Historya (Krasicki, 1830)/Xięga I/XXII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ignacy Krasicki
Tytuł Historya (Krasicki, 1830)
Pochodzenie Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym
Wydawca U Barbezata
Data wyd. 1830
Miejsce wyd. Paryż
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


XXII. Za życia jeszcze Attyka będąc prezentowany Augustowi, wszedłem w poczet stołowników jego. Nazywał on nas przyjaciółmi. Byłto tytuł, jak zwyczajnie u monarchów, bardziej poważny, niż istotny. Nie wielu nas było, a wybór czynił honor gustowi tego monarchy. Nie rozumiał August, że się zniżał, gdy przestawał z uczonymi ludźmi, ci znali się na dystynkcyi, którą im czyniono, ale ich wdzięczność nie była podła. Uczynił ich August szczęśliwymi, oni go nieśmiertelnym.
Wirgiliusz wielki poeta, zły był dworak : zanurzony w myślach zapominał się ustawicznie, i częstokroć gdyśmy siedzieli u stołu Augusta, trzeba go było prawie budzić, żeby na pytania odpowiadał. Nieśmiały, mało o sobie, nad zwyczaj poetów, trzymający, tak był surowy krytyk wierszów swoich, iż musieliśmy czasem kraść jego pisma, żeby ich nie spalił. Gdyby byli exekutorowie testamentu zadość uczynili woli jego, nie miałby świat Enejdy.
Co się tycze charakteru, lepszego, otwartszego, uczynniejszego, trudno było znaleźć. Słudzy jego rządzili nim : szczęściem dobrał sobie był wstrzemięźliwych, dobrych, do siebie przywiązanych. Rzadkim i ledwo praktykowanym między rymotworcami przykładem, żył w najściślejszej przyjaźni z Horacyuszem; ale ten żywszy, obrotny, dworak wyborny, kierował nim i rządził, jak chciał. Rzecz była pocieszna patrzać na to, jakie mu w poufałości Horacyusz prześladowania czynił, i z jaką je on powolnością znosił. W każdej dyspucie wygrał Horacyusz, a gdy nie był o sprawiedliwem zwycięztwie przekonany Wirgiliusz, zwierzał się nam pocichu, w czem mu się zdawało, że jego adwersarz opacznie sądził, wręcz mu jednak mówić tej prawdy nie śmiał.
Gdy wiersze swoje czytał, czynił to zpoczątku drżącym głosem, dalej gdy się wzmógł, i z pierwszego zatrwożenia opłonął, natenczas jakoby wieszczym duchem przejęty, przerażał umysły słuchaczów. Byłem przytomny, gdy czyniąc wzmiankę o zeszłym niedawno Marcellu, Augusta i nas wszystkich do łez rzewnych pobudził, a Oktawią wpółmartwą z pokojów cesarskich wyniesiono.
Horacyusz był wzrostu średniego, postaci wdzięcznej, lubił ochędóztwo, i nawet dość był wykwintnym w ubiorze, u dam rzymskich w wielkiej był akceptacyi. Wiedziano po większej części, co znaczyły w jego pieśniach Lalagen, Glicera i t. d. W posiedzeniu bardzo był wesoły, wszędzie go też pragniono, bardziej dla rozmowy, niż czytania wierszów, co rzadko czynił, i chyba na najusilniejsze prośby poufałych przyjaciół : w reszcie był człowiek przyjacielski, dobry, szczery tak, jak tylko dworak być może. Dobrą kompanią nigdy nie wzgardził, i wiele jego pieśni wzięły początek u stołu, albo przy gotowalni. Dóm jego, czy w Rzymie, czy w Tyburze, napełniony był wyborem najlepszej kompanji; rad był gościom, a sposobem przyjęcia i obcowania bardziej kontentował, niż wspaniałością uczt swoich, w czem wyrównywał najbogatszym.
Agryppa bardziej sprzyjał Wirgiliuszowi, ale Horacyusz był faworytem Mecenasa, a co mu publiczną sprawiło estymacyą, umiał na dobre używać tych faworów. August, choć skąpy, nadzwyczaj był szczodry dla niego, on zaś, jeżeli umiał dobrze dziękować, umiał się jeszcze lepiej przymówić. W żartach czasem miary nie zachował, ale to pochodziło bardziej z rozżarzonej imaginacyi, niż ze złego serca : zaś w satyrach, albo pod zmyślonemi imionami defekta ścigał, albo jeżeli prawdziwe nazwiska kładł, takich były, o których cały Rzym wiedział. Współstołownik obudwóch, z Horacyuszem bawiłem się lepiej, alem bardziej kochał Wirgiliusza.
Nie rychło po nim nastąpił Owidyusz, osobliwemi od natury talentami do rymotworstwa obdarzony : znać z czytania pism jego, z jaką je łatwością pisał. Ja, który wielokrotnie byłem tego świadkiem, śmiele twierdzić mogę, iż gdy wiersze swoje komponował, zdawało się, iż przepisywał cudze. Dobrze urodzony, majętny, grzeczny, udatny i hoży, żył na wzór innych rozpustnych rowienników swoich. Łatwa w uprzejmościach swoich Julia, widywała go bez nienawiści, on umiał być wdzięcznym.
Przyczyna jego wygnania zatrudnia dotąd literatów; owe słowa w żałośnych jego trenach : Hei mihi! cur vidi? cur non mea lumina clausi? wielu pociągnęło do rozumienia, iż był świadkiem takowych spraw Augusta, do których świadków nie potrzebował. Okazya wygnania jego w samym Rzymie była utajona : wielu różnie domyślali się, byłem ja z liczby tych, którzy wiedzieli prawdę, ale żem przysiągł na sekret, wyjawić go nie mogę.
Dobrze to powiedziano, że najszczęśliwsze takie panowanie, o którem mało co mówić można. Takie było przez lat ostatnich więcej ich trzydzieści Augusta. Mimo zardzewiałe od wieków zawiasy, zamknął drzwi kościoła Janusowego. Płakali starcy na ten dla siebie nadzwyczajny widok, czuła młodzież wdzięki pokoju; August widząc się być celem błogosławieństw ludu rzymskiego, nie mógł wstrzymać łez radosnych. Poznali naówczas wszyscy, jak najwspanialsze tryumfy nie warte wchodzić w porównanie z tą szczęśliwością, którą pokój za sobą prowadzi.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ignacy Krasicki.