Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1880/26. VI

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Henryk Sienkiewicz
Tytuł Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1880
Pochodzenie Gazeta Polska 1880, nr 140
Publicystyka Tom V
Wydawca Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Gebethner i Wolff
Data powstania 26 czerwca 1880
Data wyd. 1937
Druk Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Miejsce wyd. Lwów — Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór artykułów z rocznika 1880
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


214.

W Teatrze Letnim ma być przedstawiona w sezonie jesiennym opera Bizeta pt. Carmen.

215.

Pani Jakowicka ma wkrótce przybyć na przedstawienie gościnne do Warszawy. Prawdopodobnie będzie ona śpiewała jednocześnie z Wasilewskim i Zakrzewskim.

216.

Widowisko w teatrze niemieckim w Nowem Tivoli na dochód Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności odbędzie się dopiero w przyszłą środę, tj. dnia 30 bm.

217.

Premia. Za śladem Tygodnika Ilustrowanego, który prenumeratorom swoim dał jako premium Bitwę pod Grunwaldem, poszły Kłosy i Tygodnik Powszechny. Premium Kłosów stanowi Utarczka husarii polskiej ze Szwedami podług obrazu Józefa Brandta. Drzeworyt wykonany jest starannie, przedmiot zaś pełen życia, oryginalności i poetycznej siły, jaką się odznaczają bojowe obrazy Brandta. Tygodnik Powszechny obdarzył swych czytelników Lirnikiem wioskowym Andriollego. Lirnik ów posiada wszystkie właściwości ołówka Andriollego, rycina wykonana i odbita doskonale.

218.

Dziś od godziny 12 rozpoczęła się w sali licytacyjnej sprzedaż kilkudziesięciu obrazów, między któremi znajduje się kilka dzieł znakomitych malarzy.
Prócz tego sprzedawane będą porcelany saskie, sewrskie i stare meble.

219.

Rodak nasz Edmund Chojecki otrzymał w tym roku trzecią nagrodę Monthyona za dzieło pod tytułem: Zéphyrin Cazavan.
Nagrody te rozdaje corocznie Akademia za najcelniejsze utwory pióra.
Autor Alkadara pisze, jak wiadomo, wiele po francusku pod pseudonimem Charles Edmond, dlatego w Paryżu ludzie znający go tylko z pióra uważają go za Francuza. Może nawet przywłaszczają go sobie i ci, którzy dobrze wiedzą że jest Polakiem — on sam jednak nie przestał być tem, czem się urodził, — a najlepszy na to dowód znajduje się w Ziarnie, w którem Chojecki umieścił niewielki ustęp z obszerniejszego jakiegoś utworu, podpisawszy go pod spodem: „Wyjątek z powieści, która, da Bóg doczekać, ogłoszoną zostanie w ciągu roku bieżącego“.

220.

Dobroczynny testament. Zmarła przed niedawnym czasem śp. Chrapowicka, właścicielka dóbr Rukomle w powiecie siennieńskim, zapisała, jak donosi Kurier Codzienny, rs 35,000 na kształcenie dzieci zubożałej szlachty powiatu siennieńskiego; rs 1,000 dla swoich dawnych włościan rukomlańskich; rs 500 dla miejscowych starozakonnych.
Widocznie zmarła pojmowała, że szlachetne urodzenie winno iść w parze ze szlachetnością duszy.

221.

W Warszawie bawi obecnie trójca artystyczna z rodziny Reszków, czy jednak usłyszymy kogo z trójcy, a przede wszystkiem słynną prymadonnę paryską, dotąd nie wiadomo.

222.

Druga gwiazda. Pan Napoleon Z...ski nadesłał do Kuriera Warszawskiego szczegółowe sprawozdanie o tryumfie, jaki w Londynie odniosła p. Sembrich Kochańska.
Stała się ona obok Modrzejewskiej drugą Polish star (polską gwiazdą). Sława, jaką Kochańska zyskała na scenach stałego lądu, poprzedziła jej przybycie do Londynu. Spodziewano się czegoś niezwykłego.
Ale w oczekiwaniu było i niemało wątpienia. Mimo to sala przepysznego Covent Garden napełniła się od dołu do góry publicznością należącą do angielskiego high life’u.
Grano Łucję z Lammermooru. Kochańska ukazała się na scenie na wpół zalękniona. Olbrzymia sala, nader wybredna i trudna publiczność, wielkie tradycje teatru, oto warunki, wśród których miała śpiewać, i które mogły istotnie przestraszyć każdą artystkę, mającą więcej talentu, niż zarozumiałości...
Tymczasem sztuka rozpoczęła się. Po pewnym czasie Kochańska odzyskała swobodę. Nadeszło pierwsze solo, które miało rozstrzygnąć o klęsce lub zwycięstwie — i gdy śpiewaczka umilkła, cały teatr zahuczał grzmotem oklasków, które były godnem echem tych, jakie poprzednio sypały się w Court Royal Theatre dla Modrzejewskiej.
Ustęp Quando rupite in estasi i sekstet Chi mi frena ustaliły tryumf. Oklaskom i wywoływaniom nie było końca. Nazajutrz recenzje we wszystkich dziennikach przesadzały się w pochwałach.
Prawdopodobnie po portrecie Modrzejewskiej ujrzymy wkrótce drugą Polish star w ilustracjach angielskich.
Jeszcze jedna wzmianka świadcząca o charakterze osobistym artystki. Jeden ze sprawozdawców, podając o niej wiadomości nazwał ją Niemką, ale serce słynnej śpiewaczki bije widocznie dla innych stron, bo sprawozdawca na własne jej żądanie musiał odwołać to, co napisał.


223.

W sprawie pomnika Hoffmanowej Kraszewski napisał do Biesiady Literackiej list następujący:
„Pisma warszawskie przed kilku dniami odezwały się w sprawie pomnika śp. Hoffmanowej w Paryżu. Dziwi nas to, iż nie chciano sobie przypomnieć, żeśmy przed paru laty zbierali na to ofiary, wynoszące już 300 kilkadziesiąt franków. Czekamy z niemi i gotowiśmy je złożyć na ręce tego, co się restauracji pomnika podejmie. Trzeba je jednak dopełnić, bo co najmniej kosztować będzie naprawa i utrwalenie 600—800 franków.
W każdym razie początek już mamy, idzie tylko o to, aby reszta się złożyła. Jeżeli pisma warszawskie ze sobie zwykłą gorliwością rzecz tę podejmą, nie wątpimy, iż im się szczęśliwiej niż nam powiedzie. Proszę ich redaktorów, aby raczyli u siebie ogłosić, że grosz u nas złożony w każdym razie jest do wzięcia“.
Nie tylko ogłaszamy, ale odwołujemy się do kobiet naszych, z których wiele chowało się na książkach i zasadach Hoffmanowej, by sprawę odnowienia pomnika dla tak zasłużonej swej przewodniczki wzięły do serca tak gorliwie, jak ona gorliwie pracowała dla nich całe życie.

224.

Czy Juliusz Verne jest Polakiem? Sprzeczać się o to z nikim nie myślimy. Krążyły pod tym względem różne wieści, a w ogóle tak uporczywie przypisujące popularnemu autorowi Dzieci kapitana Granta polskie pochodzenie, że on sam uznał za stosowne temu zaprzeczyć. Uczynił to zresztą bardzo przyzwoicie, oświadczając z góry, że uważałby to sobie za zaszczyt, do którego jednak nie może się przyznać, będąc rodem z Gaskonii. Oświadczenie to przecięło wedle nas raz na zawsze wszelkie wątpliwości. Tymczasem mimo to jeden ze znanych nam dobrze i wiarogodnych ludzi opowiadał nam, że widział w Paryżu u niejakich p. R...skich fotografię Verne’a z dedykacją i podpisem po polsku. Państwo R...scy mówili przy tem naszemu znajomemu, że Verne bywa u nich dość często i rozmawia z nimi po polsku, ale tylko z nimi samymi, mając jakieś specjalne powody, dla których chce uchodzić za rodowitego Francuza — w rzeczywistości jednak jest Polakiem czy też Izraelitą polskiego pochodzenia i nazywa się Olszewic.
Wedle naszego zdania, każdy jest tem, czem chce być, zatem Verne jest Francuzem. Gdyby jednak stworzył jakie wielkie arcydzieło, które by uczyniło najmniejsze szczegóły z jego życia przedmiotem dociekań i sporów, przyszli jego biografowie znaleźliby się wobec tych rozlicznych sprzecznych wieści w prawdziwym kłopocie.

225.

Wystawa koni zostawi po sobie między innemi i artystyczne pamiątki. Kossak, który umyślnie na nią przybył, znalazł w niej niewyczerpaną kopalnię, jako też wzbogacił swoją tekę mnóstwem szkiców i przeróżnych typów końskich: anglików i arabów, wierzchowych i pociągowych, wybierając, co mu się zdało najgodniejsze.
Między innemi dzielny akwarelista ma wykonać karton przedstawiający p. Stanisława Niemojewskiego, przesadzającego przeszkodę podczas angielskiego polowania.

226.

Piękność na wystawie. Istotą, która podczas trwania wystawy najbardziej zawracała głowy ludzi posiadających najbardziej wykształcony smak, była Miriam... Malarze z niekłamanym entuzjazmem dziś jeszcze mówią o wyrazie jej fizjognomii, o pełnem słodyczy spojrzeniu, o delikatnym rysunku całej postaci, o inteligencji i ślicznych nóżkach... Miriam jest to klacz Ludwika Krasińskiego, jedna z tych, na których jeździli krajowi beduini.

227.

Kółko błędne. Jeden z wysadzonych na brzeg podróżnych ze statku Andrzej, pan M. S., dopytuje się publicznie, gdzie pasażerowie mają się udać po zwrot pieniędzy pobranych za niedokończoną podróż, pokazuje się zatem, że nie udzielono nikomu żadnych pod tym względem objaśnień.
Z naszej strony jedna zdrowa rada. Oto jeśli każą pasażerom jechać po odbiór z powrotem do Płocka, niechże nie jadą przypadkiem Andrzejem, mogłoby się bowiem zdarzyć, że znowu zostaliby wysadzeni na jaki pusty brzeg przed Płockiem, potem po zwrot nowej należności odesłano by ich do Warszawy, a wysadzono przed Warszawą, i tak usque ad finem... byłoby to coś dantejskiego lub z historii Żyda tułacza.

228.

Bibliografia. Wyszły z druku następujące książki:
Konarskiego ks. Stanisława Epaminondas, tragedia w 5 aktach. Z rękopismu Biblioteki Suskiej hr. Branickich, wydał dr F. Nowakowski. Kraków, 1880.
Kraszewskiego J. I. Powieści historyczne: Syn Jazdona, z czasów Bolesława Wstydliwego i Leszka Czarnego. Kraków, 1880.
Maleczyńskiej Mała gramatyka polska rozłożona na pytania i odpowiedzi. Część I. Wydanie II. Warszawa, 1880.

229.

Wyszły z druku Trzy kopy bajek oryginalnych, naśladowanych i tłumaczonych przez Bronisława Brońca. Tom I. zawiera dopiero jedną, czyli pierwszą kopę, a zatem z obszerniejszem sprawozdaniem poczekamy na dwie następne.

230.

PP. Juliusz Sypniewski i F. O. Wilkoński ułożyli i wydali pierwszą część publikacji, która nosić będzie ogólny tytuł: Księga stad.
Całkowite wydawnictwo obejmuje cztery tomy.
Księga pierwsza obejmuje owce, druga traktować będzie o koniach, trzecia o bydle, czwarta obejmuje trzodę chlewną, drób i króliki. Pożyteczne to wydawnictwo będzie doskonałem źródłem informacyj dla hodowców, autorowie bowiem zapowiadają, że anonsów przyjmować nie będą, uwzględniając jedynie stada zawierające rasy prawdziwie szlachetne.

231.

Nałęczów. Przed kilku dniami odbyło się poświęcenie zakładu hydropatycznego w Nałęczowie. Obecnie rozpoczęto już leczenie zimną wodą. Kąpiele mineralne będą otwarte dopiero za kilka tygodni i wówczas dopiero nastąpi właściwa inauguracja zakładu. Kilkanaście osób używa już kuracji, ale wyłącznie wodnej. Czterdzieści lokali jest już gotowych, restauracja otwarta, a doktorzy Chmielewski i Nowicki znajdują się na swych stanowiskach. Roboty koło ukończenia większej liczby mieszkań i uporządkowania ogrodu prowadzone są bardzo energicznie, albowiem dziennie pracuje w zakładzie po stu kilkudziesięciu ludzi.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Henryk Sienkiewicz.