Szkicownik poetycki/2

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Tytuł Szkicownik poetycki
Wydawca J. Mortkowicz
Data wyd. 1939
Druk Drukarnia Naukowa T-wa Wydawniczego
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
2

W tęsknie i ciężko szumiącym ogrodzie zoologicznym ludzie oglądają dla rozrywki dzikie zwierzęta, ciągnąc za sobą swoje własne przenośne więzienia. Niewidzialne na oko klatki ludzkie otaczają ofiary nieprzeniknioną aurą. Jakby palisadą żelazną.
Oto klatka małżeńska: pięcioro w niej tkwi. Stoją przed tapirem, odrutowani, otępieni.
Dzieci, młode, pokrzykują nerwowo.
Urodziły się w moralnej niewoli.
Tam znowu uczeń, zgarbiony, przepracowany, posuwa się w klatce szkolnej, w klatce tresury. Ogląda ptaki egzotyczne...
Siedzi na ławce panna, w klatce próżności. Srebrny lis, niepotrzebnie w upalny dzień narzucony na szyję, wyciągniętą jak przed nieistniejącem lustrem, i powłóczyste spojrzenie. Trzewiczki, naturalnie, za ciasne. Stąd smutek w oku.
Opodal, ramię w ramię, stoi para narzeczonych w dobrowolnej klatce miłości. Klatka niewidzialnemi różami obrośnięta, zamki podwójne. Będą w niej pocałunki, potem przykre nieporozumienia, wreszcie dzikie awantury. Będzie drżała od wstrząsających nią ramion stęsknionego za wolnością jednego z nich dwojga.
Piękny park, piękny zwierzyniec.
Ciągną klatki przesądów, głupoty, ubóstwa, bogactwa. Uderzają o siebie, brzękają ścicha. Twarze ludzi — jakże przygasłe, obojętne.
Patrzą, nie widząc. Wymijają po tygrysiemu wzrok obserwatora, który zawsze i wszędzie znajdzie się, nieproszony.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Maria Pawlikowska-Jasnorzewska.