Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 4.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wiszą, jakby omdlone przez słońca płomienie,
Podobne do złych znaków nieba i straszydeł.

To jest jedyne życie... Ta jasna polana,
Ta zieleń, palmy, sosny, te złocone wieże,
Tych białych domów rzędy, te trzody, pasterze,
To życie wśród rzek srebrnych: to fata morgana...

O duszo! To złudzenie — te świetlne widziadła,
To życie, ta zieloność, te spienione rzeki...
Tu nic niema prócz ciszy, martwoty i spieki...
O duszo! To jest ziemia w sen śmierci zapadła...

Tam w dali otchłań morza - daleka, daleka,
Nie widać go, nie słychać, li wieść o tem krąży,
Że ono brzegi lądu coraz więcej drąży,
I że z każdym dniem głębiej w skraj pustyni wcieka.

Kiedyś te złote gwiazdy, słońce krwawych blasków
W niezgłębionej bezdeni ciemnych wód zatoną,
A oczy będą biegły w przestrzeń nieskończoną
Po martwej, pustej wodzie, grobie martwych piasków.