Wizerunki książąt i królów polskich/Aleksander

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Wizerunki książąt i królów polskich
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1888
Druk S. Orgelbranda Synowie
Miejsce wyd. Warszawa
Ilustrator Ksawery Pillati,
Czesław Borys Jankowski
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ALEKSANDER.


Chory król w lektyce musiał być niesiony z Lidy do Wilna.
XXVI.
Aleksander
Ur. 5 paźdz. 1460. W. ks. lit. 1492. Koron. 1501. Zm. 1506.

P


Prawy to wnuk Jagiełły, z całą jego naturą dobroduszną, szczodrą do zbytku, trochę leniwą, w słowa skąpą, na umyśle nieco tępą, do czynu nieskłonną i niesporą, a mimo to w rycerskich sprawach rozmiłowaną.
Jak Jagiełło śpiew ptaków, tak Aleksander lubił muzykę i pieśniarzy. Odebrał wychowanie równie staranne jak wszyscy bracia jego, ale oprócz języków niewiele pono z czego korzystał; umysł leniwy rozwinąć się nie mógł.
Malują go nam kronikarze i wizerunki stare jako mężczyznę kościstego, silnego, pleców szerokich, wzrostu średniego, twarzy jagiellońskiej, przedłużonej, włosów ciemnych. Bielski się o nim otwarcie wyraża: „Siłę miał w sobie, ale dowcipu nie było.“
Zaledwie zmarł ojciec Kazimierz, Litwa sobie samowolnie Aleksandra wielkim książęciem obrała. W ciągu następnych lat kilku mogli się przekonać Litwini, że ta zachcianka oddzielenia się od Polski, zerwania unii, zgubną dla Litwy być mogła. Miała przeciwko sobie Tatarów, Moskwę, nie licząc Wołoszy. Na granicach zamki po zamkach zdobywał Iwan Groźny.
Aleksander w końcu przymierzem z Iwanem ratować się zmuszony, poślubił córkę książęcia, ale małżeństwo to, dość nieszczęśliwe, dało nowe powody mieszania się do spraw litewskich.
Zawarte w r. 1494 przymierze nie zapobiegło wybuchowi nowej wojny. Litwa uciśnięta musiała po niewczasie unię Jagiełłową wskrzesić w r. 1499, obowiązując się nadal nie wybierać sobie wielkich książąt bez dołożenia się i zgody Polaków. Oprócz tego z Tatarami trzeba było układać się o posiłki, zapewniając im za tę pomoc żołd roczny, który mógł się nazwać haraczem i daniną.
Niebezpieczeństwa silniejszym znowu węzłem dwa państwa połączyły. Po śmierci Jana Olbrachta, chociaż w Polsce jedni sobie życzyli czeskiego króla Władysława, inni Zygmunta, wyborem Aleksandra starano się naprawić, co nadwerężyła samowola Litwinów.
Być też może, iż znany charakter Aleksandra, powolnego, dającego sobą powodować, rozrzutnego do najwyższego stopnia, bo szczodrotą przechodził Olbrachta, którego ojciec mienił najmarnotrawniejszym z braci — przyczynił się do zjednania głosów na jego stronę. W Zygmuncie obawiano się surowego pana, a Władysław dobry musiał siedzieć w Czechach.
Panowie zatrwożeni Olbrachtem wzięli Aleksandra, który tak łatwo rozdawał wszystko, co miał, jak brat jego Władysław każdą rzecz „dobrą“ nazywał. Powolność ta była na rękę ziemianom, chciwym utrwalenia swej przewagi. Przybyli na zjazd do Piotrkowa posłowie litewscy poświadczyć mogli o swym wielkim księciu, a ściślejsza unia, jednocząca w Aleksandrze królestwo z księztwem, nie była do pogardzenia.
Powolność księcia, na którą się połakomiono, niestety! w ciągu panowania smutnie obu krajom dała się we znaki. Rządzili nim ludzie, nie on nimi.
Wojna z Moskwą zmuszała króla do pobytu na Litwie, wielkorządcą i zastępcą jego w Polsce naznaczony był brat królewski, kardynał Fryderyk.
Tu miejsce kilka słów powiedzieć o nim. Był to z synów Kazimierza najmłodszy, w r. 1468 urodzony. Przeznaczono go od dzieciństwa do stanu duchownego; wchodziło zapewne w plany ojca, aby syn mógł w przyszłości stanąć na czele duchowieństwa polskiego.
Jakby na przekór temu, Fryderyk większą miał ochotę do zabaw rycerskich i życia wesołego, a temperament jego z suknią się duchowną nie zgadzał. Wesoły, żywy, gorącej krwi, ciekawy nauki, pierwsze wrażenia odebrał w obcowaniu z Kallimachem, do którego był mocno przywiązany, a ten pobożności i religijnego ducha wpoić mu nie mógł. Usposobienie to już się żadnemi innemi wpływy zmienić nie dało.
Nie przeszkodziło to wszystko, że zgodnie z ojcowskim planem mianowano Fryderyka biskupem krakowskim, później zarazem arcybiskupem gnieźnieńskim, naostatek kardynałem. Rzym dla syna królewskiego i brata królów był powolny, dopuszczając mu na raz trzymać dwie stolice. Fryderyk przytem już raz, czasu nieszczęśliwej wyprawy na Bukowinę, zastępował brata Olbrachta w rządach, koronował potem Aleksandra, rządził w jego zastępstwie.
Zgadzają się na to wszyscy, świadczą o tem życie i czynności kardynała, że rozumu, dobrej woli, umiejętności rządzenia miał wiele; ale uczeń Kallimacha lubił żyć wesoło, swobodnie, biesiadował chętnie, śmiał się w towarzystwie ludzi niezbyt surowego obyczaju, a towarzystwo niewieście podobno przenosił nad męzkie. Pieniędzy też potrzebował nieustannie, bo zbytek i wystawę lubił, a po jagiellońsku groszem szafował bez rachunku.
Charakteru kapłańskiego suknia mu nie dawała; pozostał królewiczem i panem. Więcej mógł sobie pozwolić bezkarnie niż inni, ale tem życiem rozwiązłem duchowieństwo się gorszyło i wyrzucano mu je na oczy. Wiemy o nim, że wyprawę na Bukowinę bratu odradzał, za co surową dostał odprawę. Cytują też jego zdanie, że łatwiej o uczonego męża, niż o dobrego panującego. Śmierć wczesną w r. 1503 przypisują powszechnie życiu nazbyt rozwiązłemu. Umysłowo jak najszczęśliwiej obdarzony, stał obok brata Zygmunta.
Bielski zbyt surowo go zbył na wiarę księży, którzy go nie lubili. Powiada o nim: „Był wzrostu wysokiego, wejrzenia wdzięcznego, rozumu nie wiele było, a w pijaństwie się kochał.“
Zygmunt pierwszy kazał mu wyrzeźbić piękną płytę bronzową, która dotąd grobowiec jego zdobi. Niemcy przyznają wyrób jej jakiemuś norymberskiemu artyście, może P. Vischerowi, a ze słów Bielskiego, który razem o niej mówi i o ex-voto, przez Zygmunta w Norymberdze zamówionem, ledwieby się to nie potwierdziło.
Na niej wyobrażony jest kardynał w całej postaci. Głowa szczególniej piękna. Gotyckie tabernaculum i pokrycie z figurkami świętych otaczają figurę. Herb polski z kapeluszem kardynalskim w górze po nad figurą, z obu stron; niżej herby biskupów i trzy lilie, w lewo trzy korony pod infułami.
Pod sklepieniem kaplicy druga figura kardynała, w ubiorze biskupim, ze lwem u nóg.
W zbiorze Ossolińskich we Lwowie portret, który ma być współczesnym.
Panowanie Aleksandra ciągłemi niepokojami i sprawami niepokończonemi było zajęte. Z Krzyżakiem o hołd, którego składać się wzdragał, nic nie uczyniono; Wołochy dopominały się Pokucia; Tatarowie Ruś niszczyli; na Litwie wreszcie dobrodusznego Aleksandra opanował zdolny, śmiały, chytry Rusin Gliński, który marszałkując przy nim, knuł zdradę.
Poczynał sobie kniaź Gliński z Aleksandrem jak sam chciał, odgrażając się przeciwko osobistym nieprzyjaciołom. Polacy przebywający przy królu, Litwa zrażona zuchwalstwem Glińskiego, przewidując niebezpieczeństwo, ostre królowi zaczęli czynić wyrzuty. Poruszony król, tknięty został paraliżem.
Na sejmie w Radomiu ziemianie nową sobie zdobycz zapewnili: otrzymali przywilej, ażeby na przyszłość żadne prawo stanowione być nie mogło inaczej, niż za pozwoleniem i zgodą panów i posłów wszystkich ziem.
Dokonało się więc pod słabym Aleksandrem to, co od dawna było panom i ziemianom pożądane, a co władzę królów czyniło na przyszłość tylko cieniem i złudzeniem. Zamiast drogi, jaką Kallimach oznaczył dla synów Kazimierza, przeciwny zwyciężył kierunek.
Ruszony paraliżem, król w ręku tych, którzy nim władali, był już tylko biernem narzędziem; Gliński czekał zgonu jego, aby korzystać z chwili zamieszania; Tatarowie szli na bezbronną Litwę. Napad ich był tak gwałtowny i groźny, iż chory król w lektyce musiał być niesiony z Lidy do Wilna. Glińskiemu wszakże powiodło się zadać Tatarom klęskę pod Kleckiem.
Aleksander miał już mowę odjętą, gdy mu o tem znać dano. Podniósł oczy ku niebu, dziękując Bogu, i z tą pociechą ostatnią zmarł d. 19-go sierpnia 1506 r.
To, cośmy wyżej mówili o Aleksandrze, maluje go nam, jakim był. Szczęściem może dla Polski i Litwy, nie żył dość długo, bo słabością swoją jeszczeby im więcej zaszkodził. Dobry a nieudolny, nie zebrał się na żaden czyn, któryby własną jego myśl i wolę objawił. Czas spędzał najchętniej na słuchaniu muzyki i śpiewów, które lubił namiętnie. Rad też słuchał rozmów wesołych, ale mało sam mieszał się do nich. Muzyce, głosowi i miłej powierzchowności sławny Erazm Ciołek, syn mieszczanina krakowskiego, winien był swoje wyniesienie.
Lutniści, śpiewacy, błazenkowie otaczali leniwego i milczącego pana, który dla wszystkich był uprzejmy i przystępny.
Z żoną Heleną pożycie królewskie było znośne, lecz ani wychowanie, ani obyczaj nie zbliżyły ich ku sobie. Księżniczka ruska, która wzrosła w zamkniętym teremie, której zaledwie religijne pojęcia umysł cokolwiek rozpowiły, nie mogła pewnie zżyć się z wykwintnie na sposób zachodni wychowanym królem, do innego towarzystwa nawykłym. Małżeństwo dla obojga było smutnem. Heleny, dla wyznania jej, nie koronowano. Żyła odrębnie, otoczona swem duchowieństwem, obca krajowi, biedna wygnanka. Dzieci nie mieli.
Wizerunki Aleksandra są dosyć liczne.
W dominikańskim kościele Św. Ducha w Wilnie, prawdopodobnie współczesny lubo odnawiany z podpisem: „Alexander Jagello Rex Polon. M. D. L., frater Casimiri, fundator Fratrum Praedicatorum Vilnae ad Eccl. S. Spiritus. A. D. 1501.“
W Statucie Łaskiego wyobrażenie sejmu i ofiarowania księgi przez autora (pierwsza litera), zawiera wizerunek króla.
W pontyfikale Erazma Ciołka, obraz koronacyi odnosi się do tegoż czasu. (Załuski XXXV.)
Tytuł Statutu Herburta 1570. Trzy pieczęcie rytował Kielesiński.
Wszędzie król wyobrażony jest bez brody, z długiemi włosami.

separator poziomy


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.