Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom V.djvu/503

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lona osadatejże, r. 1881. Literatura nasza ludowa jest uboga, a co więcej, to prace, które już posiadamy lub które pojawiają się w handlu księgarskim, są mało zadawalniające. Panuje dość powszechne mniemanie, że dla prostego ludu należy pisać jak pisze się dla dzieci, a prócz tego, że utwory ludowe mogą się obejść bez artystycznego obrobienia. Jest to błąd zasadniczy, który w obu razach szkodzi, odejmuje bowiem wpływ, jaki książka wywrzeć by mogła. Chłop nasz jest pozytywnym człowiekiem i jako dziecka traktować go nie można. Spotykając się w książce z naiwnością dziecinną, która ma niby zastępować prostotę, traci zaufanie do książki, przyucza się nie patrzeć na nią jako na rzecz poważną i pożyteczną. Z drugiej strony, książki ludowe, by były zrozumiałe, muszą mówić silnie i plastycznie, bo na to, by czytelnik własną wyrobioną wyobraźnią wypełnił mgliste ogólne określenia, liczyć nie można. Trzeba więc w książkach ludowych zwięzłości, prostoty, jasności i siły, co wymaga artyzmu. Warunkom tym powiastki pani Lusławy w małej tylko części czynią zadość. Jej stanowisko jest naiwne, autorka za widocznie usiłuje zniżyć się do pojęć prostaczków, z czego od razu wynika brak powagi — a co nie przeszkadza autorce używać określeń zbytecznych i dla prostaków niezrozumiałych. Zaraz na stronicy pierwszej spotykamy wyrażenie „ufny w przychylność pańską i własną siłę fizyczną“. Chłop nie będzie wiedział, co robić z tą fizyką. Przesada w dawaniu dworowi absolutnie idealnego stanowiska w stosunkach ze wsią jest także niebez-