Strona:Zygmunt Różycki - Wybór poezji.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
II.

Jeszczem wczora w ramionach oblubieńca mdlała,
Kładąc na jego usta swe kędziorne sploty,
Jeszczem wczora, pijana obłędem pieszczoty,
Czuła rozkosz za każdem pochyleniem ciała.

To wczora było. Panie!... Dzisiaj jestem biała.
Płomienną moją duszę męki i tęsknoty
Przelśniły w jasną zorzę, w cud przelśniły złoty,
Pieśń skruchy i pokory w piersi mej załkała!

O, Panie Miłosierny, Najmilejszy Panie!
Oto drżąca, wybladła dziś przed Tobą stoję
I kładę pod tułacze, krwawe stopy Twoje

Nie purpury królewskie i nie z róż posłanie.
Nie bogate, dziergane jedwabiem, kobierce.
Jeno serce przesmutne, biedne moje serce!






Poezye. — 10.145