Strona:Zygmunt Różycki - Wybór poezji.djvu/343

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Żem żadnej dotąd nie ożywił skały
Płomiennem skrzydłem z krwawych pióropuszy,
Że się w mych oczach struny serc targały,
A ja nie mogłem ulżyć ich katuszy,
Żem nic nie zrobił, — żadnej łzy nie starłem,
O, jakże straszno być bezsilnym karłem!

Cierpię! Tak! Cierpię! Serce Wam otwieram
Gorące, dumne, — pierś odsłaniam twardą,
Bijcie! Niech chłosty krwawe poodbieram!
Plwajcie! Niech będę dziś oplwany wzgardą!
Niechaj shańbiony przed wami umieram,
Żem nie mógł płynąć z duchów awangardą
I być tym słupem ognistym, co świeci
Dla teraźniejszych i przyszłych stuleci!