Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1880/108
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1880 |
Pochodzenie | Gazeta Polska 1880, nr 108 Publicystyka Tom V |
Wydawca | Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Gebethner i Wolff |
Data powstania | 19 maja 1880 |
Data wyd. | 1937 |
Druk | Zakład Narodowy im. Ossolińskich |
Miejsce wyd. | Lwów — Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór artykułów z rocznika 1880 |
Indeks stron |
Studium o Żydach, przez Aleksandra Czarnowskiego. W broszurze zaopatrzonej powyższym tytułem autor zastanawia się nad przyczynami nienawiści do Żydów, nad ich stosunkiem do społeczeństw europejskich i rolą, jaką by Żydzi w tych społeczeństwach odegrać mogli.
Co do nienawiści, autor stawia sobie przede wszystkiem pytanie, na czem się ona wspiera i z czego płynie. Według popularnego mniemania, z ich wad, a te są, jak je autor cytuje: tchórzostwo, lichwa, nieuczciwość, bałwochwalcza cześć dla złotego cielca, zewnętrzne niechlujstwo, dążenie do handlowego monopolu, pycha, próżność, ponury charakter i brak honoru. Litania i długa, i piękna. Ale autor, stając w obronie Żydów twierdzi, że są to wady, pojawiające się we wszystkich społeczeństwach, nie wyłącznie żydowskie, zatem nie tłumaczące owej nienawiści do Żydów, jaką u wszystkich prawie narodów spotykamy. Przyczyn jej autor szuka głębiej — mianowicie w historii Żydów i ich prawodawstwie. Żydzi byli narodem może najwyłączniejszym ze wszystkich starożytnych. Uważając się za naród święty i wybrany, spoglądali na inne ludy z nienawiścią i pogardą. Bezwzględność ich w postępowaniu z podbitemi ludami nie znajduje równych przykładów w historii. Rzymianie zakładali kolonie i nadawali ludności w zawojowanych krajach prawa — Żydzi tępili je. Prawodawca Mojżesz surowo gromił wojowników izraelskich po zwycięstwie nad Madiańczykami, mówiąc: „Czemuście niewiasty zachowali? A tak wszystkie zabijcie, cokolwiek jest mężczyzny między dziećmi, i niewiasty, które już poznały mężów, pozabijajcie“. Jakoż w Starym Testamencie pełno jest rzezi dokonywanych w imie — jak się autor wyraża — „higieny religijnej“. Cudzoziemiec używa u Żydów daleko mniejszych praw, niż w Grecji lub w Rzymie. Miłość bliźniego obowiązuje Żydów tylko między sobą. Gościnność nawet — cnota tak powszechna u narodów wschodnich — nie osłania u nich cudzoziemca od nadużyć. Ks. Pow. Pr. Roz. 21 mówi: „Cokolwiek zdechlizną jest, nie jedzcie sami. Przychodniowi zasię daj, albo mu sprzedaj, boś ty jest lud święty Pana Boga twego“. Ta wyłączność zrodziła i wzajemną nienawiść do Żydów, która przetrwała tradycjonalnie wieki. W średnich wiekach była powodem nienawiści i religia, o czem autor nie wspomina. W ogóle cytaty autora dobierane są dziwnie, bo broniąc we wstępie Żydów od zarzutu lichwy, szachrajstwa, pychy, niesprawiedliwości, okrucieństwa, całym szeregiem cytat stara się jakby naumyślnie nie tylko potwierdzić te wady, ale pokazać, że tkwią one w charakterze żydowskim od wieków i, poparte wyłącznością, wchodzą jako ustawy religijne i obyczajowe do prawodawstwa. Abraam, któremu chodzi o to, by Sodoma nie była zniszczona, targuje się formalnie z Panem Bogiem tak, jak targują się i dziś: „Jeśli będzie 50 sprawiedliwych, to nie zatracisz miasta?“ Pan odpowiada: „nie!“ „A jeśli będzie 45?“ „Także nie“. „A jeśli 40?“ „Także nie“. „A jak 30?“ „Także nie“. Targ kończy się na dziesięciu, a kończy się dlatego, że Pan odchodzi. Autor widzi w tym targu Abraama zaletę giętkości i ostrożności, „która łatwo w wadę zmienić się może“. Zdaje się, iż się zmieniła w wadę. Po kilku stronicach znowu autor cytuje taki dowód ostrożności, który by łatwo za wadę poczytać można. Oto Abraam idzie do Egiptu z żoną Sarai.
11) „A gdy już blisko był, rzekł do Sarai, żony swej: wiem, żeś piękna niewiasta.
12) A gdy cię ujrzą Egipcjanie, rzeką: żona to jego — i zabiją mnie, a ciebie zachowają.
13) Mów przeto, proszę cię, żeś siostra moja, aby mi było dobrze dla ciebie i dusza moja aby żyła dla ciebie“.
Niepodobna opędzić się myśli, że autor z pewną złośliwością dobiera cytaty, i że czego innego chce dowieść, niż mówi. Z innych przytoczeń wygląda srogość, z innych skłonność wrodzona do tych pewnych zajęć, które dziś Żydom za złe poczytują. Prawie nie można wstrzymać uśmiechu, czytając:
6) Będziesz pożyczał narodom, a sam u żadnego pożyczać nie będziesz.
Autor jednak traktuje kwestię poważnie, należało mu tylko być konsekwentnym od początku i w duchu tej konsekwencji nie nazywać wad, które nieprzyjaciele Żydom przypisują — wadami ogólnemi wszystkich społeczeństw. Bo jeśli raz nazywamy takie wady ogólnemi, po cóż dobierać cytat, dowodzących właśnie, że są one par excellence żydowskie. Te właśnie przywary płynące z wyłączności i sama wyłączność oparta na historycznej tradycji, słowem, nienawiść Żydów do obcych, jest wedle autora powodem nienawiści wszystkich do nich. Autor dał lub starał się dać tylko genezę tej nieprzyjaźni. A rada na to? Autor widzi tylko jedną. Oto niech się Żydzi nienawiści pozbędą, niech się zsolidaryzują z innymi na polu ekonomicznem, a inni zsolidaryzują się z nimi. Alte Geschichte!
Autor wierzy, może zbyt dogmatycznie, że kiedyś ustaną wojny, a ludy Europy utworzą jedno wielkie stowarzyszenie ekonomiczne, w którem Żydzi grać będą wielką rolę. Wobec tej roli płynącej z konieczności nie pomoże „Huzia na Żydów“. Gdyby Niemcy, zamiast ich dziś szczuć, połączyli się z nimi na polu spokojnej pracy, lepiej by na tem wyszli. Tak twierdzi autor. Wprawdzie jakiś Niemiec mógłby odpowiedzieć, że wobec wyłączności, tkwiącej właśnie w Żydach, połączenie jest niemożliwe. Jakoż istotnie jest to koło błędne, z którego wyjść kiedyś pozwoli tylko oświata i wyższy rozwój pojęć humanitarnych w masach żydowskich. Autor kończy swą pracę ściślejszem oznaczeniem roli Żydów w następujący sposób: „Jeśli Żydzi pozbyć się zdołają swej rodowej wady nienawiści, wówczas udziałem ich będzie nauczanie i przodowanie czas długi społeczeństwom mniej od nich przygotowanym do obecnego ekonomicznego rozwoju“.
Autor posiada pewną bystrość umysłu, ale jest trochę doktrynerem stawiającym idealne postulaty. Kwestia to w ogóle trudna, a przy tem zbyt ważna, by jej się przyglądać w mgle oddalenia. Gdy Żydzi zostaną takimi, jakimi ich chce mieć autor — przestaną być Żydami w popularnem dzisiejszem znaczeniu tego słowa. Wówczas istotnie wszystko będzie dobrze, ale co robić dziś? Nie chodzi o Żydów, którzy już wsiąknęli w społeczeństwo i zlali się z niem, ale o owe masy giełdziarskie i niegiełdziarskie, dotychczas ciemne, wyłączne, których programem są istotnie słowa Biblii: „Będziesz pożyczał wielu narodom, a sam u żadnego pożyczać nie będziesz“.
Książka nie rozwiązuje tej kwestii — autor zaś patrzy jak astronom w dalekie horyzonty, nie zważając, że pod nogami może być dół głęboki.