Wiersze z prozą (Krasicki, 1830)/XXIII
<<< Dane tekstu >>> | ||
Autor | ||
Tytuł | Wiersze z prozą | |
Pochodzenie | Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym | |
Wydawca | U Barbezata | |
Data wyd. | 1830 | |
Miejsce wyd. | Paryż | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Cały tekst | |
| ||
Indeks stron |
Szczęście to jest dla narodu, kiedy nauki kwitną, a uczeni są w poważeniu;
Szabla kraje rozpościera,
Ale pióro je istoczy;
Moc dzierży, wzmacnia, zabiera,
Lecz rozum otwarza oczy;
Sławny tryumf, co zadziwia,
Większy ten, co uszczęśliwia :
A jest w dobroci rządzących, w szczęściu rządzonych.
Alexandra, Cezara, czytałem ja sprawy,
Czytałem i jęczałem nad zyskiem ich sławy;
Mają następców. Dzieła Antonina, Tyta,
Nasz wiek, zbrodniom przyuczon, za bajki poczyta.
A dzienniki, pamiętniki, gazety, razwraz o heroicznych dziełach prawią.
Ci co zdarci, zgnębieni, tym rzeczom mniej wierzą, Prostacy! swoją nędzą sprawy wielkie mierzą :
Nie wchodząc w treści rzeczy, w zdaniach podłych błądzą,
Cierpieć, dział słuchających; zyskać tych, co rządzą,
Zdaje się być z pierwszego wejrzenia ten podział rzeczą mniej przyzwoitą i godziwą, ale się trzeba strzedz uprzedzeń pierwszego wejrzenia : ten który dusił syna Filipa drugiego, nie kazał mu krzyczeć, bo to się na jego dobre działo.
I stał się świat oswiecon, w rozum się zbogacił,
Ale też dosyć drogo ten rozum opłacił;
Tysiącami lat głupi w staraniu i trudzie,
Bez starania i trudu dziś rozumni ludzie.
Nie śmiem ja iść za takowem mniemaniem, choćby poniekąd i iść za niem należało.
Może to być, iż w zdaniu nieuważnie sądzę,
Tem się ja jednak wzmagam, iż z wiekami błądzę.
Czasy nasze, które zdarzyły ciałom przymiot niepospolity po powietrzu latać, pozwoliły umysłom nad powietrze bujać.
Prostak; jak na banie lotne,
Patrzy na myśli obrotne :
Dziwią mnie cudy swojemi,
Jednak się ja trzymam ziemi.
Nie uwłaczam czasom naszym w tem, co mają dobrego : jednak zdaje mi się, iż w ścisłem rzeczy obrachowaniu i porównaniu, kto wie, czyby nie znalazło się to, iż więcej jest teraz złego, niż było przedtem; a to podobno i dla tej przyczyny, iż mniej gadano o cnocie, ale ją pełniono lepiej.
Nie z xiążek dawniej działano;
A gdy nie nazbyt szperano,
Co dobre, miano w zalecie,
I lepiej było na świecie.
Prawda, iż przedtem bywały niezgody, nie brakło na oszukujących, a zatem i na oszukanych; świat był światem, ludzie ludźmi, przecież :
Kto był łotrem, był otwarcie!
A ubogich ludzi zdarcie,
Nie chrzczono dobrocią serca;
Ten co zdzierał, zwan był zdzierca.
Nie znajdowali się jurgieltowi niecnot chwalcy, nikczemności czciciele, głodnokupni pochlebiacze. Wtem była podłość, gdy patrzący, wiedzący, czujący, milczał. Teraz
Xięgi, wiersze, dzienniki, płatni uwielbiacze;
Pełno dzieł heroicznych, a jednak lud płacze.
Nauczyła mniemana wieku teraźniejszego wytworność wszystko do siebie ściągać : i ten jest skutek wysilonej imaginacyi, iż gdy się zbytkiem swoim sama łudzi, innych omamia, i nieszczęśliwymi czyni.