Strona:Zygmunt Różycki - Wybór poezji.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ZABRAŁEM NIEBU...

Zabrałem niebu wszystkie barwy tęczy,
Wszystkie szkarłatno-złociste zachody,
Zebrałem wszystkie włókna mgły pajęczej
Z nad mojej rzeki, z nad szemrzącej wody.

Zabrałem nocy wszystkie jej przepychy,
Wszystkie tęsknoty i wszystkie zadumy,
Słodycze kwiatów i liści szept cichy
I moich lasów roztęsknione szumy.

I smęt bezbrzeżnej zabrałem równiny,
Gdy nad nią gwiazdy warkocz swój rozprzędą
I modre cisze wieczornej godziny
Z jej westchnieniami i złotą legendą.

Zabrałem wszystkie czary i uroki,
O jakich serce w snach najśmielszych nie śni
Z kniej, które spokój zobłędnił głęboki,
Odgłosy jezior, dróg rozstajnych pieśni.

A później barwy, szumy te i wonie
Splotłem w girlandę i w wian migotliwy, —