Uparty chłopiec/24
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Uparty chłopiec |
Podtytuł | Życie Ludwika Pasteura |
Wydawca | Wydawnictwo J. Mortkowicza |
Data wyd. | 1938 |
Druk | Drukarnia Naukowa Towarzystwa Wydawniczego |
Miejsce wyd. | Warszawa — Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Miesiąc kwiecień. Wiosna.
Wielka sala uniwersytetu. Mądra sala Sorbony.
Siedzą profesorowie, doktorzy, studenci. Czekają.
Pasteur ma mówić o swojej podróży.
Czekają. Dlaczego nie zaczyna?
Siedzą młodzi i starzy, sławni i nieznani. Przyszły ciekawe panie i bogaci panowie. Jest ksiądz i generał. Jest minister, poseł, senator.
Jedni są poważni i skupieni, inni śmieją się i żartują.
— O patrz, tam siedzi hrabia. A tam sławny pisarz. Przyszła pani Sand. Przyszła Matylda. Jest przyjaciel cesarza.
Czekają. Dlaczego się nie zaczyna?
— Co to jest samorództwo? — Co to kogo obchodzi? — O co oni się kłócą? — Po co łaził na górę?
— Czy Pasteur jest wielkim uczonym, a może kłamie i oszukuje?
Wchodzi Ludwik Pasteur. Ustawia mikroskop. Ustawia na stole kolby, rurki, słoiki. Zaczyna mówić.
Co mówi, to pokazuje.
Ta mowa Pasteura jest zapisana. Ta mowa jest ważna.
Historyczna pamiątka. Szkoda, że moja książka jest mała, i niewiele da się z tej mowy przepisać.
Pasteur mówił:
— Tu jest butelka z płynem zupełnie czystym. Jeśli wezmę pod mikroskop kroplę tego płynu, nie zobaczę w niej ani jednego żyjątka. Gotowałem ten płyn i zabiłem zarodki. — Otwieram tę butelkę. Wpadają do niej zarodki. Jutro będą tysiące żyjątek. — Skąd? Z powietrza.
Ale tu w tym gotowanym płynie już nic nie będzie. Ani jutro, ani za dwa dni, ani za trzy, ani za cztery, ani za miesiąc, ani za rok, ani za trzy i za cztery lata nic się nie urodzi. Ja tę próbę robiłem cztery lata temu. Powietrze brałem na czystej lodowej górze.
Pasteur długo mówił i skończył tak:
— Nie ma samorództwa. Wszystko co żyje, rodzi się z żywego. Każde najmniejsze nawet żyjątko ma rodziców, podobnych do siebie. Ten, kto mówi inaczej, źle robił swoje próby, popełnił błąd, którego nie zauważył, albo nie umiał go uniknąć.
W trzynastu butelkach, napełnionych powietrzem brudnej karczmy, była zepsuta woda.
Na 20 butelek z powietrzem z góry lodowej jedna tylko ma żyjątka. Skąd się wzięły?
Dostały się z włosów Pasteura, z ubrania Pasteura. Może ręką nieostrożnie dotknął się wody.
Pasteur powiedział:
— Ja tę próbę robiłem cztery lata temu.
Tak. Cztery lata siedział w pracowni. Sto i tysiąc razy powtarzał i zmieniał sposoby badań. Pracował długo, uważnie i ostrożnie.
Ale przeciwnicy i wrogowie też chodzili po górach. Chwalili się:
— Ja byłem jeszcze wyżej. Byłem na wulkanie. Byłem na wyspie.
I co z tego? Byli, ale nie potrafili nic zrobić. Popełniali błędy. Nie poprawiali swoich błędów.
Pasteur wygrał bitwę, do której przygotowywał się już wtedy, gdy robił fosfór. I wtedy, kiedy rysował portret swej matki i tak długo poprawiał rysunek, aż stał się podobny.
Pasteur powiedział prawdę, której ludzie nie znali. Pasteur znalazł prawdę, której ludzie szukali przez 2.000 lat.