Sztuka kochania (Owidiusz)/Księga trzecia/VII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Owidiusz
Tytuł Sztuka kochania
Wydawca Towarzystwo Wydawnicze IGNIS
Data wyd. 1922
Druk Drukarnia Narodowa w Krakowie
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Julian Ejsmond
Tytuł orygin. Ars amatoria lub Ars amandi
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Posłuchaj całej Księgi trzeciej
czytają aktorzy ze
Studia Aktorskiej Interpretacji Literatury
Galeria grafik w Wikimedia Commons Galeria grafik w Wikimedia Commons

VII

Cóż powiedzieć mam o sukniach?
Piękności rozkoszne moje,

pocóż z tyryjskiej purpury
używać najdroższe stroje?
 
Po co na sobie obnosić
dochody swe całoroczne?
Tyle jest tańszych kolorów...
od nich opowieść rozpocznę.
 
Są błękity lazurowe
barwy niebiosów pogodnych...
Jest zieleń koloru fali,
jako strój rusałek wodnych.
 
Są tkaniny, które mają
złotego runa kolory.
Są inne takie promienne
jak zroszony płaszcz Aurory.

Piękny kolor mirtu z Pafos
i ametystów purpura...
Cudną barwą popielatą
lśnią żórawi trackich pióra.
 
Gdy przeminie gnuśna zima
i podmuchy ciepłe wiosny

zazielenią winnic pędy
ze snu budząc świat radosny, —
 
mniej barw w sobie będą miały
wszystkie różnobarwne kwiaty,
niżeli mają kolorów
naszych niewiast cudne szaty...

—  —  —  —
 
Wybierać trzeba ze smakiem.
Nie wszystkim bowiem przypada
jedna barwa... Niech blondynka
czarne stroje na się wkłada.
 
Brunetce — w białym do twarzy...
Brizeis się ubierała
czarno... Wdzięki Andromedy
podnosiła szata biała...




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Owidiusz i tłumacza: Julian Ejsmond.