Wiersze z prozą (Krasicki, 1830)/XXVI
<<< Dane tekstu >>> | ||
Autor | ||
Tytuł | Wiersze z prozą | |
Pochodzenie | Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym | |
Wydawca | U Barbezata | |
Data wyd. | 1830 | |
Miejsce wyd. | Paryż | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Cały tekst | |
| ||
Indeks stron |
Nie byłem interesowanym i nie jestem: przypominam obiecaną wilczurę. Assumpt nie zdaje się kwradrować z konkluzyą, przecież gotów jestem dowieść (a choćby i cytacyami autorów klassycznych), iż można o wilczurę prosić, konserwując nieskazitelność wspaniałego umysłu.
Wszak i Seneka, mędrzec zachwalony,
Wielbił ubóztwo, a kradł miliony.
Zapędziłem się w erudycyą, wracam więc od Seneki do wilczury, a wpadając w moralność, mam honor (ile proszący) z uszanowaniem przełożyć :
Iż to powszechnym na świecie okrzykiem,
Kto raz obiecał, ten został dłużnikiem.
Prawda, iż wiek terazniejszy zdaje się poniekąd stare maxymy znosić :
Przecież pomimo wszelkie konjektury,
Niech się to mojej nie tycze wilczury.
Nadchodzą zimowe czasy, a JWWMPanu wiadomo, iż brzegi Bałtyckiego morza nie są siedliskiem Zefirów i Fawoniuszów. Sławnej pamięci Owidyusz dmuchał w palce nad Dunajem; cóż dopiero tam, gdzie w porównaniu taka różnica od Dunaju, jaka była Dunaju od Tybru. Cóżkolwiek bądź lubo rymotworskie umysły dość bywają rozgrzane, jednakowoż :
Zapał umysłu, czy w wierszu, czy w prozie,
Buja, gdy ciepło; ustaje na mrozie.
Jest ci, to prawda, od tej przygody piec, albo komin; ale, że się i poza domem wspaniałe myśli częstokroć marzą :
Dobra wilczura od takowej pory,
Pod nią gdy się roją pięknych myśli wzory.
Pod nią gdy członki wzmaga mile ciepło,
Myśl rozżarzona rzeźwi czułość skrzepłą.
Racz zatem wiedzieć J. W. Mecenasie, (wielu i wilczury nie dawszy, ten tytuł noszą), racz wiedzieć, wiele dobrego literaturze ojczystej uczynić możesz szczodrobliwością swoją. Imaginuj sobie rozrzewnienie poetyckie i na widok szacownego daru :
Wzbiwszy się w górę na twoje pochwały,
Wpadnę na Parnas, wzruszę Olimp cały;
A grzmotnem hasłem głosząc twoję sławę,
Wśród Zodyaku osadzę Pilawę.
Mogło się z łaski Ichmościów astronomów pomieścić na niebie scutum Sobiescii, czemuż by ojczysty klejnot JW. Mecenasa nie mógł mieć miejsca na kręgu słonecznych obrotów?
A cóż lepszego niedźwiadek i raki,
Co je chaldejskie tam kładły dziwaki?