Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1879/28. XI

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Henryk Sienkiewicz
Tytuł Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1879
Pochodzenie Gazeta Polska 1879, nr 267
Publicystyka Tom IV
Wydawca Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Gebethner i Wolff
Data powstania 28 listopada 1879
Data wyd. 1937
Druk Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Miejsce wyd. Lwów — Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór artykułów z rocznika 1879
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


41.

Aleksander Wejnert, literat i miłośnik starożytnych pamiątek, zmarł w Warszawie. Najważniejszym owocem jego pracowitego życia było dzieło: Starożytności Warszawy. Zmarły był także współpracownikiem kilku pism tutejszych.

42.

Bazar. Coraz większa ilość kupców zgłasza się do komitetu bazarowego z oświadczeniem chęci wzięcia udziału w bazarze. W dalszym ciągu zgłosili się panowie: Frej, fabrykant kwiatów sztucznych i Mieczkowski, fotograf. Najbliższem zadaniem komitetu będzie teraz starać się o piękne sprzedające.

43.

Nowe czasopismo pt. Kronika Lekarska zacznie wychodzić od 15 grudnia pod redakcją dra Wiktoryna Kosmowskiego.

44.

Nowiny postanawiają dodawać od nowego roku arkusz druku do numeru niedzielnego.

45.

Głód na Szląsku. Korespondent Kuriera Warszawskiego miał rozmowę z redaktorem naczelnym Schlesische Presse, dr. Wolffem, który tak wyraził się o klęsce:
„Niedostatek istnieje nie tylko w pojedyńczych okręgach, lecz ogólnie spowodowany jest przeludnieniem górno-szląskich powiatów przemysłowych. Grunt w tych powiatach jest bardzo jałowy i tylko staranne ulepszanie uprawy może go doprowadzić do pewnej żyzności. Niedostatek dzisiejszy jest objawem bardzo poważnego stanu, grożącego straszliwem niebezpieczeństwem, a to z tego względu, że ludność tamtejsza nie żywi się jak powinna. Ludzie jedzą tylko ziemniaki; mięsa i kaszy prawie nie znają.“
Dalej dr Wolff twierdzi, że niedostatek panuje już na całym Górnym Szląsku. Potrzebnem jest ciepłe odzienie, zapasy żywności: mąka, kartofle, mięso. Pomoc z Królestwa przyjętą byłaby jak najchętniej. Każda chwila jest droga. Zima staje się coraz ostrzejsza. Tyfus plamisty rozszerza się. Dary z Warszawy byłyby uwolnione od cła. Tymczasem składki zbierane są w Niemczech, do Wrocławia zaś można je nadsyłać pod adresem katolickiego pisma Schlesische Volkszeitung.
Taż gazeta woła, że śmierć i choroby są bliskie. Powiat lubleniecki mrze już głodem, w Olszynie 50, w Chwostku 16, w Rusinowie 18 rodzin od kilku dni nie włożyło już nic do ust.
Olszyna, Chwostek, Rusinów, — słyszycie, nasi przyjaciele ludzkości, — toż to nie obce nazwy!
Gazeta Gebirgsbote woła: Kto ma zboże, kto ma ziemniaki, niech łączy się z innymi i śle ofiarę dla Górnego Szląska!“
W Rybnikach padły już pierwsze ofiary głodu.
Lud ten polski mrąc żąda spowiedzi.
A my jeszcze obradujemy!!

46.

Według sprawozdań starostów powiatowych ze wschodniej Galicji, w 22 powiatach spodziewaną jest nędza głodowa. Wydział Krajowy poczynił już kroki w celu sprawdzenia doniesień i wyświetlenia istotnego stanu rzeczy.

47.

Weterani nauki usuwają się do grobu jeden za drugim. Dnia 20 bm. umarł w Paryżu Teodor Morawski w 83 roku życia.
Za czasów Księstwa Warszawskiego służył on w Ministerium Spraw Wewnętrznych, jednocześnie biorąc udział w ówczesnym ruchu literackim. Po kongresie wiedeńskim od roku 1818 do 1820 był jednym z najczynniejszych współpracowników Gazety Codziennej (dziś Polskiej), Tygodnika Warszawskiego i Orła Białego. Osiadłszy w Paryżu pisywał w języku francuskim (L’état des paysans en Pologne), oraz był korespondentem do angielskiego dziennika Morning Chronicle, do którego przesyłał Listy z Polski. W roku 1871 w Poznaniu wyszły jego Dzieje Polski w sześciu tomach. Dzieło to jest najobfitszym w fakta podręcznikiem ze wszystkich istniejących, jakkolwiek nie zawsze jest dostatecznie krytyczne.


48.

Erudycja francuska. Paul de Saint Victor w niedzielnym numerze Figara, mówiąc o sokołach i o szacunku, jakiego ptaki te zażywały w średnich wiekach, powiada między innemi co następuje:
„Baron idąc na polowanie, miał prawo postawić swego sokoła na ołtarzu podczas mszy porannej i z pewnością korzystali z tego prawa owi wojowniczy biskupowie dawnej Polski, którzy odprawiali mszę przybrani w buty rycerskie z ostrogami i z pistoletami pod kapą.“
Słyszeliście o czemś podobnem, czytelnicy? Nie! to bardzo dobrze, bo i ja nie słyszałem. Nawet Paweł z Przemankowa i Zawisza z Kurozwęk, jeśli czytują Figara, musieli tam uśmiechnąć się z litością nad erudycją francuską.

∗             ∗

Jest to jednak pisarz poważny. Cóż dopiero powiemy o innych.
Nic. Lepiej posłuchajmy, co mówią oni o nas.
Nie szukając dalej, choćby pan Courrière w swoich studiach nad naszą literaturą wynalazł nam kilku pisarzy, o których nie słyszeliśmy nigdy. Nazwiska ich brzmią w tym rodzaju, jak: Krapuliński i Warschlapski. Ale nawet Heine więcej miał zmysłu do nazwisk polskich. W geografiach francuskich i notatkach podróżniczych można spotkać się czasem z opisami des forêts vierges, które zaczynają się, dajmy na to, pod Krakowem, a ciągną się aż do Warszawy. Mój Boże! co by dał za to niejeden obywatel, boć na taki forêt vierge znalazłby się zaraz amator w postaci jakiego Moszka Zwejnos. Las niedługo zapewne pozostałby dziewiczym, ale przywróciłby dziewictwo niejednej hipotece.

∗             ∗

Szczytem jednak francuskiej znajomości naszych stosunków jest powieść ilustrowana pod tytułem: Metusco, Paladin de Lublin. Piszący te słowa kupił ją, zachęcony tytułem, w przejeździe z Paryża do Normandii i dowiedział się z niej rzeczy, o których mu się ani śniło. Pominąwszy samego wojewodę „Metusco“, który istniał tylko in partibus infidelium, dowiadujemy się z owej powieści, że gdy po śmierci Kazimierza W. Habsburgowie zajęli cały kraj, rozpoczęła się nader krwawa wojna, w której „Metusco“ straszny wojownik stał na czele tych, co pragnęli Habsburgów usunąć.
Wojewodzie Metusco, który spodziewał się, że po ukończonej wojnie obiorą go na króla, pomagał młody i dzielny Jean Sobieski. Na nieszczęście, Jean Sobieski miał śliczną narzeczoną; z tą narzeczoną Metusco obszedł się tak niegrzecznie, że aż musiała schronić się do lasów.
Sobieski, nie chcąc poświęcać sprawy publicznej, nie zemścił się na „Metusco“, z początku nie wiedział nawet, co stało się z narzeczoną, dopiero, gdy wojna się skończyła, odnalazł ją, przebaczył i ożenił się z nią, mimo iż sama nie czuła się go już godną.
Naród za to oburzony na „Metusco“, nie obrał go królem, choć jemu głównie zawdzięczał zwycięstwo. W miejsce „Metusco“ powołany został na tron młody „Żagiello“, po którym miał wedle umowy objąć tron Sobieski.
Czy po tem wyda się komu niedorzeczną genealogia fredrowskiego Geldhaba, który ją zaczyna od czasów:
„Kiedy Krakus świętego zabił Stanisława...“


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Henryk Sienkiewicz.