Strona:Zygmunt Różycki - Wybór poezji.djvu/341

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
CIERPIĘ!..

Zaprawdę, ja wam mówię, nikt z was nie odgadnie,
Kto spojrzy w twarz mą, zimną jak granity,
Że wulkan bólu wre w mem sercu na dnie,
Że nieraz duch mój, jak puhar rozbity,
Straszliwie jęknie — że nieraz bezwładnie,
Własnej nicości trucizną upity,
Padam na ziemię i tarzam się w męce,
Ku niebu krwawe wyciągając ręce!

Cierpię, bo kocham!.. A kocham bez miary
Całą tę ludzkość nieszczęśliwą, biedną,
Która, miast w górę rozwinąć sztandary,
Coraz to głębiej zsuwa się w bezedno,
Kędy króluje mrok niemocy szary,
Gdzie mgły rozpaczy na chwilę nie rzedną
I gdzie zatraceń czyha mara blada
I błyszczy słowo, ryte krwią — zagłada!

Cierpię, bo świat ten nie idzie tą drogą,
Jaką wyśniłem w snach mojego ducha,