Wrażenia więzienne/Ratusz/VII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wrażenia więzienne |
Wydawca | Księgarnia Polska |
Data wyd. | 1908 |
Druk | Drukarnia Narodowa w Krakowie |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
!["D"](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/c/cb/PL_Gustaw_Dani%C5%82owski_-_Wra%C5%BCenia_wi%C4%99zienne_-_inicja%C5%82_D.jpg/110px-PL_Gustaw_Dani%C5%82owski_-_Wra%C5%BCenia_wi%C4%99zienne_-_inicja%C5%82_D.jpg)
Czasem jednak, gdy przyjdzie do kancelaryi tak zwana „grafini“, ukochana przez więźniów p. A. L. lub zajmujący się ratowaniem aresztowanych adwokat, nawet po szóstej wywołują na dół dla przyjęcia przesyłek z domu, prowizyi dla ogółu, to jest komuny.
Jeżeli w życiu celkowem zetknięcie się z martwym przedmiotem dlatego jedynie, że z wolności przybył jest przyjemnością, to cóż mówić o krótkiem choćby skomunikowaniu się z żywą, sympatyczną istotą. Uścisk świeżej od mrozu ręki, drobne w normalnym trybie nic nie znaczące wieści z domu, ze świata, z miasta wystarczają, by zapomnieć na chwilę o kratach, o dozorcach, o widomej obecności stojących nad karkiem czujnych asystentów.
Ma się wrażenie, że się jest u życzliwych osób na wizycie, człowiek żartuje, śmieje się i wraca wesoły do numeru, gdzie zazdroszczącym towarzyszom musi za karę opowiedzieć wszystko od a do z, nie opuszczając najdrobniejszego szczegółu.
Mnie się te miłe spotkania zdarzały dość często, prócz tego, któregoś dnia znowu łyknąłem świeżego powietrza, udając się do fotografii, gdzie bezpłatnie zostałem zdjęty w dwóch pozach en face i z profilu.
Zakład fotograficzny mieści się nad biurem policyjnym wydziału śledczego, który w żargonie więziennym nazywa się szlachtuzem lub maglem. Nadstawiłem ciekawie uszu, ale w rezultacie było cicho: Szlachtuz nie maglował nikogo!
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/6/62/PD-icon.svg/20px-PD-icon.svg.png)