Walki w obronie granic/Polacy odpierają napad czołgów niemieckich w czystym polu

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor red. i wybór Alojzy Horak
Tytuł Walki w obronie granic
1 — 9 września
Podtytuł Kampania wrześniowa w oświetleniu niemieckim
Wydawca Wojsk. Biuro Prop. i Ośw.
Data wyd. 1941
Druk Thomas Nelson and Sons Ltd.
Miejsce wyd. Londyn
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
POLACY ODPIERAJĄ NAPAD CZOŁGÓW
NIEMIECKICH W CZYSTYM POLU.
Reinecker — »Panzer nach vorn« — Str. 113-117.
By odeprzeć napad czołgów dobrze jest mieć oprócz broni przeciwpancernej przeszkody przeciwczołgowe, lub teren utrudniający działanie czołgów. Najważniejszą jednak rzeczą jest broń przeciwpancerna. Mając ją, można sobie dawać radę nawet w czystym polu, jak wskaże przykład poniżej.


Niemiecka dywizja pancerna wali od Śląska Pruskiego z rejonu Oleśna w kierunku Warszawy. Plutony czołowe raz po raz muszą zwalczać polski opór, w kolejno napotykanych wsiach. Podczas walki u wejścia do jednej z tych wsi, która już stanęła w płomieniach, pluton czołgów niemieckich skierował się na jej tyły dla odcięcia odwrotu Polakom i znalazł się na niezbyt szerokim pasie suchego terenu, ograniczonym z jednej strony mokradłami, w których grzęzły nawet wozy taborowe, a z lewej strony stromym nasypem kolejowym. Wjechawszy na małą wyniosłość, dającą mu wgląd w teren, spostrzegł dowódca czołgów w niewielkiej odległości polskie działko przeciwpancerne w pogotowiu do strzału, a co gorsza 50 m. z tyłu lekko rozciągnięte znajdowały się na pozycjach 4 haubice 10.5 cm.
Teraz wypadało działać błyskawicznie, gdyż Polacy byli gotowi, potrzebowali co najwyżej poprawić nieco kierunek. Przecież czyhali tam, wiedząc o tym, że czołgi niemieckie nadjadą.
Natychmiast przy pierwszym strzale wylądował granat jednej z haubic na czołgu, jadącym na prawo od dowódcy plutonu. Czołg z lewej strony również wywiesił chorągiewkę oznaczającą niezdolność do ruchu. Niewesołe. Polacy mieli okazję strzelania do czołgów jak do tarcz na strzelnicy. Wprawdzie 2 czołgi niemieckie, które pozostały poza grzbietem i strzelały z poza niego, zniszczyły polskie działko przeciwpancerne i zadały straty, łącznie z czołgiem dowódcy plutonu, polskiej artylerii. Niemniej nie mogło być mowy o forsowaniu przejścia w tym miejscu i 3 ocalałe czołgi, zabierając pozostałe przy życiu części załóg z rozbitych czołgów, musiały się wycofać.
W chwili gdy czołgi niemieckie przy zapadającym już zmroku odjeżdżały w tył wzdłuż nasypu kolejowego, zauważyły pod nasypem jakąś brunatną masę. Było to 9 polskich żołnierzy z obsługi rozbitego działka. Niemcy biorą ich do niewoli. Wtem huknął strzał. Niemcy zdenerwowani chcieli wystrzelać jeńców i już skierowali w nich pistolety, lecz okazało się, że to jeden z żołnierzy wpakował sobie kulę w głowę, by nie wpaść w ręce niemieckie.

Przed wsią zgromadziły się czołgi. Polska straż tylna spełniła swe zadanie nieprzepuszczeniem nieprzyjaciela aż do zmroku, co w konsekwencji oznaczało zahamowanie jego ruchu aż do świtu.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Alojzy Horak.