Wypisy czarnoksięskie/2

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Julian Tuwim
Tytuł Wypisy czarnoksięskie
Rozdział O niedowiarkach, którzy istnienie czarta negują
Pochodzenie Czary i czarty polskie oraz Wypisy czarnoksięskie
Wydawca Instytut Wydawniczy „Bibljoteka Polska“
Data wyd. 1924
Druk Zakłady Graficzne Instytutu Wydawniczego „Bibljoteka Polska“
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


O NIEDOWIARKACH, KTÓRZY ISTNIENIE CZARTA NEGUJĄ.

Nic jest to nowa rzecz ani przed jaką kilkaset lat zmyślona, że są na świecie czarci albo źli aniołowie, gdyż nas wiara uczy, że ich Bóg stworzył wtedy, kiedy i świat, wyrzekłszy te słowa: fiat lux et facta est lux, według OO. Świętych. Stworzeni są dobremi aniołami, a przez pychę straciwszy niebo, piekła nabyli i imienia czartowskiego albo złych aniołów. De Magis, alias o mędrcach vulgo czarnoksiężnikach, czarownikach, także którzy czartów sprawy i pomocy zażywają, tu pokażę z Pisma Starego i Nowego Testaimentu, tylko proszę z uwagą czytać i konsyderacją. Przywiodło mnie do pisania w tej materji, iż w wielu kompaniach i dyskursach słyszę negujących tę prawdę. Jedni z nich są religiosiores in Deum, wszytkie cuda lub cudami zdające się awantury extraordanaryjne Wszechmocnej Boga przypisują ręce, nic czartów sprawie nie przyznając. Drudzy zaś, że scientia verae theologiae destituti, trochę tylko w szkołach liznęli łaciny, a choć teologji słuchali, tedy bez applikacji, nomine non re Theologi, a teraz ni pisma św. ni dobrych autorów czytają katolickich, mądrych, aprobowanych, ale czytają owych, co levitates, scurrilitates traktują lub jaką herezyą a subtelnie zarażone czytają; stąd są vaniloqui, iactabundi wiele, a mało co dobrego mówiący, nie bez lezyi piarum aurium albo której prawdy katolickiej: sentencji u wszytkich doktorów pospolitej, swoje widzi mi się albo nie zda mi się uporczywie utrzymują, najmędrszych sentimenta spernując, co jest superbire, t. j. super omnes ire, a żadna ich akademia nie uczyniła doktorami, ani żadnej nie masz rewelacji, że to oni tak dobrze sine errore trzymają i uczą, jak Tomasz Anielski: Bene de me scripsisti Thomas. Niech jeno ci scioli porzucą mniej potrzebne lekcje, babom pod kądzielą przyzwoite, a czytają natomiast wielkie traktaty wielkich ludzi i teologów, to X. Marcina Delriona Jezuity[1] Disquisitiones Magicas zwane, żyjącego około roku 1608, to Simona Majolusa Włocha, Biskupa Wulturarienskiego drugą część albo tom Dierum Canicularium,[2] będącego in vivis roku 1610; to książkę Malleus maleficiorum (sic), to Flagellum daemonum, to książkę Tribunal Sacrum[3] X. Wojciecha Tylkowskiego Soc. Jesu, wielkiego filozofa i teologa, i innych, którzy tu occurrent dalej.
Z tych i wielu innych autorów, którym więcej wierzę affirmującym, niż owym sciolom negującym, dokumenta wyprowadzę o czarnoksięstwie, czarach, opętanych, upierze, a najpierwej o Djable, tego wszystkiego autorze, promotorze, fautorze. Zażywają tych niegodziwych sposobów źli ludzie, chcąc sobie to, zysk jaki doczesny, choć z stratą duszy swojej przynieść, to, próżną zjednać chwałę, to bliźnim szkodzić z jakiej zawziętości. Jako zaś sprawiedliwy człek nic dobrego czynić nie może bez Boga, mówiącego Joannis capite 15: sine me nihil potestis facere, tak czarnoksiężnicy, formalni czarownicy, bez czarta czynić nic nie mogą, który jest simia Divinorum Operum.

(Nowe Ateny, str. 201 i nast.).




  1. Del Rio Martinus. „Disquisitionum magicarum libri VI quibus continetur accurata curiosarum artium et vanarum superstitionum confutatio.“ Lovanii 1599 (wiele wydań późniejszych).
  2. Dies caniculares, VII tomi, XLVI colloguis absoluti. Znam wydanie: Offenbaci 1691, in fol.; zawiera m. i.: de meteoris, de lapidibus, de metallis, de oraculis, de sagis, de perfidia iudaeorum, de diabolis, de daemonomagia etc.
  3. W.Tylkowski, S.I., Tribunal sacrum seu de arte faciendae et audiendae sacramentalis confessionis. Opus Regno Poloniae specialiter accomodatum. Vars. 1690.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Julian Tuwim.