Wiersze z prozą (Krasicki, 1830)/XXX
<<< Dane tekstu >>> | ||
Autor | ||
Tytuł | Wiersze z prozą | |
Pochodzenie | Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym | |
Wydawca | U Barbezata | |
Data wyd. | 1830 | |
Miejsce wyd. | Paryż | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Cały tekst | |
| ||
Indeks stron |
Nie mogłem się wstrzymać, nie mówię od śmiechu, ale od uśmiechnienia, gdy wyczytuję, iż mi z czułością żalu donosisz, iż zamiast syna, masz córkę.
Więc jeśli to nieszczęście jak list oznajmuje,
Ja grzecznie to nieszczęście uznawam i czuję.
Zważam zatem, iż projekt pierwiastkowy WMPana w pojęciu żony ten był, a nie inszy, iżby syny rodziła :
A projekta nadal brane,
Rzadko skutki pożądane,
Choć nadzieją myśli pieszczą,
W zbyt żądanej porze mieszczą.
Trzebaby więc pisać list pocieszalny, zarywający na to, co zowiemy kondolencyą. Nim się ja jednak na ten list zdobędę, racz w to wejrzeć.
Płód małżeństwa słodkim darem,
Wyrok przedziwnym wymiarem,
W odrodzeniu który nieci,
Zdarzył ojcom, matkom dzieci.
Opatrzności ten zadatek,
Posilenie naszych czynów;
Trzeba ojców, trzeba matek;
Trzeba córek, trzeba synów.
Uskarżyciele na często rodzące się syny, córki.
W nieroztropnej troskliwości,
Bluźnierce są Opatrzności.
Nie rozumiem, iżby to moje przyjacielskie, a szczere zdanie miało być WMosć Panu przykre, którego sposób myślenia znając, sądząc, iż w tym momencie, gdyś do mnie pisał, uwiodłeś się uprzedzeniem, i oddałeś niechcący hołd, przeciw któremu powstawałeś.