Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1881/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Henryk Sienkiewicz
Tytuł Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1881
Pochodzenie Gazeta Polska 1881, nr 265
Publicystyka Tom V
Wydawca Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Gebethner i Wolff
Data powstania 25 listopada 1881
Data wyd. 1937
Druk Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Miejsce wyd. Lwów — Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór artykułów z rocznika 1881
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


41.

Straszne skutki zaniedbanego wychowania. Powiastka przez Lusławę, r. 1880. Podzielona osadatejże, r. 1881. Literatura nasza ludowa jest uboga, a co więcej, to prace, które już posiadamy lub które pojawiają się w handlu księgarskim, są mało zadawalniające. Panuje dość powszechne mniemanie, że dla prostego ludu należy pisać jak pisze się dla dzieci, a prócz tego, że utwory ludowe mogą się obejść bez artystycznego obrobienia. Jest to błąd zasadniczy, który w obu razach szkodzi, odejmuje bowiem wpływ, jaki książka wywrzeć by mogła. Chłop nasz jest pozytywnym człowiekiem i jako dziecka traktować go nie można. Spotykając się w książce z naiwnością dziecinną, która ma niby zastępować prostotę, traci zaufanie do książki, przyucza się nie patrzeć na nią jako na rzecz poważną i pożyteczną. Z drugiej strony, książki ludowe, by były zrozumiałe, muszą mówić silnie i plastycznie, bo na to, by czytelnik własną wyrobioną wyobraźnią wypełnił mgliste ogólne określenia, liczyć nie można. Trzeba więc w książkach ludowych zwięzłości, prostoty, jasności i siły, co wymaga artyzmu. Warunkom tym powiastki pani Lusławy w małej tylko części czynią zadość. Jej stanowisko jest naiwne, autorka za widocznie usiłuje zniżyć się do pojęć prostaczków, z czego od razu wynika brak powagi — a co nie przeszkadza autorce używać określeń zbytecznych i dla prostaków niezrozumiałych. Zaraz na stronicy pierwszej spotykamy wyrażenie „ufny w przychylność pańską i własną siłę fizyczną“. Chłop nie będzie wiedział, co robić z tą fizyką. Przesada w dawaniu dworowi absolutnie idealnego stanowiska w stosunkach ze wsią jest także niebezpieczną. Zastrzegamy wyraźnie, że nie chcemy, by dwór malować czarno i stosunki rozdrażniać. Byłoby to objawem albo głupoty, albo złej woli. Owszem — należy dwór odmalować dodatnio, ale czynić to rozważnie, tak by w umysłach ludowych nie wzbudzać protestu — i po wtóre: czynić bardzo realnie — to jest w takich sprawach, w których oczywistość dodatniego wpływu dworu uderzy każdy umysł chłopski. Powiastka Straszne skutki ma także tę wadę, że bohaterowie jej źle wychodzą na dobrym uczynku. Przygarnęli oni sierotę — a raczej nieprawe dziecie, które zapłaciło im niewdzięcznością i wniosło w dom nieszczęście. Dzieje się to niby dlatego, że źle ją wychowali, ale nim prostaczy umysł to zrozumie, pierwej pomyśli sobie, że gdyby nie przygarniali tej przybłędy, to by żyli sobie spokojnie! Nie wiadomo, dlaczego autorka uczyniła ową złą Marysię wychowanką a nie córką, bo gdyby była córką, morał o złem wychowaniu zyskałby jeszcze na sile, a nie byłoby pola do wyprowadzania fałszywych wniosków. Druga powiastka, Podzielona osada, jest lepsza, bo jaśniejsza i logiczniej przemawiająca. Z dwóch braci jeden rządził się dobrze i pracował — drugi pił, — to też pierwszy był szczęśliwy, drugiego licho porwało. To chłop zrozumie i będzie czuł, że tak się stać musiało. Ponieważ druga powiastka jest późniejsza, widocznie więc autorka postępuje. Radzi byśmy, żeby jak najwięcej. — Natomiast powinna raz na zawsze wyrzec się używania w książkach dla ludu chłopskiego języka. Są do tego dwa powody: pierwszy, że autorka go nie umie, ratując się zarwaną tu i owdzie gwarą mazurską, a i to źle — po wtóre, chłop tego, co gada z nim po chłopsku, poczytuje za franta lub wykpisza. Książka nie powinna używać innego języka, jak ksiądz, pan lub wiejski nauczyciel, gdyby ten ostatni był takim, jakim być powinien. Inaczej wzbudzi niedowierzanie, nie mówię już o gmatwaninie ortograficznej i tym podobnych szkodach dla tych, którzy już czytać umieją. Zresztą druga książeczka i pod względem języka lepsza jest od pierwszej.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Henryk Sienkiewicz.