System obronny Doliny Dunajca w XIV w./4

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Helena Langerówna
Tytuł System obronny Doliny Dunajca w XIV w.
Wydawca Skład Główny w Księgarni Gebethnera i Spółki
Data wyd. 1929
Druk Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego pod zarządem J. Filipowskiego
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Indeks stron
4. Grody nad Dunajcem.

Średniowiecze jest okresem wielkiego znaczenia fortyfikacyj w sztuce wojennej. Przy ogromnych obszarach a słabem zaludnieniu ówczesnych państw, przy wielkiej stosunkowo przez długi czas słabości broni zaczepnej w stosunku do odpornej, przy braku środków oblężniczych, mogących skutecznie niweczyć fortyfikacje zwłaszcza murowane, gród staje się podstawą militarnego i politycznego władania terytorjum. Zwłaszcza okres końcowy średniowiecza pomiędzy chwilą rozpowszechnienia się w środkowej Europie grodów murowanych a wprowadzeniem na sposób nowoczesny wyszkolonej piechoty i szerszem zastosowaniem artylerji, okres, w którym rycerstwo staje w obliczu murów miast i zamków warownych, jest epoką, w której fortyfikacje stały się głównym czynnikiem strategicznym. Można było osiągnąć zupełne zwycięstwo w polu i wyjść z wojny z pustemi rękoma, jeśli się nie umiało w porę opanować grodów, chociażby przez zaskoczenie lub podstępem. Oblężenie trwać musiało długo, obliczane było częściej na wzięcie grodu głodem niż szturmem i w tych warunkach tak samo, a nieraz ciężej, wyczerpywało oblęgających niż oblężonych. Przykładem Grunwald i oblężenie Malborga.
Jeżeli się uwzględni przytem ówczesną obronność zamków, która w stosunku do nierozwiniętej jeszcze sztuki oblężniczej była już wysoko postawiona, to silniej jeszcze wystąpi wpływ, jaki na przebieg wojen w tym zwłaszcza okresie średniowiecza miały długie oblężenia i mozolne zdobywania grodów, w których obwarowywało się rycerstwo. Wykształcał się coraz lepiej system fortyfikacyjny, który przejawiał się w możliwie najliczniejszym szeregu warownych zamków, podnoszących siłę defensywy wobec ofensywy. Strategja ówczesna troszczyła się tylko o odpowiednie umieszczenie takiego grodu, by był dość niedostępny a zarazem tak założony, aby słabszego chronił przed rozstrzygającą bitwą, silniejszemu zaś przeciwnikowi utrudniał zwycięstwo i zmuszał go do oblęgania coraz to nowego zameczka[1]. Ponieważ system ten był obliczony na »przetrzymanie« i oblężenie wymagało nieraz bardzo długiego czasu, zastosowywała więc strona przeciwna blokadę, która w pewnym pierścieniu rozciągała sznur drobnych kaszteli i pozbawiała gród pomocy z zewnątrz. Każde zdobycie grodu narażało na mozolny trud zdobywania drugiego; za nim oczekiwał cały szereg dalszych a oblęganie każdego pociągało pewną stratę czasu i wyczerpywało siły[2]. Nie trzeba też zapominać, że rzadko udawało się nawet zwycięscy zatrzymać rycerstwo dłużej w obozie, owoce więc tych operacyj mogły być wątpliwe.
Z szeregu wojen, które Polska zmuszona była w średniowieczu prowadzić, wystarczy przytoczyć parę przykładów dla zilustrowania, jak trudno było zdobyć taki gród warowny i ile czasu każde oblężenie pochłaniało. W latach 1326—1332 Łokietek walczy z Krzyżakami, którzy pustoszą mu Kujawy, palą Raciąż, Włocławek i zapuszczają się w okolice Brześcia, stanowiącego cel ich wypraw, lecz zdobyć go nie mogą. Dopiero po sześciu latach wzajemnego palenia i niszczenia wojska krzyżackie przy użyciu specjalnych jakichś machin, większych niż zwykle, zdobyły zamek a z nim całe Kujawy. Może jeszcze jaskrawiej uwydatniają rzecz tę samą, walki Ludwika Węgierskiego z Władysławem Gniewkowskim, o Złotoryję. Książę ten podstępem i prawie bez wojska opanowawszy Złotoryję, zyskiwał w ten sposób podstawę do dalszych walk o ojcowiznę i łupił kraj dokoła. Nie mogły go pokonać wojska starostów: wielkopolskiego, kujawskiego i sieradzkiego — i wreszcie w 1376 r. zorganizowano generalną wyprawę złożoną jeszcze z rycerstwa małopolskiego z kanclerzem Zawiszą na czele, posiłków Kazka szczecińskiego i Fryderyka de Wedel z Marchji. Rozpoczęto oblegać Złotoryję, bez skutku, aż po dwóch miesiącach Władysław, bynajmniej nie pokonany, wdał się w układy, które zakończyły wprawdzie okres walk, ale księciu przyznawały równocześnie odszkodowanie; za zrzeczenie się Gniewkowa wypłacono mu 10.000 florenów. Po bitwie pod Grunwaldem, kiedy zdawało się, że ziemie krzyżackie stoją otworem, Malborg stawił opór, wytrzymał oblężenie i znużył wojska królewskie tak, że na hasło dane przez mało zainteresowanego w tem Witolda, zdecydowano odwrót; 50 lat trzeba było czekać na powetowanie tej straty a kiedy w 1457 r. Malborg przeszedł w ręce polskie, stało się to nie w drodze walki ale zdrady najemników czeskich.
Posiadanie grodów decydowało o utrzymaniu terytorjum. Jeśli je zdołano obronić, nieprzyjaciel, mimo sukcesów i spustoszenia kraju, musiał pod zimę wycofywać się z ogłodzonych ziem i na wiosnę kampanja wracała nieraz do tego punktu, na którym była przed rokiem. To też roboty fortyfikacyjne przybierają i u nas bardzo szybkie tempo, zwłaszcza od schyłku XIII wieku, gdy drewniane grody poczęły ustępować miejsca murowanym[3]. Kazimierz Wielki postanawia położyć kres powtarzaniu się zagonów czeskich i krzyżackich, jak w czasach Łokietka, przez wybudowanie bardzo skrupulatnie obmyślanego systemu fortyfikacyj »zamykając nim, przez mury miast i grodów królewskich, granice i drogi strategiczne«. Na przejście od fortyfikacyj drewnianych do murowanych działał niewątpliwie przykład Krzyżaków, którzy zasadzają swe panowanie nad zdobywanemi Prusami na budowaniu krok za krokiem grodów warownych[4], a później przykład czeski; ułatwiało je coraz to szybsze podnoszenie się ekonomiczne kraju, pozwalające na wznoszenie kosztownych budowli. Wzmożona działalność fortyfikacyjna odbiła się i w dolinie Dunajca. Przyspieszyła ją niepewność polityczna przełomu XIII i XIV w. nakazująca każdemu, kto władał w Krakowie, ubezpieczać główną drogę południową, otwierającą bramę do Krakowa; także coraz to silniej rozwijający się handel polsko-węgierski nakazywał dobrze ubezpieczać ten odcinek wielkiej drogi transito z Flandrji i ujść Wisły, przez Kraków i Węgry ku Bałkanom wiodącej. Względy gospodarcze zdające się mieć przewagę przez znaczną część XIV w. ustąpiły pod koniec tego wieku; od czasów Zygmunta Luksemburczyka aż do Macieja Korwina wysuwają się na pierwszy plan względy wojskowo-polityczne, w miarę mnożących się konfliktów Jagiellonów z władcami Węgier.
Jakże postępował rozwój systemu obronnego doliny Dunajca i jaki charakter i znaczenie miały coraz liczniej wznoszące się tam grody. Posuwając się od strony węgierskiej spotykamy jeszcze w XIII w. trzy polskie zamki: Podoliniec, Gniazdo i Lubowlę. Wypowiedziane już poprzednio przypuszczenie, że Podoliniec powstał w związku z bramą węgierską[5], która w tem miejscu się znajdowała, ma wszelkie pozory wiarogodności. Najwcześniejsze wzmianki dokumentowe wskazują na istnienie Podolińca już przed 1244 r.[6] czyli, trzeba przyjąć ogólnie, przynajmniej w początkach XIII wieku. Był położony na granicy, należał bezpośrednio do panującego[6], przechodząc od roku 1257[7] do uposażenia księżnej, która dla sołectwa tutejszego czyniła liczne nadania. Było to jedno z najbogatszych sołectw w tym czasie. Sołtys podoliniecki spokrewniony był z rodziną Görgeiów[8] i posiadał sam duże obszary na Spiszu. Widoczny rozwój Podolińca stał w ścisłym związku z rozwojem drogi handlowej, która przezeń przechodziła i z wzrastającem znaczeniem bramy, która ku tej drodze się otwierała. Prawdopodobnie ze względu na ważność tej pozycji, znajdujemy go już w 1292 roku znowu w rękach panującego wówczas Wacława[9], który otaczając gród szczególnie troskliwą opieką, nakłada na okoliczną ludność obowiązek reparacji i pomocy w razie niebezpieczeństwa. Podoliniec stał na straży granicy Polski i dlatego posiadał warowny zameczek, który prawdopodobnie był tak stary, jak starą była sama brama polska. Ruiny wskazują, że zwrócony był w stronę Keżmarku[10], co popiera powyższe wywody. Z dawnej świetności pozostały tylko szczątki wieży wmurowanej w późniejszy zamek Lubomirskich, które Morawski jeszcze oglądał. Gniazdo i Lubowla były posiadłościami rycerskiemi. Położone były też nad Popradem, przy tej samej drodze handlowej co Podoliniec; Lubowla miała też stanowisko ważnego węzła komunikacyjnego, w którym krzyżowały się drogi ze wschodu na zachód i z południa ku północy. Gniazdo należeć miało do Lubowlitów, pierwotnych panów Lubowli pieczętujących się herbem Janina[11]. Lubowlici w XIII wieku odgrywali ważną rolę polityczną, dzierżyli wysokie godności i posiadali liczne dobra nad Popradem i koło Gabania. Na przełomie XIII wieku pozbywają się niektórych posiadłości, aż Wacław czeski nadaje w 1301 roku[12] comesowi Görgo obie wsie, Gniazdo i Lubowlę, przez co włącza je w krąg wpływów węgierskich. W ten sposób osadnictwo węgierskie otoczyło również od północy »maleńką grupkę osad polskich« i odcinało je systematycznie od terytorjów macierzystych, by wreszcie między rokiem 1315—20-tym[13] wchłonąć całkowicie w swój organizm państwowy. Zamek lubowelski wzniesiony najpóźniej około r. 1300[14] jeszcze w 1790 roku był mieszkalny. Obecne ruiny zachowały na szczycie góry z budowli średniowiecznej tylko basztę, obok zwalisk późniejszej epoki, Jana Bonara i St. Lubomirskiego. Na wschód od Lubowli leżący zamek Pławiec, powstały około połowy XIII w.[15], był zawsze własnością węgierską. Pozycja jego w tem miejscu, charakteryzuje politykę Węgier, która zmierzała jak powyżej do okrążenia posiadłości polskich. W roku 1301 król Władysław IV nadał Pławiec biskupowi krakowskiemu Muskacie[16], co o tyle nie miało większego znaczenia, że w następnych latach Polska straciła wszelkie szanse utrzymania się w tych stronach.
Drugi zamek biskupi Muszyna stale należał do Polski. Muszyna znana jest w dokumentach od roku 1288, kiedy drogą zapisu z posiadłości rycerskiej Połkoziców staje się własnością katedry krakowskiej[17]. Dokument z roku 1356 dotyczy lokacji tejże wsi na prawie niemieckiem[18], w roku 1364 zaś wymienianą jest już jako miasto[19]. Z roku 1391-go pochodzi dokładny opis przynależności zamku Muszyny[20], które sięgały od Popradu aż po przełęcz tylicką i w dół do Łomnicy i rzeki Kamienicy. Zamek stał w miejscu zetknięcia się granicy polskiej z węgierską — »Mussina que iacet sub Ungaria«[21] — i był jak zaznaczaliśmy od początku własnością prywatną. Wysuwanie rodów rycerskich na kresy było, jak wiemy, celową polityką panujących, którym zależało na zasiedleniu pogranicza. W tem położeniu musiała Muszyna spełniać równocześnie funkcje strażnicy państwowej, i jak już poprzednio było zaznaczone wysyłać warty na Słupną czy Słupny potok, na przełęcz tylicką, do wału snakowskiego i t. d. Warowną była przedewszystkiem położeniem. Zamek stał na wzgórzu 527 m Wysokiem, które z trzech stron opływały potoki i Poprad, od północnego zaś wschodu zasłaniał wyższy szczyt (636 m) co przy ówczesnej technice oblężniczej nie budziło obaw, aby stąmtąd mógł być zaatakowany. Przeciwnie oddzielony sztucznym przekopem, nadawał Muszynie tylko większą obronność[22].
Komunikację z miejscowościami w głębi kraju ułatwiał Poprad i droga na Muszynę i Kamienicę. Ta ostatnia właściwie była tylko używana jakkolwiek nie zbyt wygodna z powodu wąskiego i kamienistego koryta obu rzek. Mimoto skupiała na sobie ruch handlowy i była główną arterją życia mieszkańców Muszyny, którzy u Kazimierza Wielkiego postarali się nawet o oficjalne zatwierdzenie prawa jej używania. Dokumentem z roku 1364[23] zobowiązuje się Kazimierz nie pozbawiać ich tej drogi a przyrzeczenie powyższe nie może odnosić się do traktu popradowego, którego nie byłby przecież zamykał. Ponadto mamy w tem najlepszy dowód, że Muszyna czerpała swoje dochody nie z handlu nad Popradem, jakkolwiek położona była nad samym jego brzegiem. Poprad bowiem w tem miejscu był do użycia tylko w zimie, kiedy lód ścinał rzekę i można było przeprawić się po niej sankami. Dlatego główne transporty soli odchodziły z Polski zawsze w zimie i przeważnie tą drogą[24], z czego niewątpliwie Muszyna ciągnęła wówczas korzyści. W lecie spław a zwłaszcza holowanie łodzi w górę, wskutek zakrętów i meandrów na rzece było bardzo uciążliwe. Cele, które sprowadzały Półkoziców w te strony, były więc dwojakiej natury: wojskowej i gospodarczej — nigdy zaś nie można zniżyć Muszyny do rzędu zwykłych zameczków łowieckich, jak to czyni Zachorowski[25]. Skoro zaś i obrona państwa musiała na ten punkt zwrócić więcej uwagi, zameczek został niewątpliwie dostatecznie ufortyfikowany i obwarowany. W XIII wieku był drewniany, jak wszystkie przeważnie grody w Polsce, w następnym jednak wieku otrzymał już pewne wzmocnienie kamienne, nawet obmurowania częściowe, ponieważ ruiny pozostałe i czworoboczna baszta zdradzają pochodzenie XIV wieku[26].
Rytro. Tradycja łączy dzieje Rytra z imieniem Piotra Wydźgi, który w odległych czasach posiadał tu gród obok Lemiesza i Czorsztyna[27]. Poza brzmieniem jednak niemieckiem tak dla Czorsztyna jak Rytra, innej łączności w dziejach nie widać. To pewna, że początki jego muszą sięgać bardzo odległych czasów, łącznie jak już było zaznaczone w poprzednim ustępie z powstaniem brony w tych stronach[28]. Zameczek ryterski przetrwał do dzisiaj w ruinach. Z nich tylko wieża okrągła do połowy rozsypana należy do pozostałości średniowiecznych[29], dalsze części 30 murów należą już do późniejszej epoki, kiedy była broń palna używana[30]. Strzelnice zwrócone są wszystkie ku Popradowi. Ruiny stoją na pagórku stromym i wysokim (463 m) po prawym brzegu rzeki nad którą górują przeszło 100 m. Z dwóch stron oblane są wodami, z trzeciej chronione wysokim szczytem Makowicy 949 m[31]. W XIII wieku zalegała te miejsca głęboka puszcza, a zamek umacniał przedewszystkiem bronę, opierającą się tutaj aż do koryta Roztoki. Z drugiej strony ochraniał równocześnie komorę celną, umieszczoną w tem miejscu nad drogami wodną i lądową. Kiedy w XIV wieku Kazimierz Wielki założył Piwniczną[32] i osadnictwo zaczęło się posuwać w górę rzeki prawdopodobnie i linja brony została wyżej przesunięta, choć Rytro spełniało zawsze swoją funkcję pierwotną, dla braku poprostu innej pozycji. Dochody z cła czerpały od czasów nadania Klaryski[33] a stąd najpóźniejszą datę dla Rytra, przynajmniej jako stacji celnej, musimy przyjąć panowanie Bolesława Wstydliwego, — jakkolwiek działalność gospodarcza Henryka Brodatego przemawiałaby nawet za czasami tego księcia.
Po przeciwnej stronie, lepiej od wszelkich sztucznych urządzeń chronił granicę przełom Dunajca. Tu u wylotu drogi węgierskiej stawał na straży bez potrzeby rozciągania już brony Czorsztyn, sam jeden. Z położenia wynika, że musiał stać tu od wieków i posiadać zawsze znaczenie twierdzy narodowej[34]. Gród osłaniał w odległości 4 kim tzw. przekop czyli »zakopanie« drogi od strony Starej Wsi na Węgrzech. Posiadamy dokument z 1323 r.[35] w którym jest mowa o wsi Przekop, położonej nad Dunajcem. Sołectwo w tej wsi należało do sołtysa Srama i Piekosiński z wielkiem prawdopodobieństwem przypuszcza, że od jego imienia wieś przybrała potem nazwę Sromowce[36]. Przekop więc znajdowałby się wówczas w miejscu, gdzie dzisiaj Sromowce Wyżnie tj. w odległości wspomnianych 4 klm od Czorsztyna. Tuż obok przechodzi właśnie gościniec węgierski, który w razie niebezpieczeństwa należało zamknąć, czyli, jak mówiono »zakopać drogę«, zarzucając ją nadto w wielkiej ilości zrąbanem drzewem. Funkcję tę mieli powierzoną prawdopodobnie mieszkańcy wsi Przekopu. Ruiny zamku leżą na wysokości 589 m i prawie 100 m wznoszą się ponad doliną Dunajca. Umieszczone są tak, aby zająć węzeł schodzących się tutaj dróg do St. Sącza, Nowego Targu i Starej Wsi ze strony węgierskiej. Tego rodzaju pozycja, zwłaszcza na granicy przesądzała z góry charakter fortecy, która stawała się placówką obrony państwowej. Osadnictwo kolonizuje obszary w górze Dunajca dopiero w połowie XIV w.; aż dotąd nie było tu żadnej osady ludzkiej, które od zachodu kończyły się w okolicy N. Targu[37], od wschodu zaś na Łącku. Na Węgrzech z wyjątkiem Starej Wsi, która istnieje podobno od XII w.[38] pasowała taka sama sytuacja. W XIV wieku dopiero żywszy ruch kolonizacyjny zaludnił okolice nad rzeką Białką i Kacwinką Powstaje wówczas naprzeciw Czorsztyna Niedzica, na »haligowskich wirchach« Lechnica[39], nad Dunajcem zaś po stronie polskiej Sromowce[40], Grywałd[41], Tylmanowa[42] i Zabrzeż[43]. Postępy kolonizacyj docierają tu od Starego Sącza i nie stoją w żadnym związku z Czorsztynem, który do klasztoru sądeckiego nigdy nie należał. Słuszna więc wydaje się tradycja, która łączy gród z bardzo dawnemi czasami[44] chronologicznie równając go z Rytrem i jego właścicielem Wydźgą; gród nie mógł być rezultatem ani osadnictwa rodowego ani kolonizacji, nie można go też uważać za raubryterskie gniazdo. Obok widocznego interesu pań stwowego przemawia zatem jego własne położenie: zamek zwrócony był tak, aby zamknąć drogę dunajecką. Gdyby służył celom łupieskim, byłby napewno bardziej w głąbi założony, gdzieś z boku na jednym z wyższych wierzchołków, jak Nadmajesz lub Czubata 607. Tymczasem ruiny wysunięte są nad sam gościniec i wykazują najsilniejszą warowność właśnie z tej strony, mając tylko wąskie dojście drożyną górską od płn. wschodu. To zgadza się tylko z ich charakterem jako twierdzy państwowej i granicznej. Wszelkie próby ustalenia czasu jego powstania pozostaną zawsze w dziedzinie prawdopodobieństwa. Możliwe że powstał już w XIII wieku, ponieważ władcy polscy nie mogli niedoceniać znaczenia tego przejścia. W następnych wiekach znajdujemy Czorsztyn zawsze w rękach starostów państwowych. Nie jest wykluczone, że pewne części jego murów pochodzą już z XIII wieku. Kazimierz Wielki wznosi tu warownię murowaną, z której pozostała kwadratowa wieża[45]. W roku 1765[46] »zamek był już opustoszały. Lustracja z tego czasu wyraża się: zamek jest dość obszerny lecz dużo spustoszały, na którego reperację znacznego kosztu trzeba... a szkodaby była, żeby tak kosztowny, pograniczny i obronny zamek miał do ostatniej przyjść dezolacji«. W lat kilkanaście zamienił się rzeczywiście w zwaliska[47].
Wronin. Pod rokiem 1320[48] znajdujemy wiadomość, że Stronisława ksieni klasztoru sądeckiego, nadaje Hinkonowi Czarnemu część lasu nad Dunajcem położonego, »ultra castrum nostrum Wronin a spelunca infra descendendo versus rivulum Cehoryn vulgariter nuncupatum«. Celem nadania była kolonizacja tego obszaru dotąd zupełnie niezamieszkałego. Z określenia »infra descendendo versus rivulum Cehoryn« możemy opisać położenie tego lasu, który znajdował się poza zamkiem, schodząc w dół w stronę potoku ciechorzyńskiego czyli ujścia rzeki Mizerny. Powierzchnia lasu wynosiła 60 łanów frankońskich. Zamek stał już po drugiej stronie granicy, »silva ultra castrum« — i wobec tego jego położenie możemy przyjmować dopiero na linji dwóch szczytów: Wzjary 768 m nad Kluszkowcami i wzgórze 696 m nad Czorsztynem. Wyrażenie »a spelunca infra descendendo« mówi, że za gródkiem musiała istnieć jakaś zapadłość, od której dopiero rozciągały się owe łany, oddawane obecnie do skolonizowania. Sytuacja taka najlepiej odpowiada wzniesieniu Wzjary, które tutaj najwyżej są wzniesione bo 768 m a zarazem u podnóża ich od strony zachodniej i rzeki Mizerny, przepływa potok Kluszkowski, który, jakby jarem bardzo głęboko i ostro wcina się w góry. Różnica znaczna poziomów lasu kolonizowanego i wymienionego szczytu wynosząca około 200 m, wywołała podwójne określenie infra obok descendendo. Wzgórze drugie jest znacznie niższe, a ponadto niema obok niego żadnego potoku, któryby ową »spelunca« uzasadniał. Dalej na wschód odpowiednich szczytów też już nie znajdujemy, choćby dlatego, że na linji poprowadzonej od nich do potoku ciechorzyńskiego staje tak znaczne wzniesienie jak Wzjary, które nie pozwalają na scharakteryzowanie terenu wyrażeniem »infra descendendo«. Pieniny zaś były i są wogóle niedostępne. Pozostaje więc szczyt Wzjary a przyjęcie tego położenia ma za sobą tem poważniejsze uzasadnienie, że na północny zachód od zakrętu starej drogi nad Krośnicą, wzgórze nazywa się właśnie Wroniną[49]. Jest to nietyle sam szczyt Wzjary ile jego wyskakująca i odosobniona kończyna, zaznaczona na mapie Uhliga[50] jako skałka andezytowa tej samej budowy co Wzjary. Obie skały występują wśród obszarów bezwzględnie fliszowych, a Wronina nadaje się doskonale do zbudowania niedużego zameczku, jakim było niewątpliwie owo »castrum« klasztorne. Ponieważ w początkach XIV wieku istnieją już osady klasztorne jak Zabrzeż[51], Wietrznica[52], Tylmanowa[53] a teraz powstaje nowa lokacja Hinkona[54], wyrażano już przekonanie w literaturze, że Wronin był związany ściśle z gospodarczemi potrzebami zakonnic i stał na straży ich interesów[55]. Z chwilą gdy Klaryski zdecydowały się już zapuszczać w te strony musiały stworzyć pewien punkt oparoparcia dla kolonizacji i zabezpieczenia swych dóbr. Stawała więc na porządku dziennym potrzeba założenia nowego ośrodka a zarazem centrum gospodarczego tej okolicy. Nie mogły zaś poprzestać na zwykłym folwarku, ponieważ góry w tym czasie pełne były zwykłych band zbójeckich. Wypadało dlatego wystawić grodek na skałce, z natury już warownej, a równocześnie w takiem miejscu, aby komunikacja z całym okręgiem była jak najłatwiejsza. Te zadania spełniał właśnie Wronin, powstały gdzieś na początku XIV wieku a w każdym razie przed rokiem 1320-ym. Leżał tuż przy drodze z Czorsztyna do Krościenka, która stanowiła tak główną komunikację między osadami idącemi z biegiem Dunajca i Krośnicy, jak również była dalszym ciągiem gościńca od strony Węgier. Ten wzgląd podnosił jeszcze jego gospodarcze znaczenie i dawał mu nowe korzyści połączone zwykle z położeniem nad ruchliwym gościńcem. Zameczek był więc obronną pozycją dobrze założonego gospodarstwa, a panując nad gościńcem w stronę Krościenka miał także znaczenie strategiczne.
Pieniny. O zameczku Pieniny dowiadujemy się z Vita S. Kyngae[56] pod rokiem 1287; Długosz[57] też go wymienia, jako miejsce schronienia św. Kingi i Bolesława w roku 1241-ym i Kingi w 1287-ym. Z zameczka pozostały ruiny posiadające jeszcze do niedawna ścianę 100 m długą, czworoboczną wieżę i resztki fundamentów[58]. Wysoka i stroma skałka pienińska ze wszystkich stron niedostępna, do której ścieżka tylko i to dla jednego pieszego człowieka prowadziła, dawała gwarancję możliwie największej obronności. Wiadomości z legendy Długosza mają znaczenie jako tradycja i na jej podstawie wyrobiło się przekonanie o ówczesnych początkach tego zamku, jakkolwiek źródeł innych zupełnie brak. Możliwe, że czas powstania »zameczka św. Kingi«, należałoby zamknąć między rokiem nadania ziemi sądeckiej tej księżnie 1257 a napadem Tatarów w 1287 r. Długosz, który wspomina o obu napadach[59], przystosował prawdopodobnie te same podania do roku 1287-go i 1241-go. Sądząc po położeniu, zameczek był przeznaczony zdaje się wyłącznie na schronienie w czasie napadów nieprzyjacielskich i to przedewszystkiem dla bezpieczeństwa mieszkańców sądeckich, którzy bardzo prędko głównym gościńcem do niego się dostawali. Równocześnie jednak był na tyle od gościńca odsunięty, że zbyt prędko w oczy nie wpadał a przy tem samo właściwe dojście na szczyt skały było bardzo trudne i wystarczająco chroniło przed pościgiem[60]. Z jednej strony bowiem skała zupełnie urwana jest prostopadle a z innych tak stroma, że dostęp dla wozów z materjąłem jest niemożliwy. Góra wznosi się w postaci klina na wysokości 720 m i od południa opada do głębokiego jaru, którym spływa do Dunajca potok pieniński. Powierzchnia góry niewielka, dlatego i zameczek był małych rozmiarów.
Lemiesz. Żywot św. Kingi podaje też drugą wiadomość, o zamku Lemiesz[61], którego powstanie oznacza na czas po roku 1288-ym w czasie walk po śmierci Leszka Czarnego. Tekst przekazu brzmi: »post mortem autem Lesconis, Teutonicis terram sandecensem hostiliter occupantibus et per quosdam nobiles castrum in Lemes edificantibus....« a tyczy on niewątpliwie walk jakie toczyły się pomiędzy Henrykiem IV a Łokietkiem. Udział w tych walkach Niemców po stronie Henryka podkreśla wyraźnie rocznik Traski[62] tak że owi »nobiles« z Lemiesza byli zapewne zwolennikami Łokietka. Żywot nie podaje jednak gdzie ten gród się znajdował, poza ogólnem określeniem »in terra Sandecensi«. Biorąc pod uwagę wiadomość o interwencji Kingi, możemy przyjąć to jedno za pewne, że Lemiesz, leżał w pobliżu St. Sącza. Musiał się więc znajdować na jednej z dróg czy przejść od strony węgierskiej. Główne drogi nad Dunajcem i Popradem były już zabezpieczone, u wylotu zaś traktu grybowskiego stanął niebawem Nowy Sącz, zamykający równocześnie także przejście z nad Kamienicy. Natomiast zupełnie jeszcze nie broniona była ścieżka górska na Rogacz, Radziejową i Obidzę, którędy łatwo przedostać się można w równinę Jazowską, a stąd na gościniec do Limanowej i Dobczyc. W poprzednim rozdziale omówiony łańcuch stróż, rozciągnięty na bardzo długiej linji od Rytra aż po wspomniane przejścia, wymagał jakiegoś większego i silniejszego ubezpieczenia właśnie w tej okolicy. Było to konieczne również ze względu na zbyt wielkie od gródka ryterskiego oddalenie straży, które potrzebowały zawsze oparcia o pewną warowniejszą pozycję. Mogła ona być tylko wzmocnioną strażnicą, lecz również mogła stanowić osobny gródek zależnie od ważności miejsca. Pozycja tutaj była ważna, ponieważ wierzchem szczytów, jeżeli różnice nie są zbyt wielkie, można się bardzo dobrze przeprawić, a kto raz wpadł w dolinę potoku obidzkiego, przed tym leżała już otworem szeroka równina Jazowska. Na odwrót wojska przybyłe z północy mogły tą drogą próbować obejścia Sącza i przedostania się ku dolinie Popradu i przed takim zapewne manewrem Ślązaków miał bronić fortyfikowany pospiesznie Lemiesz. Nie sądzę, aby poprzedni władcy zupełnie zaniedbali tę pozycję, tradycja o Lemieszu jest przecież tak dawna, jak o Rytrze i Czorsztynie[63], widocznie jednak była to tylko mało warowna strażnica, którą dopiero teraz na gród przebudowano. W tym świetle przypuszczenie Morawskiego, ze Lemiesz znajdował się na obszarze wsi Brzyny[64], zdaje się zupełnie prawdopodobne. Również i inna wiadomość, że załoga tego zamku czyniła szkody poddanym klasztoru Klarysek, zgadza się z tem położeniem, ponieważ opodal we Wietrznicy zakonnice posiadały swoją kurję[65]. Najodpowiedniejszy punkt dla naznaczenia go na obszarze Brzyny, wydaje się wzgórze 680 m wzniesione ponad lewym brzegiem potoku obidzkiego. W tem miejscu potok tworzy widły, które dochodzą właśnie aż pod Skałki obidzkie i sprowadzają ścieżkę do swego koryta.
Stary Sącz. Pierwszy raz spotykamy się z godnością kasztelana sądeckiego[66] pod r. 1224. Kasztelanja zawdzięczała swoje stanowisko położeniu, które czyniło z niej warownię graniczną i klucz do zapanowania nad ziemiami rozciągniętemi w stronę Krakowa. Nie wiadomo tylko czy gród pierwotnie był w Naszacowicach czy też miały one znaczenie jedynie dla epoki grodziskowej. Żurowski[67] daje zestawienie wszystkich stanowisk wykopaliskowych i grodziskowych w tym okresie. Z rozmieszczenia miejscowości na mapie wynika, że osadnictwo posuwało się od najdawniejszych czasów[68] lewym brzegiem Dunajca dążąc w te strony od Wiślicy i prastarego terenu osadniczego rzeki Nidy i Nidzicy. Osady docierały aż do Szczawnicy tj. do góry Jarmuty, szczególnie jednak silnie zwarły się w dolinie rzeki Łososiny i średniego biegu Dunajca. Na obszar ten, przypada 21 stanowisk wykopaliskowych a w nich 7 placówek grodziskowych. Po jednej w Maszkowicach, Naszacowicach, po dwie w Podegrodziu i Marcinkowicach, jedna w Chełmcu. W St. Sączu nie było grodziska, była tylko osada zaraz opodal w Lipiu. Żurowski powiada[69]: »rzecz szczególna, że z nad tego dopływu (Poprad) stanowiącego właściwą w tych stronach drogę ku południu nie posiadamy dotychczas żadnego innego stanowiska przedhistorycznego«. Kwestję tę możnaby wszakże wyjaśnić następująco: osadnictwo posuwało się od północy a nie od południa. Poprad komunikował wówczas z obszarem równie pustym po stronie węgierskiej jak i polskiej i nie miał możności ściągać osadników, którzy zasiedlili Spisz dopiero w XIII i XIV wieku[70]. To było równocześnie przyczyną, że siedzib nie ubezpieczano od południa ani nad Popradem, ale od północy i to na lewym brzegu Dunajca. Widocznie zwrócone były przeciwko tym, którzy zdążali tą samą drogą co pierwsi osadnicy i zagrażali ich dobytkowi. Aby się więc im przeciwstawić, co silniejsza osada budowała grodziska, które dlatego bez żadnego planu są rozmieszczone i nieraz skupione po kilka w jednem miejscu. Grodziska te wyzyskiwały podobnie jak później grody, większe wzniesienia terenu, zakręty rzeczne, położenie bronione z kilku stron przez naturę, natomiast nie wiadomo czy zakładane były w lesie, ponieważ dzisiejszy stan leśny mógł już wyróść na dawnych wałach[71]. Były otoczone wałem z ubitej ziemi odwiedzione rowem itd. Nie stoją one jednak w żadnym związku z późniejszemi stanowiskami grodowemi, które na tej przestrzeni musiały odmiennie niż grodziska się ustosunkować. Konkluzja powyższa rozświetla fakt dlaczego na obszarze Starego Sącza, mimo zabytków wykopaliskowych, śladów grodziskowych nie znajdujemy. Sącz — gród, należał już do czasów historycznych. Dziś po badaniach Żurowskiego, sprawa ta przedstawia się zupełnie jasno. Gród był zwrócony, przeciwnie jak wszystkie grodziska, na południe i zamykał rzeczywiście popradową drogę, z chwilą, gdy Polska weszła w epokę dziejową. Wówczas dopiero, najwcześniej od Bolesława Chrobrego zrodziła się potrzeba łącznie z rozwijającemi się stosunkami polsko-węgierskiemi zwrócenia uwagi na granicę południową. Czy używano jeszcze czas jakiś starej pozycji w Naszacowicach, czy też bezpośrednio stanął gród nowy, nie wiadomo. Z początkiem XII wieku Naszacowice należą w każdym razie do kasztelanji sądeckiej[72], która conajmniej z końcem XII wieku musiała już tutaj gród posiadać a równocześnie Naszacowice straciły swoje znaczenie. Gród sądecki umieszczony był w widłach Dunajca i Popradu, które tworzyły naturalny czynnik jego obrony. Zamek wznosił się na pagórku 321 m wys. ale tylko 12 m wynoszącym się nad poziom rzeki. Wzgórze to stanowiło ostatnio, kończynę podchodzącego tutaj pasma leśnego, od którego oddzielał je potok moszczeński[73]. Obok naturalnej obronności posiadał oczywiście wały i rowy. Od r. 1257-go Sącz przeszedł w ręce królowej Kingi, chociaż prawo państwowego patronatu nadal obowiązywało »in qua terra... nihil aliud iuris relinquimus, nisi ius in solatium praefatae nostrae coniugis predilectae tuicionis, defensionis et conservationis, ut gratiosa domina.... quoad vivit aut post obitum suum, terram memoratam alterius gentis non aplicet populo etc.«[74]. Kinga fundując klasztor[75], oddała Sącz Klaryskom ale już Leszek Czarny[76] postanowił objąć napowrót gród na rzecz państwa. Dokument mówi wprawdzie tylko o pertraktacjach w tym celu ale Wacław Czeski, wynagradzając zakonowi szkody w roku 1298 za przeniesienie miasta, wspomina tylko »oppidum seu locum forensem....«[77]. Rzecz musiała więc być załatwiona, bo nie wymienia kasztelanji. Od roku 1292-go stracił Stary Sącz dawne znaczenie a na jego miejsce wyrósł Sącz Nowy[78]. W dokumencie z 1298-go roku Wacław powiada[79], że miejsce to wydawało mu się bardziej stosowne »propter necessitatem defensionis terrae nostrae cracoviensis«; wybór padł na Kamienicę, strategicznie więcej jeszcze ważną niż Stary Sącz. Pozycja nowosądecka mianowicie, zamierzała stawić czoło napadowi od strony doliny Dunajca, Popradu, Kamienicy i miasta Grybowa, równocześnie. Podczas gdy Stary Sącz zabezpieczał tylko dwie pierwsze doliny, ona zamykała szczególnie zagrożoną od Bardjowa drogę grybowską, dotąd zupełnie otwartą i przejście wprawdzie drugorzędne ale też uczęszczane przez Tylicz. Sam zamek otrzymywał naturalne umocnienie w ramionach rzek Dunajca i Kamienicy. Zamek spalił się w r. 1768[80], ale jakąś część baszty i muru można jeszcze odróżnić na budynkach koszarowych i składzie mundurów urządzonym tu przez Austrjaków[81]. Z mostu pod zamkiem, który istniał już w średnich wiekach[82] otwiera się prześliczny widok na Stary Sącz i dolinę Dunajca.
Czchów. Drugą państwową warownią był Czchów, którego dochowana do dziś baszta, przynajmniej w dolnej swej części pochodzi z XIII w.[83]. Założony został w punkcie, gdzie schodzą się drogi od N. Sącza, Lipnicy Murowanej i doliny Białej. Węzeł ten, wyzyskany był przedewszystkiem dla założenia komory celnej a gród dawał jej pewne zabezpieczenie. Była to stacja, gdzie po raz pierwszy składali do odenia swoje towary kupcy zdążający od Krakowa[84] a równocześnie ostatnia dla tych, którzy jadąc z Węgier ominęli cło w Nowym Sączu lub Grybowie. Wymienione względy stanowiły główną rację bytu Czchowa. Długosz podaje[85], że Kazimierz Wielki dla większej obronności Czchowa opasał miasto murem a liczne osady tego typu jak Stróże, Wola Stróska, Zawada wskazują, że był strzeżony także od strony przejścia pod Zakliczynem. Dokumenty z roku 1356-go i 1363-go[86] wskazują na istnienie grodu z burgrabią na czele, który występuje w dokumentach obok starosty sądeckiego i jest odpowiedzialny przedewszystkiem za prawne pobieranie cła. To było jego głównem zadaniem i dlatego Czchów musiał posiadać silniejszą organizację dla ochrony dochodów królewskich. Posiadał on również znaczenie strategiczne, ponieważ zabezpieczał wejście do doliny Dunajca; fakt zaś, że pokonanie tej pozycji otwierało wolną drogę w drugą stronę, do Krakowa, tę wartość strategiczną Czchowa jeszcze podnosił. Te powody sprawiły, że Czchów nie tylko był silnie ufortyfikowany, lecz przeszedł do historji ze znaczeniem jakby kasztelanji. W ostatnich pracach Z. Wojciechowski[87] i St. Arnold[88], udowadniają, że tak było istotnie. Nie umieją jednak wytłumaczyć, dlaczego kasztelanja czchowska zajmuje tak małą powierzchnię, gdyż wciśnięta jest niejako przemocą, między terytorja kasztelanji wojnickiej i sądeckiej, bez właściwej dla siebie racji bytu, bo nie jest przekonywującem twierdzenie, że dla obrony Dunajca w tem miejscu trzeba było wykrawać (tak nieduży zresztą) okręg administracyjny. Kasztelanje wyzyskiwały nieraz grody dla swoich celów, ale nie były jednostkami strategicznemi tylko administracyjnemi, jakkolwiek kasztelanowie spełniali także obowiązki wojskowe obok administracyjnych i sądowych. Dotychczas literatura jak zaznaczaliśmy nie uwzględniła dokładnie tych różnic. Przypuszczenia Z. Wojciechowskiego opierają się na wywodzie o organizacji grodów pogranicznych. Uposażenie tych grodów leżało nieraz bardzo daleko poza właściwym okręgiem i schodziło się z instytucją naroku. Interpretując nadanie dla Zagościa w roku 1317[89] twierdzi on, że uwolnienia dotyczyły nie Czechowa leżącego w pobliżu Zagościa, ale o całe mile odległego Czchowa nad Dunajcem. Miał on być grodem pogranicznym i posiadać w tej okolicy swoich naroczników, podczas gdy Czechów był własnością biskupa krakowskiego i żadnego kasztelana nie posiadał[90]. Nie jest to interpretacja słuszna, Czchów nigdy grodem pogranicznym nie był; to stanowisko dla ziemi sądeckiej posiadały Sącz i Biecz, który też rzeczywiście miał naroczników w Makocicach[91] pod Krakowem. Nad Dunajcem jednak z chwili gdy Sącz był grodem granicznym — Czchów na tej samej linji już nim być nie mógł, Wyprowadzanie więc w tym względzie dalszych wniosków jest conajmniej niepewne. Natomiast prosta interpretacja tekstu wskazuje, że obowiązki Zagościa odnosiły się do grodu nad Nidą i że tu była kasztelanja Czechowska, której nie należy przenosić na czchowską. Czechów występuje w dokumentach od tak dawnych czasów, jak rok 1173, kiedy Kazimierz Sprawiedliwy potwierdzał nadania Henryka dla klasztoru w Zagościu, między innemi także »tabernam in Cachov«[92].
W roku 1213-tym Wincenty biskup krakowski wymienia w szeregu nadań dla katedry kieleckiej też »medietatem novi fori in Cachów« obok wsi Kije, Samostrzały i i.[93]. W tym czasie więc Czechów nad Nidą posiadał co najmniej prawo targu i znajdował się wobec tego na jednym z traktów handlowych. Równocześnie od roku 1228-go[94] pojawiają się w dokumentach kasztelanowie Czechowscy, godność jak wiemy występująca dopiero od końca XII i początków XIII wieku. Czechów więc zyskał odrazu to stanowisko i odtąd kasztelanowie Czechowscy występują jako świadkowie bardzo często dla spraw związanych terytorjalnie z obszarami nad Nidą[95]. Dokument zagojski z roku 1317-go[96] jest transsumptem i odnośne świadczenia należy dlatego cofnąć conajmniej do czasów Bolesława Wstydliwego a na wet Leszka Białego, więc lat 1227-go, które popierają tak wczesne istnienie grodu w tem miejscu[97]. Natomiast Czchów nad Dunajcem, występuje po raz pierwszy dopiero w 1288-ym jako Cechów leżący in castellatura wojnicensi[98], w chwili, gdy kasztelanowie Czechowscy figurują już od 1229 r. Jeśli to nawet jest dokument podrobiony w XV wieku, to wskazuje on jeżeli już nie na początki Czchowa to przecież na jego charakter, tj. że jeszcze w XV wieku nie był kasztelanją ale należał do kasztelanji wojnickiej. Równocześnie zaś kasztelanowie Czechowscy występują w dalszym ciągu w dokumentach. W roku 1357[99] Kazimierz Wielki stwierdzając że mieszkańcy Czchowa alias Biały kościół mają odpowiadać tylko przed własnym wójtem albo na zamku krakowskim powiada: »coram nullo advocato alieno vel iudice« — nie wymieniając wcale kasztelana, którego widocznie nie było. Jako jedynego pana i grododzierżcę wymieniają tu zawsze dokumenty tylko burgrabię[100], który występuje tu zarazem jako naczelny urzędnik celny. Terytorjalnie przemawiają wszystkie względy za tym wnioskiem: Czchów rozporządzał okręgiem bardzo szczupłym, Czechów zaś nad Nidą mógł posiadać obszary w dorzeczu obu rzek Nidy i Nidzicy. Położony był w skrzyżowaniu dróg z Kielc i Opatowa a broniony wokół szeroko rozlanemi stawiskami, które dodawały mu warowności. Posiadał wszelkie warunki na kasztelanję, zaś Czchów nad Dunajcem był tylko warownym grodem celnym, z którego do dzisiaj pozostała jedyna samotna baszta.
Rożnów. W szeregu zameczków rycerskich, które pod względem wojskowym posiadały o tyle znaczenie o ile zwiększały liczbę przeszkód, z większym lub mniejszym efektem, — znajdował się Rożnów. Położony był bezpośrednio nad Dunajcem, który dla wszystkich tych zameczków stanowił główną podstawę życia i rozwoju, nadzieję zysków i korzyści. Tędy prowadził na Węgry gościniec handlowy a karawany kupieckie zmuszone koło nich się przewijać z pewnością nie pozostawiały ich mieszkańców z pustemi rękami. Nie potrzeba było raubryterskich zwyczajów, aby osiągać przecież korzyści, a byli i tacy, którzy głównie tem się trudnili. Na ożywionym trakcie dunajeckim, życie tętniło szybszem tempem. Zameczek rożnowski jednak, posiadał dobrą opinję. Ruiny dwóch baszt i kawałków murów, wskazują miejsce gdzie był wystawiony[101]. Zajmował więc wysoką skałkę, sterczącą na górze meandrowej, którą Dunajec tak opasał, że dziś istnieje jeszcze tylko wąska szyja na 300 m zaledwie szeroka, zapomocą której trzyma się z trwałym gruntem. Od strony rzeki jest zupełnie niedostępna, ściana bowiem ma charakter urwisty. Znajdujące się tam ruiny są resztkami zamku z końca XIV w. założonego prawdopodobnie przez Piotra Rożna[102]. Rożnowie należeli do rodu Gryfitów[103] a w sądeckie przenieśli się między rokiem 1359-ym a 1370-ym prawdopodobnie na skutek transakcyj majątkowych dokonanych z współklejnotnikami Gedczycami. Przed rokiem 1306-ym zamieszkiwali Rożnową w ziemi szczyrzyckiej[103], stąd bardzo możliwe przenieśli nazwę na Rożnów. Dokument z roku 1370[104] dotyczy już podziału majętności między dwóch braci Klemensa i Piotra. W skład ich posiadłości wchodziły wówczas nad Dunajcem Łaziska, Radajowice, Jedlna, Zagoloska i Strziczkowa dziś nie istniejące, Przydonica, Bruśnik, Siekierzyna, Janina, Bukowiec, a w roku 1387-ym posiadali też jakieś dobra na Węgrzech[105]. W następnych latach widzimy Rożnów na dworze Zygmunta luksemburskiego, jako najzaufańsze jego sługi[106]. Można przypuszczać na podstawie tylko chronologji, że obdarzeni zostali na Węgrzech właśnie przez tego króla, który w ten sposób wynagradzał im być może usługi natury politycznej. Właściwe »castrum Rożnów« istniało już przed 1370-ym[107] rokiem i stanowiło dla tej gałęzi Gryfitów, gniazdo rodzinne. Zameczek był bardzo obronny przez swoje położenie ale w rozmiarach nieduży. To też już w XV albo początkach XVI wieku zastąpił go inny obszerniejszy u stóp wzgórza wybudowany, z którego więcej dochowało się resztek — należał już jednak wtedy, zdaje się do rodu Leliwitów, których herby znajdują się dotąd na wspornikach bulwardu[108].
Tropsztyn-Wytrzyska. Miejscowość ta nazywa się właściwie Wytrzyska (lub Wytrzyszczka), tradycja jednak stale łączy je z Tropiem albo wprost te nazwy zamienia. Źródeł dokumentowych nie posiadamy żadnych, jest tylko wzmianka z 1382-go roku o dziedzicu de Świrad[109], co jest równoznaczne z Tropiem, w którem pokazują pustelnię św. Świrada. Dokument dotyczy pobożnej fundacji i wymienia dziedziców Tropsztyna w pokrewieństwie z kustoszem sandomierskim i kasztelanem żarnowieckim. Może to do pewnego stopnia rzucić światło na ich pochodzenie i stanowisko w społeczeństwie. Tropie według podania miało powstać w czasach o wiele dawniejszych, założone rzekomo przez przybyszów z nad Renu, w celach raubryterskich. Nazwa istotnie niemiecka lecz początki nie mają poza nią uzasadnienia. Ruiny zameczka bardzo niedużego zresztą, pochodzą z XIV wieku[110], a więc z czasu, kiedy był wystawiony dokument i kiedy równocześnie nad Dunajcem powstawało osadnictwo rycerskie w Rożnowie, Melsztynie i prawdopodobnie Gródku[111]. Stoją na bardzo stromym cyplu górskim 429 m wys. po lewej stronie Dunajca, który razem z potokiem płynącym od Iwkowej ujmuje górę w dwa ramiona od połd. zach. i wschodu. Na przeciwległym brzegu, zajmuje wzgórze kościół parafjalny sięgający początkami podobno XI wieku[112]. Budowa kościoła wykazuje też cechy warowności. Pozycja w Wytrzyskach panowała nad Dunajcem i nad dwoma gościńcami biegnącemi po jego prawym i lewym brzegu. W tem miejscu gościniec prawobrzeżny, wskutek zastępujących mu drogę gór, musiał przerzucać się na stronę drugą i dlatego potrzebne było umieszczenie na obu brzegach przewozu. Panowie na Tropiu i na Wytrzyskach musieli ciągnąć z tego duże zyski, a ich zameczek dawał im do tego uprawnienie z racji opanowania brzegów. Być może, że nadużycia, jakie się przy przewozie niewątpliwie przytrafiały, wniosły do potomności przekonanie, że siedzieli tutaj rycerze-rabusie, trudniący się obierzą wodną[113].
Gródek. Gródek stał na górze zwanej »Grodzisko«, która wznosi się w kształcie odosobnionego kopca, w pośrodku uroczej, lesistemi górami okolonej, »naddunajeckiej doliny«. Z zamku »nie pozostało dziś nic, krom nazwy i zwalisk, pokrytych pięciowiekową warstwą ziemi[114]«, a na Grodzisku nie odkryto dotąd też żadnych śladów przedhistorycznych[115]. »Zniszczenie zamku przypada pomiędzy rokiem 1390-1410«[116]. Właścicielami Gródka w XIV w. byli dziedzice piszący się »ze Słupca«. W roku 1390-ym czynią wspomniani dziedzice nadania kościołowi parafialnemu w Przedonicy, spełniając tem ostatnią wolę swych rodziców i dziada Klemensa »olim antecessorum nostrorum haeredum de Grodek«[117].
Miejscowości wymienione leżą na prawym brzegu Dunajca, w pobliżu Gródka, tak że nie może być wątpliwości, co do jego nazwy. Drugi dokument z roku 1378-go cofa nas jeszcze wstecz, notując przy transakcjach na terenie sądeczyzny osobę Klemensa de Gródek[118], niewątpliwie owego dziada z dokumentu pierwszego. Sam akt z r. 1390-go został dokonany na Gródku, który zatem w tym czasie był jeszcze rezydencją mieszkalną. Na podstawie tych dat, możemy przyjąć, że zamek stał już przed 1378 r. a może nawet, wybudowano go z początkiem wieku XIV wtedy, gdy równocześnie powstawały nad Dunajcem inne zameczki rycerskie. Ich specjalne zgrupowanie się na zakrętach meandrowych, miało na oku widoczne korzyści, związane z utrudnionym tutaj spławem. Gródek nie był również pozbawiony tych widoków a ponadto położenie miał tego rodzaju, że zamykał równocześnie drogę od Nowego Sącza i Zakliczyna. Względy te i perspektywa na Dunajec, skłoniły jego panów do postawienia zameczka w tem miejscu, obronnem i przez swoje wzniesienie i płynący u podnóża potok.
Melsztyn[119]. Melsztyn był siedzibą rycerskiej rodziny herbu Leliwa. Osiedliła się ona tutaj w poł. XIV wieku a nawet istnieje zapiska z XV wieku, która mówi o budowie zamku już w 1340 roku[120]. Wprawdzie osłabia tę wiadomość fakt, że w roku 1344-ym dokument Kazimierza Wielkiego nie wymienia Melsztyna w szeregu posiadłości możnego »pana krakowskiego«[121], lecz zato posiadamy list z roku 1357-go w którym kanclerz Karola IV nazywa ambasadorem Kazimierza Wielkiego, w jego poselstwie do cesarza, Spytka z Melsztyna[122]. Ze względu na datę śmierci Spytka, wypada przyjąć, że Melsztyn musiał znajdować się w jego rękach conaj mniej przed 1352[123] rokiem a prawdopodobnie w tym czasie został także i zamek wybudowany. Możliwe zatem, że powstanie jego w latach czterdziestych, zapiska oznaczyła wprost na rok 1340-ty ruiny w każdym razie wykazują wiek XIV. W jedenaście lat później, w 1363 roku mamy już nadawane odpusty kaplicy św. Jana »in castro Melstein«[124], który wówczas po raz pierwszy notowany jest jako gród. Odtąd przez cały wiek XV Melsztyn należy do rodziny Melsztyńskich, mimo konfiskat po bitwie pod Grotnikami[125] i straty drugiego grodu Rabsztyna. Położenie Melsztyna było przedewszystkiem bardzo korzystne, ze względów gospodarczych. Wznosił się jak inne zamki nad Dunajcem, ściągającym karawany kupieckie na północ i Koszyczanie nieraz wchodzili w stosunki z jego panami. Pewne zyski płynęły stąd stale do domu Melsztyńskich, a zdarzały się wypadki także mniej legalnych postąpień[126]. Posiadamy listy z r. 1453 pisane we wzajemnej korespondencji Koszyczan i Jana na Melsztynie, w których ci kupcy zabiegają usilnie, aby wydobyć towary zabrane im »minus iuste in castrum vestrae dominationis« przez jednego ze sług dworskich. Prawdopodobnie w latach tych nastąpiło też większe rozbudowanie zamku[127]. Wówczas stary zamek wysunięty nad rzekę, został zamieniony na bastjon a w dalszej części pobudowano mieszkanie. Zamek był w porównaniu z innemi obszerny i dostatni. Ruiny wskazują, że był dobrze ufortyfikowany i dawał ochronę nawet przy zastosowaniu prochu palnego, będąc godną rezydencją możnowładczego rodu.
Prócz wymienionych zamków, tradycja łączy nieraz nazwy gródków, grodzisk lub zamczysk z pewnemi wzgórzami, leśnemi uroczyskami — nie mającemi zresztą żadnych innych danych dla usprawiedliwienia swej nazwy. Tak np. znajdują się wzgórza »Grodzisko« w Czchowie[128] i w Gródku koło Rożnowa, z miejscowością Czarny Potok związane są podania o jakimś gródku, który znajdował się na szczycie wysokiej góry tej nazwy w lesie[129], ale innych śladów ani wiadomości dokumentowych nie posiadamy[130]. Podobnie tylko w fantazji ludu utwierdziło się przekonanie, o jakimś »zamczysku« w Białej Wodzie[128]. Możliwie, że są to echa dawnych czasów, kiedy każda siedziba szlachecka, musiała być pod pewnym względem »gródkiem«, czy to jako dworek czy dworzysko więcej lub mniej warowne i ufortyfikowane. Z daleka widać było te wieżyczki, nad ostrokołem i bramami umieszczone i przypominające wyglądem zameczki. Sądzę, że zwłaszcza dworek sołtysi w Sromowcach był właśnie dworem tego typu i stąd zachowało się również wzgórze »zamczysko« nad potokiem Gawronka ponad Sromowcami. Wiadomości bowiem innych nie mamy, poza jedynem przypuszczeniem, że Sromowce, które dawniej miały się nazywać Przekop, broniły rzeczywiście ważnego tutaj przejścia od Starej Wsi po stronie węgierskiej[131]. Właściwe ubezpieczenie tej drogi spoczywało jednak na Czorsztynie i nie potrzeba było w tem miejscu budować jeszcze jednej pozycji. Podobnie w Wietrznicy nie było zamku ale warowny dworek Klarysek sądeckich[132] jak widać z dokumentu z roku 1344-go. Natomiast prawdopodobnie więcej podobną była do zameczka siedziba Zyndrama z Maszkowic, ale ponieważ był napewno drewniany, żadne ślady nie dochowały się. Koło Przyszowy na górze Łyżka, w lesie znajduje się miejsce zwane »Stare Zamczysko«, gdzie według podania miał stać potężny gród, którego jedyną dziś pozostałością są gruzy kamieni, pokrywające obszerne podziemia, dla ciasnych przejść i braku powietrza niedość zbadane. Żegota Pauli wspomina w swoich »Podróżach naukowych po Sądeczyźnie«, »jakoby skarby Klarysek św. Kinga tu ukrywała«[133]. Natomiast z całą pewnością dają się stwierdzić szczątki średniowiecznej budowy na »Zamku« w lesie, w Wielkiej wsi pod Wojniczem[134]. Również w Krużlowej[135] koło Grybowa znajdują się jakieś ruiny. Nie ma natomiast żadnych śladów z zamku w Wiatrowicach. Ponieważ w dokumentach ani w innych źródłach też o nim wzmianek nie znajdujemy, możliwe, że wiadomość ta, którą podaje Morawski[136] została pomylona z istnieniem zamku po drugiej stronie Dunajca w Witkowicach. Ten jednak został zbudowany dopiero w 1627 roku[137].


W zestawieniu powyższem uderza fakt, że już w średnich wiekach dolina Dunajca i Popradu była bardzo gęsto usiana zameczkami i gródkami pochodzenia tak państwowego jak również rycerskiego. Na przestrzeni od Czorsztyna do Czchowa i nad Popradem, którędy biegły właśnie drogi węgiersko-polskie, znajdowało się sześć grodów założonych i utrzymywanych przez panujących: Podoliniec, Czorsztyn, Rytro, Sącz, Czchów i zapewne Lemiesz, oraz dziewięć zameczków prywatnych, rycerskich, skupionych tutaj nie tyle ze względów państwowych ile ekonomicznych. W stosunkach politycznych średnich wieków, między Polską a Węgrami utrzymywała się naogół częściej nuta przyjaźni i przymierzy aniżeli zatargów lub zbrojnych najazdów. Dlatego główne przejście wzdłuż doliny Dunajca i Popradu, służyło przeważnie za trakt handlowy i przyciągało osadnictwo przedewszystkiem dla płynących stąd korzyści. Wiek XIII upływał też pod znakiem przyjaźni i związków małżeńskich Bolesława Wstydliwego z księżniczką Kingą, Bolesława Pobożnego z jej siostrą Jolantą, Andrzeja węgierskiego z Fenenną, księżniczką kujawską. W ostatnich dopiero latach wieku XIII i z początkiem w. XIV sytuacja na pograniczu pogorszyła się nieco, z powodu zaburzeń i walk o tron na Węgrzech i daleko sięgających zmian w Polsce. Lecz już od roku 1320-go następuje znowu okres spokoju, trwający aż do czasów Jadwigi; przyniósł on nowy rozwój stosunków sąsiedzkich i handlowych. W tym to czasie wyrastają zameczki rycerskie nad Dunajcem, powstaje Tropsztyn, Gródek, Gryfici budują Rożnów, Leliwici Melsztyn a celem każdego jest ten sam gościniec, ściągający kupców i ich bogate karawany.
Zmiany przyniósł dopiero wiek XV. Wówczas na pograniczu częściej odzywały się hasła bojowe, toczono walki a zameczki rycerskie odgrywać tu mogły, nawet rolę polityczną. Wiemy, ze Rożnowie np. należeli do stronnictwa Luxemburczyka i zaliczali się nawet do najzaufańszych sług króla Zygmunta[138]. Dlatego obrona granicy spoczywała przedewszystkiem na grodach państwowych. One miały obowiązek czuwać nad okolicą i to od najdawniejszych czasów. Pochodzeniem swojem sięgają conajmniej XIII w. a wszystkie mają tradycję jeszcze starszą. Mają ją Czorsztyn, Lemiesz, Rytro, Stary Sącz jako grodzisko w Naszacowicach sięga przedhistorycznych czasów, Podoliniec stojący u wrót Polski jeszcze w XIII wieku powstał najpóźniej w pierwszej jego połowie[139]. Gdy Polska straciła linję górnego Popradu z Podolińcem, Gniazdem, Lubowlą i Pławcem, straż nad linją średniego Popradu spoczęła na Muszynie i Rytrze. Na linji górnego Dunajca, tak ważnej dla kierunku dróg, usadowiły się Czorsztyn, a dalej Wronin i Pieniny, u zwrotu rzeki ku wschodowi w obrębie drugiego mniej już ważnego kolana, Lemiesz, zaryglowywał zaś połączenie się tych linij Stary, a później Nowy Sącz. Dalej na północ osiadł Czchów u rozwidlenia się drogi ku północy i zachodowi, w stronę Krakowa. To były najważniejsze elementy systemu obronnego doliny Dunajca, stanowiącej przez całe średniowiecze główną drogę militarno-handlową, łączącą Polskę z Węgrami a przez nie i z całą południowo-wschodnią Europą, drogę, która stanowiła jeden z głównych dostępów do stolicy, Krakowa, i jedną z głównych arteryj jego rozwoju i bogactwa[140].




  1. Delbrück H.: Geschichte d. Kriegskunst III. t. 335.
  2. Dąbrowski J: Władysław III. Jagiell. na Węgrzech str. 47, 175 i n.
  3. Dąbrowski J.: Dzieje Polski średn. t. II. str. 124—125.
  4. Porównaj rozwój budownictwa grodów murowanych w Niemczech, Piper: Burgenkunde str. 124 i n.
  5. Sprawozdanie z poszuk. na Węgrzech str. 8.
  6. 6,0 6,1 Kd. Młp. II. 425.
  7. Kd. Młp. II. 452.
  8. St. Zachorowski: o. c. str. 265.
  9. Kd. Młp. II. 522.
  10. Morawski S.: o. c. str. 93. t. I.
  11. St. Zachorowski: o. c. str. 257.
  12. Kd. Młp. II. 540 nr.
  13. St. Zachorowski: o. c. str. 272.
  14. Csánki: Magyarogszág tört, földr. I. str. 249.
  15. Ibid. str. 283.
  16. Kd. K. K. I. 105.
  17. Kd. K. K. I. 89.
  18. S. a. S. II. 79.
  19. Kd. K. K. I. 235/6.
  20. Kd. K. K. II. 379.
  21. Kd. K. K. I. 89.
  22. Plan zamku w Muszynie podaje Morawski Sz. l. c.
  23. Kd. K. K. I. 235. »Quare vobis.... promittimus perpetuis temporibus et spondemus, vestram viam Beu iter nequaquam alienare....«
  24. Maywald Fr.: Die Passe itd. 52 str.
  25. St. Zachorowski: o. c. str. 250.
  26. St. Zachorowski: o. c. str. 250.
  27. L. B. Dług. III. 353 str. Do którego z Wydźgów wymienianych w sądeckiem już od XIII w. się to odnosi trudno określić. W r. 1243 spotykamy Wydźgę kasztelana sądeckiego (Kd. K. K. I. 24).
  28. Zachorowski St., o. c. str. 246 mówi: »gródek ten był bezwarunkowo monarszy, zadania jakie spełniał wskazują, że nigdy inaczej być nie mogło«.
  29. Baszta ta o 9 m średnicy u dołu o murach grubych na 3½ m stała w środku dziedzińca, otoczonego z dwu stron budynkami z których słabe tylko pozostały ślady. Od strony wschodniej widoczna jest fosa, która oddzielała gród od przy gródka położonego na stoku wzgórza. Morawski, o. c. 91.
  30. Morawski l. c., rozróżnia też w tej części pewne strażnice czyli izby strażników.
  31. Plan Rytra p. Morawski Sz. 1. c.
  32. Akt. gr. i z. III. 3.
  33. Kd. Młp. II. 557.
  34. Zwrócił na to uwagę Morawski Sz. 1. c.
  35. Kd. Młp. II. 584.
  36. Kd. Młp. II. 584.
  37. Kd. Młp. I. 198, r. 1335.
  38. Dług. H. P. II. 136 — 137 a. 1193.
  39. Fejer Cod. dipl. VIII. 4. 88. 20.
  40. Kd. Młp. II. 584.
  41. Kd. Młp. I. 198.
  42. Kd. Młp. III. 648.
  43. Kd. Młp. II. 556.
  44. L. B Dług. III str. 353.
  45. Szydłowski: Pomniki architektury epoki piastowskiej, str. 111.
  46. Baliński M.: Polska starożytna II. cz. I. str. 224.
  47. Morawski Sz.: o. c. str. 96. t. I, w ten sposób opisuje ruiny: »pierwotny zameczek, niewielki o bramie strażnej, niedostępnej... Kazimierz Wielki rozprzestrzenił i przystawił potężną pięciopiętrową stróżę czworoboczną bez wszelkiego wchodu z oknami dopiero w 3-cim piętrze; obok tej wieży przystawiono ostroże wysokie, na które prowadziły drzwi z drugiego piętra wieży i z dziedzińca zamkowego górnego. Ostroże to stanowiło zwykły wchód do zamku, bądź po drabinie, bądź wiadrem podczas zawarcia bramy. Tu stały też działa broniące przystępu, tu główna straż. Później obmurowano jeszcze i podzamcze, przystawiając stajnie i czeladnie izby tak w dziedzińcu jak i u samego podnóża zamku, aby w przypadku pomieścić znaczniejszą załogę. Pomieszkanie na zamku było obszerne, a co do widoku prawdziwie królewskie. Obronność też nielada zwłaszcza przed wynalezieniem prochu strzelniczego«. W przytoczonym opisie tylko wzmianka o rozbudowie zamku przez Kazimierza Wielkiego jest historyczna (M. P. H. t. II. tzw. roz. 3 Kroniki Janka z Czarnkowa str. 625. Dług. H. P. III. str. 324), — cały zresztą opis jest tylko próbą odtworzenia zamku na podstawie tych ruin, które pozostały.
  48. Kd. Młp. II. 579.
  49. Słown. Geograf. s. v. Czorsztyn.
  50. Atlas geologiczny Galicji: Nowy Targ i Zakopane z. 24. opr. W. Uhlig podz. 1:75.000.
  51. Kd. Młp. II. 556.
  52. Kd. Młp. II 487. Kd. Młp. I 102.
  53. Kd. Młp. III. 648 (1336).
  54. Kd. Młp. II. 579.
  55. St. Zachorowski, o. c. str. 242—3.
  56. Vita S. Kyngae M. P H. IV. str. 709.
  57. Dług. Hist. II. str. 270 i 490.
  58. Morawski S.: o. c. I. str. 96.
  59. Dług. Hist. II. str. 259 i Vita S. Kyngae M. P. H. IV. str. 709.
  60. Ta niedostępność odbiła się też najsilniej w opowiadaniach, które łączą jego dzieje z cudownemi wydarzeniami życia św. Kingi. Lud okoliczny mówi, że anieli w powietrzu znosili kamienie na budowę tego zamku, Morawski S., o. c. I. str. 96.
  61. Vita S. Kyngae M. P. H. IV. str. 717.
  62. Rocznik Traski. M. P. H. II, str. 852.
  63. Dług. Op. O. I. 271.
  64. Morawski S.: o. c. II. 82.
  65. Kd. Młp. II. 630.
  66. Kd. Młp. I. 10.
  67. Żurowski J.: Skarby okresu halsztad. doliny Dunajca.
  68. Okres halsztadzki 800—500 r. przed Chrystusem.
  69. Żurowski J.: o. c. str. 96.
  70. St. Zachorowski: Węg. i pol. osad. Spiżu do poł. XIV w.
  71. Schumacher P.: Die Ringwälle in d. früheren preuss. Provinz Posen, str. 14.
  72. Kd. Młp. II. nr. 487 łącznie z nr. 452.
  73. Słown. geograf. s. v.
  74. Kd. Młp. II. 452.
  75. Kd. Młp. II. 487.
  76. Kd. Młp. II. 491.
  77. Kd. Młp. II. 536.
  78. Kd. pol. III. 67.
  79. Kd. Młp. II. 537.
  80. Ks. Jan Sygański: Nowy Sącz, III. str. 10—11.
  81. Baliński M.: w Pol. starożytnej t. II, cz. 1, str. 223, zanotował pozostałe jeszcze na wewnętrznych ścianach zamku, resztki malowideł, sztukateryj i ozdób marmurowych.
  82. A. G. z. IX 57. Ig. Kwieciński: Zamek królewski w Nowym Sączu str. 14.
  83. Szydłowski, o. c. str. 113.
  84. Cło w Chełmie nad Rabą było własnością prywatną Miechowitów.
  85. Dług. Hist. III, str. 324.
  86. Kd. pol. I. 121 i Archiw. k. hist. IX, str. 409.
  87. Z. Wojciechowski: Ze studjów nad org. państw. pol. za Piastów. str. 38 i nast.
  88. St. Arnold: Podziały administr. Polski za Piastów w XII i XIII wieku p. mapa.
  89. Kd. Młp. II. 507.
  90. Z. Wojciechowski: Ze studjów nad organ. pań. pol., str. 40.
  91. Kd. pol. III. 28.
  92. Kd. pol. III. 6.
  93. Kd. K. Kr. I. 9.
  94. Kd. Młp. I. 12.
  95. Kd. pol. I. Kd. pol. III. 24. Kd. Młp. I. 131. itd.
  96. Kd. Młp. II. 507.
  97. Grodecki R.: Studja nad dziejami gosp. Pol. XII w., Kw. hist. 29, str. 274—5. Zapatrywanie podobne wyraża Tymieniecki K.: Majętność książęca w Zagościu. R. A. U. 55. str. 383.
  98. Kd. tyn. 36.
  99. Kd. Młp. I. 249.
  100. Kd. pol. I. 121. Arch. kom. hist. IX. 409 str.
  101. Słow. geograf. s. v. Plan Rożnowa p. Łuszczkiewicz Wł.; Zabytki dawnego budownictwa.
  102. Łuszczkiewicz Wł.: l. c.
  103. 103,0 103,1 O. Balzer: Skarbiec i Archiw. koronne str. 135 i 486 dod I.
  104. Kd. Młp. I. 306.
  105. Ak. gr. i z. V. nr. 16 i nr. 18.
  106. Dług. Hist. IV. str. 144.
  107. Kd. Młp. I. 306.
  108. Łuszczkiewicz Wł.: Zabytki budownictwa.
  109. Kd. Młp. III. 926.
  110. Szydłowski: Pomniki architektury epoki Piastowskiej str. 113.
  111. Plan zamku p. Morawski Sz. o. c.
  112. Sawicki-Demetrykiewicz: Dunajcem z niziny nadwiślańskiej w Tatry. 56.
  113. Zamek istniał jeszcze w 1608 r. jak podaje na podstawie zapiski biskupa Tylickiego, Morawski, o. c. cz. II. 246 str.
  114. Słow. geograf. s. v.
  115. Ślady przedhist. odkryto narazie tylko w Radajowicach, J. Żurowski: Skarby okresu halszt. itd. str. 94.
  116. Słow. geograf. s. v.
  117. Kd. Pol. III. 174.
  118. Kd. Młp. III. 901.
  119. Plan Melsztyna p. Łuszczkiewicz Wł.: Zabytki i t. d. »Zamek był wybudowany na ostrej kończynie skały nad Dunajcem, na stokilkadziesiąt sążni wys. składał się z wysmukłej stróży narożnej, z maleńkiego podwórza z cysterną i z zamkowego mieszkania, które potężna ściana zewnętrzna wraz z okopem od stałego pasma górskiego broniły, wchód bardzo przykry, tylko dla pieszego człeka, był z boku od nadpotocznej przepaści.« Morawski, o. c. I. 99.
  120. Ak. gr. i z. 7 I. zap. nr. 6.
  121. Arch. Sang. II. 16.
  122. Czacki: Dzieła t. III. str. 112.
  123. W tej kwestji wiele uwag zawdzięczam p. Marji Sławoszewskiej.
  124. Ptaśnik: M. P. V. III. 442.
  125. Dług. Historia IV. str. 608.
  126. Archiw. Kom. hist. 9 z arch. koszyc. nr. 260/2, 260/1, 833/1, 260/4, nr. , nr. itd.
  127. Słow, geograf. s. v.
  128. 128,0 128,1 Żurowski J.: Skarby okresu halsztad. itd. str. 95.
  129. Słow, geograf. s. v.
  130. W 1325 r., Kd. Młp. II., siedzi w Czarnym Potoku sołtys (prawd. klasztorny), Petermanus. Za czasów Długosza wieś należała już do rycerskich Toporczyków. Semkowicz Wł.: Zyndram z Maszkowic Prz. hist. 1910. str. 72.
  131. Kd. Młp. II. 584.
  132. Kd. Młp. II. 630.
  133. Słow. geograf. s. v.
  134. Żurowski J.: Skarby okresu halsztad. itd. str. 95.
  135. Żurowski J., o. c. str. 37.
  136. Morawski Sz.: o. c. cz. I. str. 100.
  137. Słow. geograf. s. v.
  138. Dług. Hist. IV. str. 144.
  139. Kd. Młp. II. 425.
  140. Uwaga: na dołączonej mapie przyjęto znaki na grody: czarny, okrągły punkt dla grodu, który nie pozostawił ruin, specjalny czarny znak na dochowane ruiny i czarny trójkącik dla oznaczenia szczytu, na którym kiedyś gród się znajdował. W okolicy St. Sącza znajdowały się trzy stanowiska grodziskowe: w Naszacowicach, w Podegrodziu — groble i Podegrodziu — zamczysko. Rr. Strzylawkę mylnie oznaczono na mapie jako Skrzylawkę.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Helena Langerówna.