Boska Komedia (Stanisławski)/Piekło - Pieśń XXXI

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
PIEŚŃ
TRZYDZIESTA PIERWSZA.

Tenże sam język naprzód mnie ukąsił,
I wstydem moje ubarwił policzki;
Tenże mi potem i lekarstwo podał.[1]
Słyszałem, że tak oszczep Achillesa,
I ojca jego, zwykle był przyczyną
Naprzód boleśnych, późniéj dobrych skutków.[2]
Od nieszczęsnego odwróceni dołu,
Wszerz wału, który zewnątrz go otacza,
Szliśmy, niemówiąc do siebie ni słowa.
Mniej mi noc ciemna, i mniej niż dzień jasny
Były w tem miejscu, tak że oko moje
Mało przed siebie sięgać było w stanie;
Lecz dobrzem słyszał rogu dźwięk tak mocny,
Że przy nim zgasłby trzask każdego gromu.
Więc oczy moje wstecz po drodze głosu
Puszczając, w jedno utkwiłem je miejsce.
Nie tak straszliwie zagrzmiał róg Rolanda,
Po krwawej klęsce, kiedy Karol Wielki
Straconym ujrzał płód wyprawy świętej.[3]

Po chwili wzniósłem głowę ku tej stronie,
Bom ujrzał, zda się, mnóstwo wież wysokich;
Pytam więc: Mistrzu co to za ziemica?
A on mi na to: „Ponieważ w pomroku
Nazbyt z daleka odległość przemierzasz,
Mylić się może wyobraźnia twoja:
Sam się przekonasz, kiedy już tam zdążysz,
Jak mocno zmysły oszukują z dala,
Każ więc sam sobie krok przyspieszyć nieco.
Potem przyjaźnie wziąwszy mnie za rękę,
Tak się odezwał: „Nim się więcej zbliżym,
By ci rzecz potem mniej dziwną się zdała,
Wiedz, że to nie są wieże lecz olbrzymy!
Wszyscy od pępka do samego dołu
Dokoła brzegów stoją w głębi studni.
Jak bywa, kiedy tuman się rozwiewa,
Że wzrok powoli rozpoznaje rysy,
Które mgła kryła zgęszczając powietrze;
Tak przez mrok gęsty, kiedym się przedzierał,
Coraz ku brzegom studni się zbliżając,
Błąd odlatywał a strach mnie nachodził.
Bo jako mury Montereggione[4]
Wysokie baszty uwieńczyły w koło,
Tak wał, idący do koła tej studni,
Połową cielska swojego obsiadły
Straszne olbrzymy, którym dotąd z nieba
Jowisz zagraża, kiedy ciska gromy,
Już u jednego z nich odróżnić mogłem

Twarz, barki, piersi i większą część brzucha,
I w dół po biodrach zwieszone ramiona.
Zaiste, słusznie zrobiła natura,
Że zaprzestała rodzić te potwory,
Takich oprawców ujmując Marsowi.[5]
Jeśli bez żalu dotąd jeszcze płodzi,
I wieloryby i ogromne słonie;
Któż w tem nie uzna, wpatrując się głębiej,
Większej słuszności i umiarkowania?
Bo gdzie się myśli połączy potęga
Z wolą zbrodniczą i przemocy siłą,
Nie masz tam żadnej dla człowieka rady!
Twarz mi się zdała u tego olbrzyma
Takiej długości i tej szerokości
Jak szyszka w Rzymie u świętego Piotra.[6]
W stosunku do niej były inne kości.
Nad brzegiem, który służył mu osłoną,[7]
Tyle się jeszcze ukazywał z wierzchu,
Że trzej Fryzowie niebyliby w stanie
Chlubić się, że mu dosięgną do włosów;
Bo w dół od miejsca, gdzie się płaszcz zapina
Trzydzieści wielkich naliczyłem piędzi.[8]
Rafèl mai amèch zabi almi![9]
Wrzasnęła gęba straszliwa potworu,
Do której milsze nie przystały dźwięki.
A Wódz do niego: „Duchu opętany!
Przestań na rogu i w nim szukaj ulgi,
Gdy cię gniew bodzie lub namiętność inna.

Szukaj, a znajdziesz u siebie na szyi
Rzemień, na którym on jest uwiązany,
I opasuje twoją pierś olbrzymią.
A potem do mnie: „Sam o sobie świadczy:
Jest to ów Nemrod, zły zamysł którego
Stał się przyczyną, że dzisiaj na świecie
Już nie jednakiej używamy mowy.
Zostawmy jego, i nie mówmy próżno,
Bo wszelka mowa, taką jest dla niego,
Jak jego dla nas — nikt jej nie rozumie.“
Szliśmy więc dalej, zawróciwszy w lewo
I w odległości jednego wystrzału
Innego znowu spotkali olbrzyma,
Jeszcze większego i okrutniejszego.[10]
Niewiem, kto nad nim był mistrzem do tyla,
Że go mógł związać, ale obie ręce —
Lewą na przodzie, a prawą na tyle —
Miał skrępowane ogromnym łańcuchem,
Co go od szyi do dołu obwijał,
Tak, że część ciała, którą miał odkrytą,
Do pięciu razy opasywał wkoło.
— „Dumny ten olbrzym, Efialtem zwany —
Mistrz się odezwał — chciał doświadczyć siły
Przeciw najwyższej potędze Jowisza; —
I owoż jego zasłużona kara!
Tę wielką próbę przedsięwziął on wtedy,
Gdy olbrzymowie strach na bogi sieli;
I oto ramie, którem tak straszliwie

Władał on kiedyś — nigdy się nie ruszy.[11]
A ja do Mistrza: — Jeśli to być może,
Chciałbym się memi przeświadczyć oczyma
O niezmierzonym owym Briareju.[12]
On zaś odpowie: „Ujrzysz Anteusza,[13]
Który w pobliżu niezwiązany stoi,
I mówić może; — on to nas przeniesie
Na dno chłonącej wszystkie zbrodnie głębi.[14]
Ten zaś, którego oglądaćbyś pragnął,
Nierównie dalej stoi skrępowany,
I jest zupełnie podobny do tego,
Tylko ma wyraz okrutniejszy w twarzy.“
Najgwałtowniejsze poruszenie ziemi
Nigdy tak wieżą niewstrząsało silnie,
Jak Efialtes zatrząsł się w tej chwili;
Naonczas śmierci strach mnie opanował
Więcej niż kiedy, i dla mojej zguby
Dośćby już było jednego przestrachu,
Gdybym nie widział rąk jego związanych.
Przeszliśmy potem dalej i zdążyli
Do Anteusza, który na pięć sążni
Nie licząc głowy, z otchłani wyzierał.
— „O ty, co niegdyś tysiąc lwów zdobyłeś!
W szczęsnej dolinie, która Scypiona
Dziedzicem wielkiej uczyniła sławy,
Gdy z wojskiem swojem Hannibal uchodził;[15]
Ty, który gdybyś do olbrzymiej walki
Stanął był razem ze swoimi braćmi,

Możeby ziemi zwyciężyły syny
(Jak o tem jeszcze dziś niektórzy sądzą),
Niech ci to wstrętu żadnego niesprawia,
Że nas przeniesiesz do głębi przepaści,
Kędy Kocytu wody zimno ścina.[16]
Nie każ nam po to udawać się jeszcze
Do Tytjasza, albo do Tyfeja.[17]
Ten nam dać może, czego tu łakniecie.
Może on wznowić sławę twą na świecie,
Bo jest żyjący, i jeszcze nań długi
Żywot tam czeka, jeśli go do siebie
Przed czasem Łaska nie powoła Boża.
Nachyl się tedy i niekrzyw tak twarzy,“
Tak mówił Mistrz mój, a olbrzym skwapliwie
Wyciągnął ręce, których uścisk straszny
Herkules poznał, i ujął w nie Wodza.[18]
Skoro Wirgili poczuł się ujętym
Ozwie się do mnie: „Staraj się tak stanąć,
Abym cię w moje mógł ująć ramiona.“
I tak mnie potem do siebie przycisnął,
Że oba jedno składaliśmy brzemię.
Jaką się oczom Garisenda zdaje,[19]
Kiedy kto stanie pod jej nawisłością
I kiedy chmury ciągną nad jej szczytem,
A ona niby wstecz chmurom się wali,
Takim się właśnie wydał mi Anteusz,
Gdym, obłąkany, ujrzał jak się chylił.
Była to chwila, w której radbym szczerze

Abyśmy inną poszli byli drogą;
Lecz on spokojnie złożył nas w otchłani,
Co Lucyfera z Judaszem pożera,[20]
I w jednej chwili, niebawiąc schylony,
Podniósł się w górę, jako maszt okrętu!







  1. Wirgiljusz naprzód wymawiał Dantemu nieprzyzwoitą jego ciekawość, a potem, widząc wstyd jego, łagodnie przemawiać począł. (Obacz koniec poprzedzającej pieśni.)
  2. Opowiadają poeci starożytni, jakoby oszczep Achillesa, a niegdyś ojca jego Peleusza, miał własność uzdrawiania ran przezeń zadanych.
  3. Jest tu wzmianka o sławnej bitwie pod Ronceveaux, w której przez zdradę jednego z żołnierzy Karola W. trzydzieści tysięcy ludzi zginęło. Inny żołnierz Karola (jak o tem głoszą trubadurowie), tak mocno zatrąbił na trwogę, widząc klęskę swojego wojska, że Karol W. znajdujący się w oddaleniu 8 mil, posłyszał to trąbienie. Świętą nazywa Dante tę wyprawę zapewne dla tego, że miała na celu wypędzenie Saracenów z Hiszpanji.
  4. Montereggione — zamek obronny należący do rzeczypospolitej Syeńskiej.
  5. To jest, bardzo to dobrze, że już takie olbrzymy nie rodzą się i nie mogą brać udziału w wojnie (Mars). Lepiej daleko, że się rodzą słonie i wieloryby, bo te nie mają przynajmniej rozumu, a olbrzymy z ogromną siłą fizyczną, łącząc rozum, własność człowieka, byli dla tego straszniejszymi od najdzikszych i najsilniejszych zwierząt.
  6. Mowa tu nie o gałce Św. Piotra w Rzymie, bo tej niebyło jeszcze za czasów Dantego, ale mianowicie o szyszce borowej z bronzu ulanej, która zdobiła niegdyś szczyt gmachu Hadryana (mole Adriana), a później przeniesioną została na plac św. Piotra (Piazza di San Pietro), gdzie stała jeszcze za czasów Poety. Teraz zaś owa szyszka znajduje się na moście, zwanym Apside di Bramante. Wysokość jej wynosi 11 stóp, jak o tem świadczy Chevalier Artaud de Montor.
  7. W oryginale jest: „la ripa ch’era perizoma.“ Perizoma wyraz grecki, znaczy właściwie ubranie, przykrywające człowieka od pasa do kolan. — Słusznie zauważył Venturi, że Dante wziął to wyraźnie z Pisma św., a mianowicie w I. księdze Mojżeszowej (rozdz. III. w. 7.) powiedziane jest o Adamie i Ewie: „Cum cognovissent se esse pudos, consuerunt folia ficus et facerunt sibi perizomata.“
  8. Olbrzym tak był wysoki, że trzech Fryzonów czyli Fryzów, którzy i dziś jeszcze słynni są z ogromnego wzrostu, nie wstanie byliby dosięgnąć do głowy olbrzyma, gdyby nawet stanęli jeden na drugim i to tylko od pasa, czyli jak się wyraża poeta od pępka począwszy. Zdaniem tegoż samego Chevalier de Montor, trzydzieści piędzi (trenta gran palmi), równać się mają 6ciu francuzkim metrom.
  9. Te wyrazy niezrozumiałe (jak o tem świadczy sam Poeta nieco niżej) wyszły z ust olbrzyma Nemroda. Nemrod syn Chusa (którego Pismo nazywa możnym myśliwcem przed Panem, i który dla tego przedstawionym tu jest z rogiem myśliwskim na piersiach) powziął był zamiar zuchwały zbudowania wieży, która sięgać miała do nieba. — Bóg pomięszał języki budujących, tak że jedni drugich rozumieć nie mogli i rozproszyli się po ziemi. Ztąd ma być rozmaitość języków między ludźmi. Niektórzy uczeni chcieli wyjaśnić słowa Nemroda za pomocą języków arabskiego, syryjskiego i innych. — Najprawdopodobniej, że Dante z rozmysłem pozbierał do kupy wyrazy różnych języków wschodnich, chcąc tym sposobem przypomnieć pomięszanie języków przy wieży Babel.
  10. Efialtes, syn Neptuna, jeden z olbrzymów, którzy ośmielili się walczyć z Jowiszem.
  11. Efialtes wraz z bratem swoim Otusem chcieli dostać się do nieba i w tym celu walili skały na skałę (Pelion na Ossę); ale Dyana wzbudziła między nimi taką nienawiść, że zapaleni gniewem, pogubili siebie wzajemnie.
  12. Briareusz, inny olbrzym, który miał jakoby sto rąk i dla tego zwykle nazywa się sturamiennym. Opis tego potworu znajduje się u Wirgiljusza (w ks. w. 165 i nast.).
  13. Anteusz, jeszcze jeden z olbrzymów, który dla tego stoi niewiązany, że niebrał udziału w walce przeciw Jowisza.
  14. Dziewięte Piekieł koło.
  15. Wzmianka o porażce Hannibala, przez Scypiona Afrykańskiego przy Zamie. — Anteusz bawił się rozbojami w Lybji, i jak wieść niesie, mnóstwo lwów upolował.
  16. Dno ostatniego Piekieł koła stanowi zamarzły Kocyt, o tem przeczytamy w następnej pieśni.
  17. Tytiasz i Tyfeusz inni z olbrzymów do koła studni stojących.
  18. Chociaż Anteusz, według podań mythologicznych, pokonanym został przez Herkulesa, wszelako w walce z nim dał mu uczuć siłę swojego ramienia.
  19. Garisenda jest to wieża na stotrzydzieści stóp wysoka w Bononji, tak nazwana od imienia tego, który ją wystawić kazał. Wieża ta, jak się pokazuje już za czasów Dantego, była pochyloną, jak jest nią i teraz. Niektórzy twierdzą, że ta pochyłość była jej nadana przeż budowniczego, ale prawdopodobniej, że jest skutkiem osunięcia się podstawy z jednej z strony. Dziś nosi nazwisko Torre-Mozza.
  20. Lucyfer (jak się pokaże w Pieśni XXXIV.) źre Judasza, a otchłań piekielna źre samego Lucefara, więc i Judasza z nim razem.