Strona:Zygmunt Hałaciński - Złośliwe historje.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ewunia jest, Bogu dzięki, zdrowa. Kocha mnie bardzo, gospodarstwa pilnuje, a tylko od czasu do czasu wyjeżdża do Lwowa po zakupno niezbędnych rzeczy do swej toalety.
Gdy wraca, jest zawsze rozpromieniona, a podając mi rękę do pocałowania, mówi:
— Podziękuj mi, Adasiu, oporządziłam się na jaki miesiąc!
Czyż może być życie więcej promienne, czy można czego więcej żądać od losu, kiedy on sam, jak z rogu obfitości człowieka szczęściem obdarza?
Kiedy to wszystko opisałem mojej poczciwej matce, to po przeczytaniu listu dostała żółtaczki i umarła... widocznie z radości!