[17]Wizya pustyni.
Rozległe, nieskończone suchych piasków morze,
Pustynia, której oko sępa nie przesięga;
Gdzieś za niebieskim sklepem blada różu wstęga,
W górze słońce pożarem płomienistym gorze.
Pustka, pustkowie śmierci... Powietrze spalone
Zamarło, zamarł piasek, zamarł sklep niebiosów;
Z dalekich ziemi życia zmarło echo głosów ...
Nawet słońce nieżywych ma blasków koronę.
I bezmiar... Gdzie wzrok posłać: w nieskończoność bieży,
Męczy się, pędzi, rwie się i z pustki wydziera
I zrozpaczony pada w bólu i umiera,
Jak jeleń tu zagnany... Tu niema rubieży.
Czasem sępy o łuku rozciągniętym skrzydeł
Kołują na błękicie lub nieporuszenie
[18]
Wiszą, jakby omdlone przez słońca płomienie,
Podobne do złych znaków nieba i straszydeł.
To jest jedyne życie... Ta jasna polana,
Ta zieleń, palmy, sosny, te złocone wieże,
Tych białych domów rzędy, te trzody, pasterze,
To życie wśród rzek srebrnych: to fata morgana...
O duszo! To złudzenie — te świetlne widziadła,
To życie, ta zieloność, te spienione rzeki...
Tu nic niema prócz ciszy, martwoty i spieki...
O duszo! To jest ziemia w sen śmierci zapadła...
Tam w dali otchłań morza - daleka, daleka,
Nie widać go, nie słychać, li wieść o tem krąży,
Że ono brzegi lądu coraz więcej drąży,
I że z każdym dniem głębiej w skraj pustyni wcieka.
Kiedyś te złote gwiazdy, słońce krwawych blasków
W niezgłębionej bezdeni ciemnych wód zatoną,
A oczy będą biegły w przestrzeń nieskończoną
Po martwej, pustej wodzie, grobie martwych piasków.