Złote jabłko (Kraszewski, 1873)/Od autora
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Złote jabłko |
Podtytuł | Od autora |
Wydawca | Gubrynowicz i Schmidt |
Data wyd. | 1873 |
Druk | Kornel Piller |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom I |
Indeks stron |
Autor powieści tej — przyznać się musi, dla objaśnienia jej, że nie zawsze siedział za stolikiem otoczony papierem i książkami. Od r. 1837 do 1856 był wiejskim gospodarzem, dzierżawił, kupował i sprzedawał ziemię, jeździł regularnie na Dubieńskie kontrakty, zajmował się swojemi a często i cudzemi interesami. Przypatrzył się więc z blizka temu frymarkowi posiadłościami, jaki się corocznie odbywał i z żywego życia powieść swą wyczerpnął. Jest ona owocem studjów i doświadczenia. Współcześni, którzy sobie przypomną Wołyń przed r. 1852, poznają w Złotem Jabłku część przynajmniej znanych im, lubo nieco może odmienionych i uzupełnionych postaci. Śmiesznem być może gdy się autor przyzna do tego, że powieść własną po latach przeszło dwudziestu przeczytał z przyjemnością. Przyniosła mu ona woń lat ubiegłych, — postawiła przed nim cienie znikłych niepowrotnie postaci. Bardzo prosta w pomyśle i wykonaniu, jest ona obrazkiem w którym więcej prawdy niż sztuki, i może dlatego, że się nie starano o wielce kunsztowną jej budowę, że wzorowano z natury, zająć potrafi czytającego. Nic nieprzesadzając możemy ją dziś nazwać powieścią historyczną, choć w chwili gdy się ukazała była tylko skromnym obyczajowym obrazkiem. Lecz jakże dziś zmieniły się stosunki, ludzie, fizjognomie, kraj sam i jego charakter!!
Złote Jabłko pisane w r. 1852 nie może się pochlubić ani powtórnem wydaniem, ani tłumaczeniem, mimo to autor ma je za wierny obraz kraju i czasu i zdaje mu się, że do najgorszych jego robót nie należy.
Pisane przed laty dwudziestą najmniej jednak ustarzało, zachowało się jakoś dosyć świeżo, co winno prostocie założenia. Nie potrzebujemy się bronić przeciw zarzutowi portretowania, nigdyśmy się nie dopuścili tego występku przeciw przyzwoitości i sztuce, lecz nie zapieramy się studjów z natury, bez których żaden malarz się nie obchodzi. — Nie znaliśmy żadnego hrabiego Sulinowskiego, ale wizerunek jego wielu jemu podobnych przypomina. Tak samo i jego towarzysze. Okolica w której się odegrywa nasz dramat wiejski, była długi czas pobytem i najczęstszych wycieczek naszych celem.