Ziemia (Orkan, 1912)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki


Nad moją duszą... Ziemia • Z martwej roztoki • z cyklu Strofy ironiczne • Władysław Orkan Mój dyabeł
Nad moją duszą... Ziemia
Z martwej roztoki
z cyklu Strofy ironiczne
Władysław Orkan
Mój dyabeł

ZIEMIA.


Przez zmarłe wieki, stepy czasów,
Smutek, jak wiatr wieczysty, wieje —
Z cmentarzy wzlotów i zapasów
Rodzą się ziemskie epopeje...

Tworzy się księga-ból, krwawemi
Łzami pisana, życiem całem —
Przesmutny koniec życia-ziemi
Będzie ostatnim jej rozdziałem.

Anioł ów śmierci nakład świeży
Włączy do Bożej biblioteki,
Gdzie już olbrzymi stos ksiąg leży,
Które pisały zmarłe wieki.

W rzędzie tytułów, blizkich słońcu,
Co prostych świętych wsze oniemia,
Będzie się odtąd w szarym końcu
Krwawił wieczyście tytuł „Ziemia.“

Nie trafi mową swej prostoty
Do czytelnego niebios kleru —
Chyba ją weźmie podczas słoty
Niewiasta jaka z fraucymeru.

Złudzona słowem-krwią, otworzy
(Kto fałsz proroctwa może dowieść?)
Przeczyta — westchnie — i odłoży
I szepnie smutnie: „ładna powieść“...


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Władysław Orkan.