Walki w obronie granic/Walka z niemieckimi kolumnami zaopatrzenia

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor red. i wybór Alojzy Horak
Tytuł Walki w obronie granic
1 — 9 września
Podtytuł Kampania wrześniowa w oświetleniu niemieckim
Wydawca Wojsk. Biuro Prop. i Ośw.
Data wyd. 1941
Druk Thomas Nelson and Sons Ltd.
Miejsce wyd. Londyn
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
WALKA Z NIEMIECKIMI KOLUMNAMI
ZAOPATRZENIA.
Reinecker — »Panzer nach vorn« — Str. 232-235.
Niemieckie dywizje pancerne, idące od Śląska na Warszawę, wysunęły się o jakie 120 klm. przed czoło własnej dywizji piechoty, zostawiając na swych tyłach zepchnięte ze szlaku głównego oddziały polskie. By zachować zdolność bojową potrzebowały czołgi niemieckie dowozu amunicji i benzyny, w czym miały niejedną trudność. Jakkolwiek ze strony polskiej nie było pod tym względem planowej akcji, to jednak energiczni dowódcy mniejszych oddziałów a nawet rozbitków często przyprawiali o kłopot Niemców.


Oto przykład: Głęboką nocą, około godz. trzeciej, gdzieś za Piotrkowem w kierunku na Warszawę, przez małą wioskę, głuchą i ciemną walą w dwóch rzędach niemieckie samochody z zaopatrzeniem. Dojeżdżają do środka wsi, tam jest targowisko. Nagle życie wstępuje w miejscowość. Wygląda to jak gdyby brama piekieł otworzyła się. Grzmi, błyska, trzaska, huczy i gwiżdże. Dostaliśmy się w pułapkę. Wieś musi być silnie obsadzona przez Polaków, ponieważ strzelają z armat, karabinów maszynowych i zwykłych, akompaniując granatami ręcznymi. Świadek, szofer jednego z samochodów, widzi jak wóz przed nim wylatuje w powietrze. Szyby w samochodzie pękają. Przez kabinę kierowcy gwiżdżą kule. Zrywa ster na lewo. Przed nim ugrzązł jakiś samochód. Udało mu się go wyminąć. Daje gazu ile wlezie, kurcząc się za kierownicą i przyspiesza biegu, ile tylko z wozu może wyciągnąć. Wtem błyska ogień wylotowy z mijanego domu. Dostaje uderzenie w kolano. Drugie uderzenie trafia w głowicę motoru. Granat ręczny wybucha przed wozem, odłamki lecą koło nas. Jeden z nich zranił mu twarz. Myśli tylko a jednym, wydostać się, wydostać jak najprędzej z tej dziury. Szczęściem, że dotąd nie eksplodowała amunicja, którą wiezie.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Alojzy Horak.