Przejdź do zawartości

Wezwanie do podróży

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Charles Baudelaire
Tytuł Wezwanie do podróży
Pochodzenie Drobne poezye prozą
Wydawca Księgarnia D. E. Friedleina, E. Wende
Data wyd. 1901
Miejsce wyd. Kraków, Warszawa
Tłumacz Helena Żuławska
Tytuł orygin. L’Invitation au voyage
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
XVIII.
WEZWANIE DO PODRÓŻY.

Mówią, że jest cudny kraj, kraj płynący mlekiem i miodem, który pragnąłbym zwiedzić z jaką dobrą przyjaciółką. Dziwny to kraj, tonący w mgłach naszej północy, który nazwać by można Wschodem Zachodu, Chinami Europy, tak dalece rozigrała się na nim ciepła i kapryśna fantazya, tak go skrzętnie i wiernie uświetniła wymyślną i delikatną roślinnością.
Prawdziwy to kraj obfitości, gdzie wszystko jest piękne, bogate, spokojne, szlachetne; gdzie zbytek z uciechą przegląda się w porządku; gdzie życiem się oddycha wygodnie i słodko; skąd nieład, burzliwość i nieprzewidzianość są wykluczone; gdzie szczęście jest ożenione z milczeniem; gdzie kuchnia nawet jest poetyczna, tłusta i ostra zarazem; gdzie wszystko tobie jest podobne, mój drogi aniele.
Wszak znasz tę chorobę gorączkową, co owłada nami w zimnej nędzy, tę tęsknotę do kraju, którego się nie zna, ten niepokój ciekawości! Jest to kraina, która jest tobie podobna, gdzie wszystko jest piękne, bogate, spokojne i szlachetne, gdzie fantazya zbudowała i przystroiła sobie Chiny zachodnie, gdzie życiem słodko oddychać, gdzie szczęście jest ożenione z milczeniem. Tam tylko żyć, tam tylko umierać!
Tak, tam tylko oddychać, marzyć i przedłużać godziny przez nieskończoność wrażeń. Pewien muzyk napisał Wezwanie do walca: któż stworzy Wezwanie do podróży, któreby można ofiarować kobiecie ukochanej, siostrze z wyboru?
Tak, w tej to atmosferze byłoby dobrze żyć, tam, gdzie w godzinach opieszałych więcej myśli się zmieści, gdzie zegary wydzwaniają szczęście głębiej, dobitniej i uroczyściej.
Prawdziwie kraj obfitości, powiadam ci, gdzie wszystko jest bogate, nieskalane i lśniące, jak czyste sumienie, jak wspaniale sprzęty kuchenne, jak świetne złoto, jak pstre klejnoty! Skarby świata tu napływają, jak w dom człowieka pracowitego, który się dobrze całemu światu zasłużył. Kraj szczególny, wyższy od innych, jak Sztuka od Natury, gdzie pierwsza marzeniem przeistoczona, a druga poprawiona, upiększona, przerobiona.
Niechaj szukają, niechaj szukają jeszcze, niechaj odsuwają bez przestanku kres swego szczęścia ci alchimiści ogrodnictwa! Niech ogłoszą nagrodę sześćdziesięciu i stu tysięcy florenów dla tego, kto rozwiąże ich ambitne zagadnienia! Ja znalazłem mój tulipan czarny, i moją dalię niebieską!
Kwiecie niezrównany, tulipanie znaleziony, alegoryczna dalio, tam, nieprawdaż, w tym pięknym kraju tak cichym i marzącym, tam warto żyć i kwitnąć? Czyż nie określi cię dobrze ta analogia, czyż nie będziesz się mogła przejrzeć, mówiąc językiem mistyków, w tym swoim własnym sobowtórze?
Marzenia, jeszcze marzenia! im ambitniejsza i delikatniejsza jest dusza, tem więcej marzenie odrywa ją od możliwości. Każdy człowiek nosi w sobie dawkę przyrodzonego opium, która się nieustannie wydziela i odnawia; a ileż liczymy od kolebki do grobu godzin, wypełnionych przez rozkosz rzeczywistą i przez działanie pomyślne i świadome? Będziemyż tam kiedy żyć, zabłądzimyż kiedy w tą krainę, której obraz duch mój ci odmalował, obraz tak podobny tobie?...
Te skarby, te sprzęty, ten zbytek, ten ład, te wonie, te bajeczne kwiaty, to ty. Te wielkie rzeki i te spokojne kanały, to jeszcze ty, a te ogromne okręty mknące, przeładowane bogactwami, z których dolatuje monotonny śpiew podczas ćwiczeń, to są moje myśli, które śpią, albo suwają się po twej piersi. Ty je wiedziesz słodko ku morzu nieskończoności, odbijając bezdeń nieba w krysztale swej pięknej duszy; — a gdy zmęczone falą i ładunkiem płodów dalekiego Wschodu, powracają do rodzinnej przystani, to jeszcze są moje myśli, wzbogacone, które wracają z nieskończoności do ciebie.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Charles Baudelaire i tłumacza: Helena Żuławska.