Zagłoba swatem/Scena III

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Henryk Sienkiewicz
Tytuł Zagłoba swatem
Podtytuł Komedja w jednym akcie
Pochodzenie Pisma zapomniane i niewydane
Wydawca Wydawnictwo Zakładu Nar. Imienia Ossolińskich
Data wyd. 1922
Druk Drukarnia Zakładu Narodowego Im. Ossolińskich
Miejsce wyd. Lwów, Warszawa, Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron



SCENA III.
Marcjanna i Weronika wchodzą ze stoczkami w rękach, które na widok Zaremby upuszczają z przerażenia.
WERONIKA

Sodoma!

MARCJANNA

Gomora!

WERONIKA

Wstyd!

MARCJANNA

Infamja!

WERONIKA

Ratunku!

MARCJANNA

Ratunku!

ZAREMBA

Tak jest! Ratunku! Sprawiedliwości!

(zwraca się gniewnie do Zosi)

Waćpanna mnie nie chciałaś! dobrze! wzgardziłaś mną, dobrze! Ale wypędzać mnie, jak psa, z domu — nie masz prawa dlatego tylko, że dziś nie o waćpannę, ale o jedną z tych ślicznych panien przybyłem prosić.

MARCJANNA

Coś waćpan powiedział?

ZAREMBA

Prawdę! Gdym tu był raz ostatni i gdy mnie, jak cygana, nie jak żołnierza i szlachcica, przyjęto, przysiągłem sobie właśnie z tego domu na złość żonę wziąć i parol sobie dałem, a słowo rycerskie święta rzecz!

WERONIKA
(gniewnie)

I chciałeś brać Zośkę?!


ZAREMBA

Przyznaję! Tak. Bielmo na oczach! Ale skoro mną wzgardziła, wezmę jedną z was, najsłodsze orzeszki, jagódki, śliweczki! Jedną z was, jakem Zaremba!

WERONIKA I MARCJANNA

A którą? którą?

ZAREMBA

Którą?

(na stronie)

O, do djaska!

(głośno)

Jakto, którą? No, namyślę się... Tę, którą ojciec Cyprjan mi doradzi. Tak! Wreszcie tę, która ma dłuższy dech!

WERONIKA I MARCJANNA

Jakto? Dlaczego?

ZAREMBA

Dlaczego? Bo za żołnierzem trzeba jeździć... Spróbujecie?

WERONIKA

Jakże spróbować?

ZAREMBA

Ba! my żołnierze mamy dobry sposób. Pociągnie się dobrze powietrza w brzuch i mówi się tak: Jedna wrona bez ogona, druga wrona bez ogona, trzecia wrona bez ogona. Im kto więcej wron bez przerwy wyliczy, ten ma dłuższy dech.

WERONIKA I MARCJANNA
(zamyślają się).


ZAREMBA
(wymyka się z Cyprjanem).


WERONIKA
(rzuca się na Zosię)

Bo co szlachcic, to szlachcic!

MARCJANNA

Żołnierz i do tego oficer!

WERONIKA

Nie żaden palestrant, ni pan Oliwjusz, albo Młynik, co to dziś to powie, jutro tamto.

MARCJANNA

Bo u żołnierza słowo święta rzecz. Hańba mu nie dotrzymać.

WERONIKA

Takiego rycerza wypędzić!

MARCJANNA

Tak zacnym szlachcicem pogardzić!

ZOSIA

Nie chcę słuchać niezasłużonych wyrzutów, uciekam.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Henryk Sienkiewicz.