Przejdź do zawartości

Wojna wielkich z małemi

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Wojna wielkich z małemi
Pochodzenie Akta Babińskie
Wydawca Józef Ignacy Kraszewski
Data wyd. 1843
Druk Józef Zawadzki
Miejsce wyd. Wilno
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Wojna wielkich z małemi, a raczéj małych z wielkiemi, poczęta w niepamiętnych jeszcze czasach, trwa dotąd i uparcie się tysiąckroć pod różnemi postaciami odnawia.
Spójrzyj o któréj chcesz godzinie na ulicę wielkiego miasta, podsłuchaj jakąkolwiek rozmowę szlachcica na wsi, otwórz jaką chcesz xiążkę, wszędzie symptomata téj wojny napotkasz. Lecz o cóż to wojna? dla czego? Dla tego, że jedni więcéj, a drudzy mniéj mają!!
A przecież wy, moi mali, tysiąckroć powtarzacie: ślachectwo — dzieciństwo, bogactwo — głupstwo, urzęda — fraszki, znaczenie — bańka mydlana. No — a po kiegoż licha zazdrościcie ich wielkim? —
I wy więksi nie macie się czém panoszyć, że macie urodzenie, bogactwa, na któreście nie pracowali, znaczenie, którego użyć nie umiécie i t. d. Raczejbyście powinni słodzić byt tych, co mniéj od was mają, a nie zadzierać głowy. Jakkolwiek bowiem wysoko nosić ją będziecie, nie odmienicie się do tego stopnia, aby was za coś lepszego nad ludzi wzięto. — Lepsi z was, są to prości ludzie, którym nikt niczego nie wyrzuca, bo się z niczém nie wynoszą.
Ale moglibyśmy rok cały morały prawić, a wojna wojną będzie, jak była. Na chwilę cisza, pojednanie, zawieszenie broni, to znów ledwie się zejdą przeciwnicy, już walczą.
Małym zdaje się, że ich wielcy nieustannie czémś obrażają. Miłość własna małych stoi nieustannie na straży, i każdy pył, co się podniesie na gościńcu, bierze za zbliżające się wojsko. Wielcy znowu nadto szydzą z małych. Cóż że śmieszni, moi panowie, że oni śmieszni, co nie znają świata, co walczyć muszą z niedostatkiem, z kłopotem życia, z materjalnemi utrzymania go środkami? — Ależ i wy jesteście nieraz sto razy śmieszni — ależ i wy nie wszyscy jesteście jakbyście być mogli i powinni.
Mali są prawda śmieszni czasem; wy, wielcy, często nie śmiech, ale oburzenie wywoływacie. Bo ten, co chodząc w ciemności upadnie, mniéj winien, niż ten, co z roztrzepania, lekkomyślności, leci i o białym dniu pada w błoto. —
Wielcy i mali w całéj téj wojnie nie mają słuszności. Mali nie mają czego wielkim zazdrościć, wielcy nie mają czém się pysznić, każdemuby na swojém miejscu być poczciwym, oświeconym, użytecznym. —
Utopja — A wojna wojną.

Nowin tymczasem niéma żadnych.







Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.