pod nim kopie, że niekorzystne listy idą za nim do Szwecyi i wiele innych doznaje przykrości, „które on dla sprawy Bożej wiecznem milczeniem pogrzebie“[5].
Teraz 1584 było gorzej. Miał on ukrytego wroga w samym nuncyuszu polskim Bolognetti, którego za przyjaciela uważał, poufalił się z nim, a zwierzał ze wszystkiem. On zaś tymczasem nienawidził go szczerze, uważał za intruza, bo nierzadko sprawy które w zakres nuncyatury wchodzą, załatwiał Possevino; zazdrośny był o wpływy jego u króla i hetmana, których nie posiadał w takim stopniu. Więc z iście włoską finezyą, kryjąc swe rankory, oświadczając się z przyjazną i afektem wobec Possevina, w relacyach swych przedstawiał go, ostrożnie jednak i jakby odniechcenia, jako zbyt ruchliwego, wściubskiego dyplomatę, co gorsza, samowolnie na własną rękę rozpoczynającego i prowadzącego układy, narzucającego się, z pominięciem nuncyatury, ze swemi usługami królowi, biskupom, kanclerzowi, wszystkim. Possevino nie podejrzywał tej gry podwójnej Bolognettego, chociaż kilka razy otrzymał od kardynała di Como upomnienie, aby miarkował swą gorliwość, i nie przeczuwał, że list jego z dnia 29. sierpnia poczytany będzie w Rzymie za stwierdzenie insynuacyi nuncyusza i zachwieje do reszty jego tam kredytem.
Zdziwił się więc bardzo, gdy prawie odwrotnym kuryerem 29 września otrzymał z rozkazu Grzegorza XIII odpowiedź kard, di Como wręcz odmowną. Papież pragnie dogodzić zawsze życzeniom króla, pisał di Como, ale projekt nowej wojny z Moskwą uważa za przedwczesny. Possevino niech pozostanie w Polsce, dopokąd nie będzie wiadomy wynik niektórych rzeczy wielkiej wagi[6]. Wenecyanie i książę Toskany tylko bardzo skromne dać mogą subsydia pieniężne, a papież żadnych, bo nie ma czem opędzić własnych wydatków, które teraz są bardzo znaczne. Obietnice chrześcian Kandyi są arcy-niepewne[7]. Czekać też należy na sejm polski, „zasięgnąć jeszcze zkądinąd wiadomości“. Gdy papież uzna stosowną porę, to sam się tą sprawą zajmie, „a tymczasem przybędzie tam (do Lublina) nuncyusz Bolognetti, z którym król IM. będzie mógł traktować w tym interesie i dlatego teraz nic więcej o tem[8]. A więc z rozkazu papieża, Possevino usunięty od dyplomacznej akcyi i wojennych planów króla, nuncyusz nimi się ma zająć, wychodząc z tego założenia, że plany te przedwczesne.
Tego ostracyzmu nie spodziewał się Possevino, był on dlań także fulmen e coelo piorunem z jasnego nieba, chociaż przewidywał, że sprawa nie pójdzie gładko w Rzymie; plan królewski przedstawiał i jemu wiele poważnych trudności, które nie ujdą oka kardynała di Como. Więc je w Wrześniu zrejestrował wszystkie szkrupulatnie i przesłał kanclerzowi Zamojskiemu z prośbą o ich rozwiązanie[9]. Pomysł równie dowcipny jak mądry. Zamojski nie omieszkał memoryału tego okazać królowi i przygotować go przez to na możliwe ze strony Rzymu trudności. Mimo to jednak, Possevino łamał sobie głowę jak tę niespodziewaną odpowiedź rzymską z d. 29 września zakomunikować królowi, aby go nie zrazić do papieża. Już on i tak kilkakrotnie skarżył się się, że w „Rzymie zamiast pieniędzy, tylko piękne słówka mają dla mnie“. Więc przytoczywszy z niej ustępy pochlebne dla króla, jął dowodzić, „że zaiste już dosyć wielkie fundamenta są położone“, bo papież w zasadzie nie odrzuca planów, przyrzekł nawet swą pomoc, jeno rozpatrzeć sie chce w nich i rzecz zbadać dokładniej. Wyliczył niezmierne wydatki papieża, upewniając, „że on pójdzie w nich do najdalszych granic; dawał przezto do zrozumienia, że kasa papieska pusta, nie wiele się z niej królowi okroi i tym sposobem osłodził gorżką pigułkę[10].
Król jeszcze 27. sierpnia pisał do papieża, dziękując za wyniesienie bratanka swego Andrzeja do godności kardynalskiej, rozwinął przy tem plany swe względem Moskwy, prosił o zdanie papieskie i rady, a w razie przychylenia się papieża o subsidia[11]. Więc nie zmieniając polityki, złagodzono w Rzymie ton pierwszej odpowiedzi drugą z dnia 20. października 1584: Papież, pisał di Como do Possevina, nie myśli wcale udzielać rad królowi, ani egzaminować, ażali byłoby dobrze lub nie przystąpić do jego planów, lecz spuszcza się w tem zupełnie na zdanie króla, przekonany, że król w swej mądrości wybierze to co najlepsze, biorąc pod rozwagę czasy i ludzi, osobę sułtana i cesarza. Co do subsidiów pieniężnych, to papież nie uważa za stosowne, aby on sam prosił o nie Wenecyan i w. kcia Toskany, nie chce też, aby Possevino w imieniu króla o to się starał, żeby nikt nie mógł przypuścić, że papież w tej sprawie macza palce. Niech król wyśle kogo innego z swych zaufanych, i ten w największej tajemnicy niech wybada, czy i o ile gotowi są popierać króla; jeżeli się okażą gotowymi, to i papież nie omieszka to samo uczynić. Possevino niech to zakomunikuje samemu tylko królowi; a ten niechaj postanowi, co i jak Bóg go natchnie. Nie ma zaś potrzeby, aby Wielebność Wasza w tej sprawie do Rzymu albo do Włoch przyjeżdżał. Taki jest rozkaz i taka wola Jego Świątobliwości[12].
Pocieszony nieco tym listem Possevino, donosi treść jego królowi, resztę zostawia do ustnej rozmowy, naznaczonej na 17. listopada, ale dopiero w lutym 1585 podczas sejmu w Warszawie spotkał się z królem. Wiemy, że na radzie senatu w Lublinie podzielone były zdania tak co do sprawy Krzysztofa Zborowskiego, brata ściętego Samuela, obżałowanego o zdradę stanu, jak co do przyszłej wojny z Moskwą. Król też w instrukcyi na sejmiki przedsejmowe planu swego nie wyjawił, przedstawił jeno stan Moskwy jako porę dogodną, do końcowego z nią obrachunku, do odzyskania ziem zabranych i rozszerzenia granic; naród niech postanowi wojnę lub pokój. Niestety sejmikująca szlachta, zamiast myśleć o Turku i Moskwie, srożyła się na króla i kanclerza jako pogwałcicieli wolności złotej, układała jak w Sandomierzu, „punkta do przedłożenia królowi Stefanowi“, stawiające go w formalny stan oskarżenia. Zborowscy silną stworzyli sobie partyą, wichrzyli w najlepsze. Nic więc dziwnego, że sejm 1585 zamiast radzić, wyprawiał „huki o ścięcie Zborowskiego“, brał w obronę brata jego Krzysztofa i rozlazł się równie jak poprzedni na niczem.
Ale przybyli nań posłowie carscy, kniaź Trojekurów i Beznin z sekretarzem Zaborowskim, dopraszając się usilnie przedłużenia rozejmu i uwolnienia reszty jeńców moskiewskich, choćby za okupem, ujęli sobie wnet znaczną część posłów podstępem[13], i obietnicą zawarcia przymierza przeciw Tatarom krymskim, a 19 lutego zapragnęli rozmówić się z Possevinem.
Król zmartwiony postawą sejmu, wymijającemi odpowiedziami z Rzymu, zmuszony dla braku pieniędzy odłożyć swą „imprezę moskiewską“ na później, skłaniał się do krótkiego rozejmu, więc też chętnie zezwolił na oną rozmowę. Najprzód więc wręczył im Possevino brevia papieskie do cara i jego doradców z d. 21. listop., upewnił potem o swej wypróbowanej życzliwości i gotowości służenia interesom cara. Oni zaś prosili aby dopomógł im do przedłużenia rozejmu, przyspieszył uwolnienie jeńców; nalegali, aby pisał do cara i Godunowa, nakłaniając ich do jaknajdalszych ustępstw, iżby pożądany rozejm mógł dojść do skutku. Possevino był w siódmem niebie, już widział w duchu Moskwę katolicką, Azyę nawracającą się do chrześcijaństwa, „wielkie zmiany w Moskwie“ nastąpią lada dzień, pisał do kardynała di Como 5. marca 1585, i wielkie są nadzieje połączenia jej z tem królestwem, poczem otworzą się bramy do serca Azyi“[14].
Na czemże on te nadzieje opierał? Wszak król i sejm zgodzili się na dwuletni rozejm na podstawie status quo, a więc zrezygnowano nawet z skromnych pretensyi do Siewierza i Smoleńska. Tak, ale po za sejmem kanclerz zaprosił do siebie carskich posłów. „Wiecie, rzecze, jakie prawa mamy do Nowogrodu, Pskowa, Smoleńska, moglibyśmy je orężem wywalczyć, wolimy pójść drogą pokojową. Carowi życzymy najdłuższego zdrowia, ale on chorowity, dni żywota jego policzone, a nie możecie się spodziewać z niego następcy. Pozbawieni cara, możecie łatwo stać się łupem Turków i Tatarów. Na wypadek więc bezdzietnej śmierci cara ofiarujemy wam unią federacyjną jaką ma Litwa z Polską. Sąsiedztwo, podobieństwo języka, wolność religijna dla wiary greckiej, ścisła nasza unia z Litwą, pochodzenie od trzech braci Rusa, Lecha i Czecha, wszystko to przemawia za tera, żebyście się nad tą propozycyą zastanowili uważnie, bo gdybyście się chcieli oddać naszym wrogom, to my potrafimy poradzić inaczej“. Osłupieli na tę mowę carscy, po chwili złożyli się brakiem instrukcyi, niech więc król wyprawi swych posłów do Moskwy, im nawet mówić o tej sprawie się nie godzi; podziękowali tylko kanclerzowi, że życzy carowi najdłuższego zdrowia, bo to „rzecz w wysokim stopniu chrześcijańska“[15]. Więc i król i kanclerz przyjęli na razie politykę pokojową, wyczekującą, licząc snać na to, że projekt unii federacyjnej znajdzie dobre przyjęcie u partyi przeciwnej Godunowowi, licznej dosyć, i na tej, przyznamy że kruchej podstawie, Possevino budował swe horoskopy, pewny, że w ciągu dwóch lat rozejmu uda mu się pogodzić sprzeczne interesa obydwóch narodów.
Już go też listem z 9. lutego król zapraszał do Warszawy, gdy pod taż samą datą kard. di Como wysyłał mu rozkaz papieski opuszczenia królewskiego dworu i udania się w zacisze do kolegium brunsberskiego, chyba żeby zakończenie sporu cesarza z królem o Szathmar jakiej zwłoki wymagało. Dnia 16. lutego nowy rozkaz: „bezwarunkowo Ojciec św. chce, ażeby W. T. natychmiast po odebraniu listu tego udał się wprost do Brunsbergi i nie ruszył się ztamtąd bez nowego jego rozkazu“[16].
Prawy syn posłuszeństwa Posseyino zamieszkał w Brunsberdze. Z rozkazu jenerała złożył nawet nadzór nad seminariami papieskiemi, zajmował się pisaniem obrony nowego kalendarza, listów i rozpraw dla króla szwedzkiego i dla użytku Zygmunta kcia siedmiogrodzkiego. To znów dodany do pomocy prowincyałowi Campano, wyjeżdżał dla spraw kościelnych i zakonnych do Wilna, Rygi. Dorpatu. W październiku 1585 już go widzimy w akcyi politycznej. Jakże się to stało?





  1. Karamzin X. Pamiętniki Millerowe.
    Archiv. Wat. Suetia 95, str. 115.
  2. Turgen. Hist. Ros. Mon. 11, 35.
  3. Archiv. Wat. Suetia 95, str. 216. Possevino z obawy aby ten tak ważny list w drodze nie zaginął, wysłał drugi podobnej treści przez pewniejsze ręce 31. sierpnia 1584.
  4. Reszka do Kromera, 22. października 1580. Zakrzewski. Stefan Batory, str. 123 w nocie.
  5. Nunz. di Germ t. 92, 133. Possevino nie był pysznym, ale przejęty swą misyą i tem co na razie robił, brał się do rzeczy energicznie, przeszkodom i trudnościom odważnie stawił czoło i szedł naprzód. Ludzie wiekowi, albo cichego usposobienia, nie rozumieli snać tego, brali za pychę.
  6. Kard. di Como nie wtajemniczył Possevina, a pierwej zawsze to czynił, w układy papieża z Wenecyą i innymi książętami o ligę przeciw Turkom 1584 r. bardzo energicznie prowadzonemi. Na ich wynik trzeba było czekać.
  7. Przywiózł je Radziwiłł Sierotka powróciwszy 1584 z pielgrzymki swej do ziemi św.
  8. Relacye nuncyuszów w Polsce I, 452; końcowy ustęp listu kard. di Como dowodzi aż nadto, że insynuacye nuncyusza skutek swój odniosły.
  9. Dubia Possevina były te: Co powie sejm? — Co wtenczas, gdy sejm podatku odmówi, cały ciężar wojny zwalając na barki króla? — Wszak już 1581 r. kazano wyprawą pskowską zakończyć wojnę. — Jeżeli w Moskwie stan rzeczy zamieszany, to i w Polsce nie lepiej, fakcye, zawiści, uprzedzenia do króla. — Książęta chrześcijańscy nie zechcą królowi dać pomocy, gdy zobaczą, że sejm tej wojnie przeciwny, a z cesarzem król w niezgodzie o Schatmar. — Węgrzy i Polacy klęskę warneńską 1444 przypisują, legatowi papieskiemu Cesarini, teraz z obawy podobnej klęski, gotowi odmówić udziału w wojnie. — Któż może zaręczyć, że w chwili gdy król zajęty wojną w obcym kraju, malkontenci wewnątrz Polski nie podniosą rokoszu przeciw królowi i kanclerzowi, albo że Turczyn od południa nie wpadnie. — Już dawniej 1570 r. nuncyuszowi Portico, gdy króla i Polaków wzywał do wojny tureckiej, odparł biskup Karnkowski: „Włosi chcą wojnę turecką zwalić na karki polskie; my się do tego nie damy“; może i teraz powie to samo episkopat — Jakie król ma zamiary co do katolicyzmu w krajach „które na Moskwie zdobędzie“? — Na co obrócić pieniądze od papieża przysłane, w razie gdyby się obeszło bez wojny? — Możeby zamiast pieniędzy wojska swe książęta przysłać woleli? — Czego właściwie chce król tą wojną osiągnąć?
    Na te wątpliwości i pytania odpowiada kanclerz długim memoriałem z d. 5. października 1584. Choćby sejm podatku nie dał, to królowi zabronić nie może tej wojny, on zaś znajdzie już środki na nią. Litwa i Ruś zrozumie jej doniosłość i dostarczy ludzi i pieniędzy. Dawniej nie znano kraju, dróg, zasobów Moskwy, więc lękano się wojny z nią, teraz zaś wszystko jak na dłoni wiadome, strachu przed Moskwą nikt nie ma.
    W Polsce nawet za Zygmunta I. były wewnętrzne niezgody i partye, nie ma się co tem strachać, bo w wolnych narodach zawsze tak bywa. Byle podatku dać nie potrzebowali, wszyscy, koroniarze nawet, radzi tej wojnie będą. Pod Warną gdyby nie była zaszła klęska, ale zwycięstwo, toby wszyscy błogosławili Cesariniego; zresztą inny to był wróg Turczyn, a inny dzisiejsza Moskwa. Turczyn owszem rad będzie tej wojnie, wszak Sulejman I. ofiarował Zygmuntowi Aug. 30.000 wojska, byle wojował z Moskwą. Z cesarzem ugoda bliska. — Nie pokaże się to na Polakach, aby przeciw królowi rokoszowali, gdy on na wojnie. Co do katolicyzmu, tylko rozpocznijmy wojnę, a w „dwóch latach w samej Moskwie obydwaj Panu Bogu po katolicku celebrować będziemy“. Już król dał dowody w Inflantach i Siedmiogrodzie, jak mu sprawa katolicka leży na sercu — Pieniądze papieskie, jeżeli nie będą potrzebne na wojnę, obrócą się na kościoły i szkoły w zdobytych prowincyach. Duńczyka i Szweda nie ma się czego obawiać. Król chce tą wojną odzyskać należne Litwie prowincye i położyć tamę potędze tureckiej, bo gdyby Turek zagarnął Moskwę i by kleszczami ścisnął Polskę to przez Polskę, drogę ma otwartą do Niemiec i Europy całej. Pierling II. 385—393.
  10. Pierling II, 258.
  11. Gratiani I. 315. List królewski widocznie później doszedł do Rzymu, jak list Possevina z 29. sierpnia.
  12. Gratiani I. 318.
  13. Zbieg moskiewski Nikita Hołowin cieszył się wielkiem zaufaniem króla i popularnością u posłów i agitował zawzięcie za wojną przeciw Moskwie. Co robi Trojekurów? Nastawia pownego z swych dworzan, ten zawiązuje przyjaźń z jednym z posłów sejmowych, gości, raczy, podpijają sobie obydwaj. Otóż niby w stanie półpijanym Moskal wylewa się na konfidencyę, i w wielkiej tajemnicy odkrywa Polakowi, że Hołowin to szpieg carski, kradł wiele, popadł w niełaskę, aby ją odzyskać ofiarował się na szpiega, rozrzuca pieniądze, bo mu je dał car na przeszpiegi. W mgnieniu oka wieść ta gruchnęła między posłami, uwierzono jej i zakonkludowano: musi ta wojna przeciw Moskwie zgubną być dla Polski, skoro gardłuje za nią szpieg carski. O to też chodziło Trojekurowowi. (Karamzin X. 25).
  14. Archiv. Vat. Germania, t. 95 str. 348.
  15. Pierling. Le Saint Siège, la Pologne et Moscou p. 153 list Possevina do kard. di Como.
  16. Archiv. Vatic. Germania, t. 93. str. 163.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Załęski.