Wiersze z prozą (Krasicki, 1830)/XVI
<<< Dane tekstu >>> | ||
Autor | ||
Tytuł | Wiersze z prozą | |
Pochodzenie | Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym | |
Wydawca | U Barbezata | |
Data wyd. | 1830 | |
Miejsce wyd. | Paryż | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Cały tekst | |
| ||
Indeks stron |
To prawda, iż zima jest przykra, a i to druga prawda, iż musimy tam mieszkać, gdzie przykrość zimna, jeżeli nie największa, przecież dość czuła. Ale ten, co dał, co mrozi, dał i to, co grzeje :
Gdy więc drewka do komina,
Służne ręce raźno niosą.
A smacznego puhar wina
Słodkotłoczną jędrzy rosą,
Niech kto o nas, jak chce trzyma;
Ma wdzięk lato, ma i zima.
A czyżby to północni, dla tego że północni, mieli być mniej szczęśliwi, nad tych co południowi, zachodni, lub wschodni?
Jeden sprawca, co je tworzył,
Równe dziełom dał podziały,
Mróz i upał, równie morzył,
Nie syt, czem jest człek zuchwały;
Chcąc mądrością chrzcić niewierność,
Chciałby dawcy wziąć niezmierność.
Jakoż zachciało nam się i po powietrzu latać :
I spadliśmy wśród igraszki;
Ziemia dla nas, co nas zetrze.
Niech latają sobie ptaszki,
Nie nasz żywioł jest powietrze.
Płonny zapęd czuje szkoda,
Miedzioserczny pierwszy płynął,
Nie dla człeka była woda,
Chciał rwać tamę, i rwąc zginął.
Przecież i floty i wojowniki, i bitwy na morzu :
Jakby w tym opłakanym zdań naszych przesądzie,
Nie dosyć było głupstwa jeszcze i na lądzie.