Historya (Krasicki, 1830)/Xięga I/XI

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ignacy Krasicki
Tytuł Historya (Krasicki, 1830)
Pochodzenie Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym
Wydawca U Barbezata
Data wyd. 1830
Miejsce wyd. Paryż
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


XI. Po śmierci Amilkara zostałem przy jego synu Annibalu. Po kilku czasach sprawiedliwej żałości, obchodom pogrzebowym i podzieleniu dóbr oddanych, ruszyliśmy się do Kartaginy, gdzie Annibal, lubo młody w poczet senatu, dla zasług ojca i już wydawających się wielkich przymiotów, był policzony. Nie długo się tam zabawił, wyprawiono go z posiłkami wojennemi do Hiszpanji, gdzie Azdrubal szwagier jego najwyższe rządy sprawował. Przez lat kilka do najcelniejszych spraw użyty był, w każdym zaś kroku pokazał się być godnym synem Amilkara; nakoniec po gwałtownej śmierci Azdrubala za wolą senatu rządy najwyższe kraju objął z władzą zupełną postępowania, jak mu się będzie zdawało z najlepszem dobrem Rzeczypospolitej.
Przypomniał sobie naówczas przysięgę swoję Annibal, że zaś wojna z Rzymiany wielkiego przygotowania potrzebowała, mimo żywość wieku, a bardziej jeszcze zawziętość ku temu narodowi, powoli z rozwagą wielką i niemniejszą usilnością zaczął się gotować na wojnę, tak ostrożnie jednak wszystkie swoje kroki kierował, iż się trudno domyślić było można, do czego zmierzał. Jakoż już był Sagunt obległ miasto Rzymianom sprzymierzone, gdy ci jeszcze najmniejszego kroku ku zabieżeniu nie uczynili.
Przyzwyczajony ten hardy naród do rozkazywania wysłał natychmiast posły swoje grożąc zemstą; odgroził im Annibal, i postrzegli naówczas, iż Pyrrhus znalazł następcę. Oblężenie to sławne dostatecznie, ale nie rzetelnie opisał Liwiusz; prawda, że głód wielki cierpieli oblężeni, ale żeby w zapalony stós mieli wszyscy wskoczyć, pierwej tam bogactwa swoje zniósłszy, to się z prawdą nie zgadza. Byłem przytomny wzięciu Suguntu, dostały mi się w podziale dwie piękne misy srebrne pozłacane; na jednej, jako mogę pamiętać, była osoba zbrojna, na drugiej Herkules zwyciężający Anteusza.
Wzięte było to miasto szturmem, wielka część budynków spaliła się, resztę ugaszono. Ktokolwiek zna ludzi, łatwo wnieść sobie może, iż nie są skorzy do samobójstwa. Byli tacy, którzy w tej okazyi śmierć dobrowolną ponieśli, ale ci mężni ludzie zakończyli chwalebne życie swoje śmiercią uczciwą, broniąc do reszty ostatków swojej ojczyzny.
Przechód Annibala przez Hiszpanią i Francyą, i przezwyciężone niezmierne trudności nie są dostatecznie opisane w kronikach rzymskich. Przebycie gór Alp było najcięższe : ale żeby tam skały miał octem miękczyć, tę powieść w liczbę zawołanych bajek kłaść należy.
Batalija pod Trebią decydowała poniekąd o dalszej pomyślności wojny Annibalowej. Pokonani w swoim kraju Rzymianie stracili w oczach sąsiedzkich opinią niezwyciężoności swojej. Niespodziewane Kartagińczyków przyjście, ich ubiór, mowa, postać, sposób życia i wojowania, trwożyły lud; a nadewszystko reputacya wodza słała Kartaginie drogę do dalszych tryumfów.
Bitwa pod Trazymeną była nader żwawa, ale żeby żołnierze trzęsienia ziemi wielkiego naówczas nie czuli, to fałsz[1]. Naprzód pod Trazymeną to trzęsienie ziemi nie było znaczne, i jeżeli gdzieindziej wywróciło miasta, trzeba było napisać, jakie te miasta były. W batalji nie wszystkie się razem wojsko potyka, ci, którzy się nie biją, czuć mogą i postrzedz osobliwe przypadki, w tej zaś osobliwie być to mogło, gdzie w ciaśninie między jeziorem a górami Annibal Rzymiany przyparł. Ci, którzy się aktualnie potykali, mogli trzęsienia ziemi nie czuć, osobliwie Rzymianie, którym szło o życie, ale większa część Annibalowego wojska stojąca na górach, zdaleka tylko procami raziła Rzymiany bez żadnego swojego niebezpieczeństwa; ja sam wedle mojego zwyczaju będący na odwodzie z znaczną częścią posiłkowych półków, mieliśmy i czas i sposobność czuć to ziemi wzruszenie.
Po porażce w Kannach, trzy beczki pierścieni kawalerów rzymskich przyniesiono prawda do senatu w Kartaginie, ale żeby te były ściągane z palców poległych Rzymian, nie byłoby ich było i dziesiątej części. We trzy beczki więcej jak sto tysięcy pierścieni włożyćby można, nie zginęło zaś szlachty rzymskiey i dziesięć tysięcy. Powtóre każdy wie, iż ledwo się batalia skończy, wojskowa czeladź pobitych obnaża i zdziera; odkupił Annibal wielką liczbę tych pierścieni, a że chciał senat okazałością tryumfu swojego wzbudzić do przysłania posiłków, zlecił mi pod sekretem, abym jak najwięcej pierścieni ze złota zrobić kazał. Łożyliśmi na to więcej jak dwanaście tac i kubków, a gdy były gotowe, posłał je po Kartaginy, nie mając za zdradę takowego przemysłu, który dobru publicznemu bez cudzej krzywdy służył.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ignacy Krasicki.
  1. Przypis własny Wikiźródeł Tantusque fuit ardor armorom, adeo intentus pugnae animus, ut eum motum terrae, qui multarum urbium Italiae magnas partes prostravit, avertitque cursu rapido amnes, mare fluminibus invexit, montes lapsu ingenti proruit, nemo pugnantium senserit. T. Liv. lib. XXII. c. v. (przyp. autora)