Wiersze z prozą (Krasicki, 1830)/XVII
<<< Dane tekstu >>> | ||
Autor | ||
Tytuł | Wiersze z prozą | |
Pochodzenie | Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym | |
Wydawca | U Barbezata | |
Data wyd. | 1830 | |
Miejsce wyd. | Paryż | |
Źródło | Skany na Commons | |
Inne | Cały tekst | |
| ||
Indeks stron |
A jak to nie wielbić nowe coraz wynalazki. Jeden z najwziętszych, teraz wyrugowanie nauki języków dawnych, źródlanych języków. Luboć albowiem coś im niby zostawiono, i to tak się zczasem zmniejszy, iż się mało, albo i nic nie zostanie prawideł od przodków naszych czczonych. Szkoda starych posiadaczow wyrzucać z zawiekowałych siedlisk; my to mamy na ich miejscu siedzieć; jednakże :
Jakżeśmy mali! gdy w porównaniu,
Okrzyk powszechny uprzedzam, zgadam;
Powtarzam jednak w szczerem wyznaniu,
Nie uprzedzonym ja to powiadam,
Ale powiadam tym, co ich zwiedli,
Co mieli posieść, a nie posiedli.
Nie rzeczą, ale odjęciem dumni,
A przeświadczeni, że nie zubożeni;
Niby to grzeczni, niby rozumni,
Tem gardzim, czego dosiądź nie możem.
A prawda prawdą. Mdli małotrwali,
Znikłe światełka, jakżeśmy mali!
Znieśmy rzymiaństwo, znieśmy greczyznę,
Niech dawnych płodów dalsi nie widzą.
Damy następcom drogą spuściznę;
Nie wiedząc o tych, którzy nas wstydzą,
Pierwsze z ufnością miejsca zasiędą,
Kontenci z siebie, wielkimi będą.